Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Street Fighter V: Arcade Edition Recenzja gry

Recenzja gry 18 stycznia 2018, 15:00

Recenzja gry Street Fighter V: Arcade Edition – najlepsza bijatyka na rynku

Po dwóch latach od rozczarowującej premiery, piąty Street Fighter w końcu staje się tytułem, którym powinien być od początku – wspaniałą bijatyką, wypełnioną po brzegi zawartością i oferującą świetny system walki.

Recenzja powstała na bazie wersji PS4. Dotyczy również wersji PC

PLUSY:
  1. świetny, rozbudowany tryb Arcade Mode, będący czymś znacznie więcej niż tylko ciekawostką;
  2. urozmaicające zabawę dodatkowe tryby Extra Battle i Team Battle;
  3. długa i wciąż rosnąca lista różnorodnych grywalnych postaci;
  4. sporo trybów treningowych dla nowicjuszy oraz ekspertów;
  5. świetny, pełen głębi system walki – w nowej wersji wzbogacony o dodatkowe ataki;
  6. przyjemny dla oczu poprawiony interfejs;
  7. wszystkie nowości dostępne za darmo dla posiadaczy oryginalnego Street Fightera V.
MINUSY:
  1. wciąż dość długie czasy ładowania;
  2. kontrowersyjne zmiany w systemie zarabiania FM.

Capcom zawalił sprawę przy premierze Street Fightera V. Chęć wypuszczenia tej pozycji na rynek przed początkiem sezonu e-sportowego zaowocowała premierą bijatyki z niewielką liczbą dostępnych postaci, pozbawionej podstawowych trybów rozgrywki i z problematycznym kodem sieciowym, przez który gracze notorycznie wyrzucani byli z serwerów. Zwłaszcza ten ostatni mankament potrafił mocno dać się we znaki, gdyż konstrukcja gry sprawiała, że aby uzyskać profity z kończenia trybów single player, należało być zalogowanym w sieci. Wprawdzie świetny system walki spowodował, że produkcja ta zjednała sobie profesjonalnych graczy, ale dla całej reszty tytuł stanowił wielkie rozczarowanie – w tym dla samego wydawcy, bowiem wyniki sprzedaży okazały się bardzo niesatysfakcjonujące.

Japończycy się jednak nie poddali i przez ostatnie dwa lata stopniowo zmieniali oblicze swojej flagowej bijatyki. Wypuszczane średnio co dwa miesiące dodatkowe postacie (możliwe do kupienia jako płatne DLC bądź za walutę zdobywaną podczas gry) wzbogacały listę ulicznych wojowników i wojowniczek. Opublikowana pół roku po premierze kampania wprawdzie pełna była fabularnych durnot, ale dawała mniej zafiksowanym na punkcie rozwijania własnych umiejętności graczom kilka godzin przyjemnej rozgrywki. Naprawiona w wakacje 2017 roku infrastruktura sieciowa ostatecznie rozwiązała problemy ze zrywaniem połączeń.

Arcade Edition jest finalnym etapem tej rewitalizacji, po którym Street Fighter V w końcu stał się wspaniałą grą, jaką powinien być od samego początku. Jest to ulepszenie, które wprowadza wiele dawno oczekiwanych poprawek, rozbudowuje system walki o nowe techniki, odświeża interfejs i przynosi kilka dodatkowych trybów rozgrywki – z tytułowym Arcade na czele.

Zakończenie walki najpotężniejszymi atakami wywołuje na ekranie dodatkowe efekty.

Dwa sposoby na Arcade Edition

Recenzja gry Street Fighter V: Arcade Edition – najlepsza bijatyka na rynku - ilustracja #2

Możemy wejść w posiadanie Street Fightera V: Arcade Edition na dwa sposoby. Jeśli mamy już podstawową wersję „piątki”, rozszerzenie zostanie pobrane jako darmowa aktualizacja. W takim wypadku dodatkowe tryby zabawy i usprawnienia otrzymamy gratis, choć płatne postacie, których sobie nie dokupiliśmy wcześniej, pozostaną niedostępne. W przypadku zakupu gry od razu w wersji Arcade w pakiecie dostaniemy także dwunastu dodatkowych wojowników z pierwszych dwóch sezonów. W obu wariantach nie należy spodziewać się szóstki zaplanowanych na ten rok zawodników wchodzących w skład trzeciego sezonu – tych, podobnie jak to było dotychczas, trzeba dokupić za realną gotówkę bądź walutę zdobywaną w grze.

Salon gier

Recenzja gry Street Fighter V: Arcade Edition – najlepsza bijatyka na rynku - ilustracja #3

Twarz Street Fightera

Ryu to najbardziej rozpoznawalny bohater serii, stąd raczej nie dziwi fakt, że według oficjalnych statystyk był on w trakcie drugiego sezonu najczęściej używanym wojownikiem – i to pomimo uznawania go przez zawodowców za jedną z najsłabszych postaci w grze. Wśród bardziej zaangażowanych fanów nie cieszy się on jednak aż tak dużą popularnością – w przeprowadzonej przez Capcom na oficjalnej stronie gry ankiecie, mającej wyłonić najfajniejszą postać serii, zajął dopiero dziewiątą pozycję. Pierwsze miejsce zdobyła Sakura, na drugim uplasowała się Mokoto, a trzecia była Yuri. Czwarty okazał się Q, piąty Codi, zaś szóstą lokatą zadowoliła się Chun-Li. Na siódmej pozycji znalazł się Sagat, tuż za nim Akuma i dopiero dalej Ryu.

