autor: SirGoldi
Recenzja GunBound
Kto z was choć raz nie próbował zagrać w przezabawną grę, jaką są Worms. Jeśli jednak znajdą się takie osoby, mają co żałować, lecz pojawiło się ostatnimi czasy pewne wyjście... nazywa się GunBound...
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
I jeszcze coś! Na końcu każdego pojedynku pojawia się okienko, w którym podliczane są nasze punkty zdobyte (za zwycięstwo czy np. za zabicie przeciwnika) w potyczce oraz zdobyte złoto. Dzięki GP (doświadczeniu) wspinamy się na kolejne szczeble (levele) i dzięki temu zdobywamy uznanie innych graczy.
2D...
Tak to prawda. Gra jest zrealizowana w pełnym 2D. Kto nie widzi tej prze cudnej grafiki zapewne będzie narzekał „dlaczego nie 3D?!”. Na pierwszy ekran rzucają się barwy których jest co nie miara ;-). Troszkę jest to „przesłodzone”, ale później można się do tego przyzwyczaić i naprawdę jest co podziwiać. Efekty użycia broni również prezentują się świetnie. Zapomniałem wcześniej wspomnieć o mapach... Jest ich w sumie około 10 – walczymy w okolicach wulkanu, na świątecznym koszyku czy na czymś przypominającym wielką huśtawkę. ;-) Pomysłowości twórcom nie brakuje, oj, nie!
Muzyka podobnie jak grafika – nieco dla małych dzieci. Słyszałem, że niektórzy na nią narzekają aczkolwiek mi osobiście podoba się. ;-) Dźwięki są w porządku. Ot, solidna robota.
The End
Co w takim razie można powiedzieć o całości? Gram w nią już około 2 miesięcy i do tej pory nie mam ochoty przerwać rozgrywki i iść na spacer czy pograć w piłkę. ;-)