autor: Thompson
O grach inaczej: growe czytelnictwo #1
W obecnych czasach coraz mniej osób sięga po książki. Nas, graczy, problem ten również dotyczy. Nie twierdzę, że wszystkich, ale...
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Już bardziej nie da się owijać w bawełnę, a sam nie chcę nic zdradzać, bo ze wszystkich ksiąg z serii Diablo ta właśnie jest godna szczególnej uwagi. Inaczej ma się sprawa z Królestwem Cienia, gdzie grupka najemników w najdalszych zakątkach dżungli Kurastu odnajduje tytułowe królestwo. I wszystko wygląda bardzo ładnie – bogactwo, taniec i śpiew. Ale tylko do czasu... Do czasu, aż ONI przyjdą po twoją duszę. W całej książce bardzo spodobał mi się jeden z głównych bohaterów – wspomniany już nekromanta Zayl oraz jego nietypowy towarzysz. Książka, muszę przyznać, również bardzo mnie wciągnęła, kilka razy włosy stanęły mi dęba, bo przestraszyć się jest tam czego. Gorąco polecam!
Teraz przyszedł czas na książki z serii Warcraft. Tutaj też mamy do czynienia z trzema tomami: Dzień Smoka, Władca Klanów i Ostatni Strażnik. Na pierwszy ogień pierwsza książka. Wiem, że to kwestia gustu, ale Dzień Smoka był nudny jak diabli i do jego lektury musiałem się strasznie zmuszać. Mimo wszystko przebrnąłem jakoś te trzysta stron. Wrażenia? Straszna kalka diablowego Dziedzictwa Krwi. Co ciekawe obie książki napisał Knaak, więc chyba zabrakło mu pomysłu czy cuś... Z całej książki jedyne, co mi się podobało, to wątek smoków, tego gdzie żyją i co robią w świecie Warcraft. Bo główni bohaterowie jakoś do mnie nie przemawiają. Są jak czyste kartki – bez wyrazu. We Władcy Klanów poznajemy przeszłość Thralla, przywódcy orków z trzeciej części gry. Książka w dużej mierze bazuje na scenariuszu gry Warcraft: Adventures, gry przygodowej, która nigdy nie została wydana przez Blizzard. Szkoda. Ale mamy przynajmniej co poczytać, chociaż książka niczym nie olśniewa. Myślę, że może się jednak podobać.
Został mi jeszcze do omówienia Ostatni Strażnik. Książka, która nie powiem, jest ciekawa, ale trochę nierówno. Na początku przy niej zasypiałem, później mnie faktycznie wciągnęła i nagle się skończyła. Nagle. Aż mnie zaryło, bo potencjał książki nie został w pełni wykorzystany. Ale jak widać nie można mieć wszystkiego – trzeba się więc cieszyć tym co jest. Ostatni Strażnik odkrywa przed nami przeszłość Medivy, jednej z najważniejszych postaci uniwesum Warcraft. Całość jest opowiedziana oczami Khadgara, maga znanego nam z drugiej części gry, gdzie już jako dorosły mężczyzna wyruszył do walki z orkami w Dreanorze. Tymczasem w książce spotykamy go jako ucznia tytułowego Ostatniego Strażnika. Przyjdzie mu odkryć mroczną tajemnicę ciążącą nad jego mistrzem. Książkę również można przeczytać, dlatego też ją gorąco polecam. Jednakże książki z serii Warcraft z całej trójcy Blizzarda cenię najniżej. Najwyżej Diablo. Co więc pośrodku?
Pośrodku stawiam serię StarCraft, o którym jak na razie nic nie wspomniałem. Zresztą nie ma za bardzo o czym. Wszak od paru ładnych lat świat ten zatrzymał się. Podobnie jest z książkami. Może po premierze na konsolach StarCraft: Ghost sytuacja się zmieni. Póki co nic na to nie wskazuje. Powiem więc po raz kolejny: co mamy? Mamy znowuż trzy tytuły. Prezentują się one następująco: Krucjata Libery’ego, W Cieniu Xel’Nagi i Nim Zapadnie Ciemność. Książki te w porównaniu z innymi nie grzeszą objętością, mimo to dostarczają dużej dawki rozrywki, zwłaszcza fanom doskonałej strategii jaką jest StarCraft. W pierwszej książce pod tytułem Krucjata Liberty'ego jesteśmy świadkami walki Terran z bezwzględnymi Zergami. Wszystkie wydarzenia są odzwierciedleniem wydarzeń znanych nam z pierwszej kampanii, z tą różnicą, że w książce pojawia się nowy bohater – Danny Liberty i to on towarzyszy przez wszystkie kartki książki takim osobistościom jak Sarah Kerrigan, Jim Raynor czy sam Arcturus Mengsk. Fajna książka, która ukazuje początki walki Terran i Zergów. Protossi również pojawiają się w tej książce, ale tylko epizodycznie. Trochę szkoda, ale... Dla tych, którzy nie rozumieją pierwszej kampanii StarCrafta z powodu nieobecności na polskim rynku wersji PL, a chcących wszystko zrozumieć i mieć wyłożone wszystkie informacje na talerz jak kawę na ławę pozycja obowiązkowa. Zresztą sam StarCraft został ostatnio wydany w Platynowej Edycji w jednym pudle z Warcraftem II i Diablo, więc radzę się zaopatrzyć, gdyż cena (ok. 50 zł) jest bardzo przystępna, sytuacja taka może się już więcej nie powtórzyć a wszystkie trzy gry są nadal, pomimo swojego wieku (Diablo kończy niedługo... 10 lat?!) nadal mocno grywalne. A to jest najważniejsze. Zatem do sklepu marsz! Ale to zaraz – na razie polecam przebrnąć jeszcze przez opis dwóch książek.