Główną atrakcją nowej wersji gry jest tytułowy tryb Arcade – doskonale znany wszystkim miłośnikom gatunku wariant zabawy, zazwyczaj będący podstawowym miejscem szlifowania własnych zdolności w starciu ze sztuczną inteligencją. Jego brak był jednym z częstszych zarzutów pod adresem SFV. Trzeba Capcomowi przyznać, że gdy już zdecydował się na implementacje tego trybu, to nie ograniczył się tylko do absolutnego minimum, zamiast tego wprowadzając sporo urozmaiceń do zabawy.

Arcade Mode został podzielony na sześć różnych, sprytnie odwołujących się do nostalgii ścieżek – każdą poświęcono innej numerowanej odsłonie cyklu, jedną otrzymała też podseria Alpha. Zależnie od tego, co wybierzemy, do dyspozycji będziemy mieć tylko postacie występujące w danej części Street Fightera (czyli przykładowo jako Ryu zagramy wszędzie, ale już taka Ibuki pojawi się dopiero w odsłonach od Street Fightera III wzwyż, natomiast era Street Fightera V da dostęp do wszystkich obecnych i przyszłych wojowników), stoczymy różną ilość walk, a na końcu w charakterze nagrody czekać na nas będzie inna grafika podsumowująca to, co działo się z danym bohaterem w wątku fabularnym tej konkretnej gry.

Miłym akcentem jest też to, że gdy wybierzemy ścieżki starszych produkcji, to nasi przeciwnicy (również wybierani tylko z dostępnej dla danej odsłony puli) ubrani będą nie w swoje klasyczne kostiumy, a ich nostalgiczne odmiany. W przeciwieństwie do niesławnego trybu przetrwania z podstawowego Street Fightera V wśród naszych oponentów znajdują się teraz wszystkie dostępne postacie, a nie jedynie podstawowa szesnastka. Podobnie rzecz ma się z arenami – zagramy na każdej dostępnej w grze mapie, nawet jeśli nie mamy jej zakupionej.

Team Battle pozwala na toczenie drużynowych walk według dostosowanych pod nasze potrzeby reguł.

Same walki w trybie Arcade toczone są według tradycyjnego schematu urozmaiconego paroma drobiazgami. Między kolejnymi starciami możemy sobie wybrać jednego z dwóch oponentów, z którym zmierzymy się w następnej potyczce. Do wielokrotnego wracania do tego wariantu zabawy zachęcają także bonusowe rysunki, które odblokowujemy, spełniając określone wymogi (np. przechodząc ścieżkę na najwyższym poziomie trudności albo bez choćby jednej przegranej). Arcade Mode zrealizowany został doskonale i sprawdza się wyśmienicie jako główny wariant zabawy dla samotnych graczy bądź jako sposób na zabijanie czasu w oczekiwaniu, aż gra znajdzie nam oponenta w trybie sieciowym.

Stawiam wszystko

Sakura to pierwsza postać udostępniona w ramach trzeciego sezonu.

Recenzja gry Street Fighter V: Arcade Edition – najlepsza bijatyka na rynku - ilustracja #2

Najtrudniejsza platyna?

Street Fighter V zdecydowanie nie jest pozycją dla osób, które preferują łatwe i szybkie do zdobycia platynowe trofea bądź osiągnięcia. Aby zebrać wszystkie „trofiki”, należy m.in. ukończyć na najwyższym poziomie trudności potrafiący sfrustrować nawet zawodowych graczy tryb przetrwania oraz dostać się w rankingach sieciowych do złotej ligi – już dojście do srebrnej wymaga bardzo intensywnego treningu. Nawet jeśli uda nam się osiągnąć te cele w rozsądnym przedziale czasowym, przed nami wciąż będzie wiele pracy – kolejnym wymogiem jest bowiem zebranie miliona FM, co wymaga wielu miesięcy regularnego wykonywania cotygodniowych misji.

Pozostałe nowe warianty zabawy to Team Battle i Extra Battle. Ten pierwszy to tradycyjne rozgrywki drużynowe, w których kolejne pojedynki toczą ze sobą składające się z kilku osób zespoły. Dawniej jeden z nieodłącznych trybów każdej szanującej się bijatyki – coraz częściej niedostępny w nowych tytułach – stanowi miły dodatek do klasycznych walk jeden na jednego. Zwłaszcza że udostępniono sporo opcji dostosowania starć grupowych do naszych potrzeb.

