Test myszy Razer Mamba
Przyglądamy się najnowszej myszy jednego z wiodących producentów sprzętu dla graczy, czyli firmy Razer. Przed Wami Mamba!
Podobnie wygodnie gra się w o wiele bardziej szybszy FPS, jakim jest Quake Live. W przypadku gry id Software, poza szerokimi możliwościami konfiguracji, przydaje się również sporo dających się zaprogramować przycisków. Dzięki temu osoby, które nie lubią baletu palców na klawiaturze przy zmianie broni czy wykonywaniu rozmaitych tricków, spokojnie mogą korzystać wyłącznie z myszy. Pod siedem przycisków oraz rolkę da się przypisać praktycznie wszystkie ważne bindy w przypadku Quake Live i dzięki temu często niewygodne operacje na klawiaturze możemy ograniczyć do minimum, wykorzystując ją jedynie do poruszania się po mapie i ewentualnie do niektórych mniej istotnych komend. Ważną rolę odgrywa również antypoślizgowa powłoka, dzięki której, nawet podczas długich sesji z grą, nie odczuwamy przesuwania się spoconej dłoni po grzbiecie gryzonia.
Nieco inaczej przedstawia się sytuacja w przypadku gier RTS, czyli Warcrafta i StarCrafta. Przy obu tytułach praktycznie bezużyteczne stają się dodatkowe przyciski na myszce, gdyż specyfika tych gier powoduje, że i tak większość komend, zarówno w skali makro, jak i mikro, wydajemy za pomocą kombinacji różnych przycisków na klawiaturze. Sprawdza się za to wspomniana już idealna waga myszy, dzięki której, nawet przy długiej i wymagającej rozgrywce, gdzie podstawą jest szybkie operowanie gryzoniem, nie odczuwamy irytującego zmęczenia dłoni oraz nadgarstka. W przypadku tego typu gier nie ma również praktycznie znaczenia fakt, czy gramy z użyciem przewodowego, czy bezprzewodowego połączenia. Ruchy myszy w RTS-ach mają to do siebie, że wykonuje się ich bardzo dużo, jednak na małej powierzchni – nie przeszkadza zupełnie podłączony lub odłączony kabel. W przypadku FPS-ów, kiedy często musimy mp. wycelować w obiekt pojawiający się na drugim końcu monitora, ruchy myszy są o wiele bardziej gwałtowne i kabel może czasem w nich przeszkadzać.
Po testach myszy podczas rozgrywki sprawdziliśmy ją jeszcze przy użyciu specjalistycznych programów do testowania parametrów gryzonia. Większość danych technicznych Mamby można wprawdzie zweryfikować już podczas samej gry, jednak warto potwierdzić dane przedstawione przez producenta, wykonując również kilka prostych testów. Przy pomocy rysowanej linii w programie Paint upewniliśmy się, że mysz nie posiada programowej interpolacji i nie gubi pojedynczych pikseli. Mamba nie ma też wbudowanej akceleracji wstecznej, co powoduje, że ruchy kursora są płynne i mysz radzi sobie w przypadku nagłych i dynamicznych zmian położenia wskaźnika. Również raportowanie przesyłu danych jest zgodne z podanym przez firmę Razer. Krótko mówiąc, Mamba spełnia wszystkie obecnie panujące na rynku standardy, jeśli chodzi o myszki przeznaczone dla wymagających graczy.
Podsumowując testy, trzeba przyznać, że projektanci Razera stanęli na wysokości zadania i wypuścili na rynek bardzo dobry produkt. Wyeliminowano nieznaczne wady DeathAddera, wprowadzono możliwość bezprzewodowego używania gryzonia, zastosowano kilka ciekawych rozwiązań, między innymi z dwoma przyciskami umieszczonymi w rogu dużego lewego klawisza myszy. Oczywiście nie obyło się bez wad – za takie można uznać między innymi brak sterowników dołączonych bezpośrednio do produktu, znany z poprzednich modeli brak zapasowych ślizgaczy czy przede wszystkim wysoką cenę. Mamba na polskim rynku jest obecnie jedną z najdroższych myszy dla graczy, co w przypadku trudnej sytuacji ekonomicznej może skutecznie odstraszyć potencjalnie zainteresowane nią osoby. Dla wielu graczy mysz jednak będzie warta swojej ceny – obok DeathAddera jest zdecydowanie najlepszym produktem w tej kategorii ze stajni Razera.
Maciej „guandi” Śliwiński