autor: jw41
Project I.G.I. - Moje wrażenia
Znam wiele osób, które grają w ta grę zapominając o bożym świecie, lub też są kandydatami na odział kardiologii z powodu palpitacji serca (save!!!) i wcale nie przeszkadza im to do czego ja się czepiam przez cały czas.
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Jeśli chcesz przejść poszczególne misje w miarę sprawnie nie spiesz się. W otwartym terenie korzystaj często z „lornetki”, a w terenie zabudowanym z mapy komputerowej. Wykonując misje należy, jak przystało na prawdziwego agenta, zapoznać się z rozkładem bazy, ilością patroli i ich rozmieszczeniem. Fajnie jest rozwiązana sprawa toru lotu pocisków i ochrony ze strony obiektów przed nimi. Będąc w baraku trzeba uważać, gdyż kule przechodzą przez ściany jak przez masło. Natomiast pełną ochronę mamy chowając się za betonowymi ścianami. Tu trzeba uważać na rykoszety. Rzucając granatem rozpryskowym trzeba zachować odpowiednią odległość lub też schować się za solidną ochroną. Nie jestem zwolennikiem GRAFFITI, ale fajnie jest zostawić trwały ślad na ścianie – ślady po kulach nie znikają (w innych grach przydałaby się ta opcja gdy trzeba błąkać się po pokręconej mapie).
Trochę denerwujące jest też znikanie przeciwników którzy zostali wyeliminowani z gry, ulatniają się po kilkunastu sekundach, zostaje po nich tylko broń. Wkurzające jest też pojawianie się strażników w momencie uruchomienia się alarmu - w barakach (przeważnie tam) wyrastają oni nagle zza ścianki działowej i jest ich praktycznie rzecz biorąc nieskończona ilość – można to było jakoś inaczej rozwiązać np. powinni oni wychodzić zza zamkniętych drzwi, których nie można otworzyć.
Bardzo trwałe też są wszelkiego rodzaju konsole - strzelasz , strzelasz i nic je rusza, a powinno być wg mnie inaczej. Nie ma tu też opcji kierowania pojazdami, a przecież grający też powinien mieć chwilę satysfakcji w czasie gry. A propos pojazdów, nasza słodka łączniczka ostrzega nas przed patrolującym czołgiem, transporterem opancerzonym itp. To jest do DU..?SZ..Y. Niektóre załogi reagują na widok obcego natychmiast - szczególnie te które patrolują jakiś odcinek, a stojące pojazdy (prawdopodobnie z załogami) mają gdzieś agenta brytyjskiego.
Image baz jest dosyć szczegółowy. Rozmieszczenie budynków, pomieszczenia, ich wystrój jest w miarę realistyczny (nie mogę czepiać się przecież wszystkiego :). Agent w którego się wcielamy ma swoistego pecha :). Jego akcje są cały czas torpedowane przez inne czynniki tzn. albo porywają mu Pribora z przed nosa, bądź też po odbiciu tegoż samego pociąg którym jadą wylatuje w powietrze.
No cóż na zakończenie dodam że znam wiele osób, które grają w ta grę zapominając o bożym świecie, lub też są kandydatami na odział kardiologii z powodu palpitacji serca (save!!!) i wcale nie przeszkadza im to do czego ja się czepiam przez cały czas (ale przecież takie jest moje zadanie by przedstawić w miarę obiektywnie to co widzę).
Podsumowując i uogólniając całość, gierka jest dosyć ciekawa w mojej ocenie. Uważam że dla osób lubiących ten typ jest to w miarę ciekawa propozycja, ale tylko w momencie gdy nie interesuje nas 100% symulator AGENTA SIŁ SPECJALNYCH. W mojej prywatnej 100 stopniowej skali dałbym jej 75 punktów (za brak MULTIPLAYERA i możliwości zasejfowania się w dowolnym momencie).