Znacznie ciekawiej prezentuje się Extra Battle. Znajdziemy w nim ograniczone czasowo i obwarowane specjalnymi zasadami potyczki, zwycięstwo w których nagradzane jest walutą gry, punktami doświadczenia, specjalnymi tytułami bądź nawet jedną z czterech części garderoby z większego zestawu – po skompletowaniu całości zyskujemy ekskluzywny, niedostępny inaczej kostium, zamieniający wygląd jednej z postaci w bohatera którejś z innych gier Capcomu. Aktualnie ujawniono trzy takie kostiumy – przebranie bohatera gry Viewtiful Joe dla Rashida, strój June ze Star Gladiatora dla Chun-Li oraz ubiór Captain Commando dla Nasha.

Żeby jednak nie było tak wesoło, każde podejście do walki w ramach Extra Battle wymaga uiszczenia określonej opłaty – w przypadku pojedynku o kostium wynosi ona 2500 Fight Money, co oznacza, że ekskluzywne ubranko w najtańszym wariancie będzie nas kosztować 10 000 FM. Dla porównania – dodatkowy kostium w sklepiku to wydatek rzędu 40 000 FM, nowa arena kosztuje 70 000 FM, a postać – 100 000 FM.

Każda ze ścieżek trybu Arcade nawiązuje do innej odsłony Street Fightera.

Na premierę Arcade Edition udostępniono w trybie Extra Battle dwa starcia – jedno dość banalne, będące pierwszym z czterech zadań wymaganych do odblokowania stroju z Viewtiful Joe, oraz drugie, znacznie trudniejsze, podczas którego za 1000 FM mierzymy się z ultrapotężną wersją Akumy i w przypadku zwycięstwa zdobywamy specjalny tytuł. Na tej podstawie można wywnioskować, że ekskluzywne stroje da się pozyskiwać stosunkowo łatwo, ale już walka o inne bonusy wymagać będzie większych umiejętności (i zasobniejszego wirtualnego portfela). Niedługo powinny wystartować także potyczki ze złotym żołnierzem Shadaloo, do których będziemy mieć ograniczoną liczbę podejść, ale za to nagrodą mają być pokaźne sumy FM.

Zmiany w zarabianiu waluty

Nowa wersja dokonuje zmian w sposobie, w jaki zdobywamy Fight Money – walutę, za którą możemy kupować dodatkowe postacie, areny czy wybrane stroje. Przede wszystkim tryby single player przestają przynosić dodatkowe pieniądze – koniec z dziesiątkami tysięcy FM otrzymywanych za każdą postać z trybu fabularnego, przetrwania czy prologów. Wciąż jednak dostawać będziemy tysiąc FM za każde zdobycie poziomu przez danego wojownika, więc przejście banalnego pakietu „prolog, demonstracje, przetrwanie na poziomie łatwym” da nam około 10 tysięcy za każdą postać w grze i nowym graczom pozwoli szybko uzbierać pieniądze na przynajmniej kilku dodatkowych bohaterów.

O ile tę zmianę zakomunikowano wcześniej, niespodziewanie dwukrotnemu zmniejszeniu uległy wynagrodzenia za cotygodniowe misje - podczas gdy wcześniej za wykonanie pakietu czterech zadań można było uzyskać 6-12 tysięcy FM, pierwszy zestaw zadań dodany po aktualizacji daje nam szansę na zarobek jedynie niecałych 4 tysięcy.

Ograniczenia te wynagrodzić mają regularne specjalne wyzwania w trybie Extra Battle, dzięki którym będziemy mogli łatwo i szybko podreperować swój budżet. W przyszłości być może zwiększone zostaną także nagrody za starcia sieciowe (na tę chwilę marne 50 FM za każde zwycięstwo w walce rankingowej bądź casualowej).

Razem z trybami, które już wcześniej były dostępne w grze – wspomnianą kampanią fabularną, krótkimi prologami dla każdej z postaci, trybem sieciowym, klasycznym Versusem, rozbudowanymi opcjami treningowymi oraz trzema wariantami rozgrywek sieciowych – Street Fighter V może teraz pochwalić się naprawdę solidną bazą opcji zabawy, która powinna zadowolić i zapewnić godziny rozrywki każdemu miłośnikowi gatunku.

V-walka

Choć od zawsze preferowałem Tekkena, muszę przyznać, że w tej generacji to w piątego „Ulicznego wojownika” gra mi się najprzyjemniej. Pojedynki są nie tylko efektowne, ale posiadają także olbrzymie pokłady głębi. Oprócz typowych dla serii mechanik, jak combosy i ładowany ciosami pasek pozwalający na używanie szczególnie potężnych ataków, gra oferuje tzw. V-System. Składa się na niego jeszcze jeden pasek, tym razem ładowany, gdy obrywamy oraz podczas wykonywania unikatowego dla każdej postaci uderzenia zwanego V-Skill. Kolejne poziomy tego paska (nazwanego – a jakże – V-Gauge) możemy wykorzystać do ucieczki spod nawałnicy ciosów oponenta oraz do wykonania tzw. V-Triggera – specjalnego wzmocnienia bądź szczególnie silnego ataku.

Mechanika ta, odpowiednio zastosowana, pozwala skutecznie odwrócić bieg walki, sprawiając, że nawet dysponując dużą przewagą punktów życia, wciąż musimy mieć się na baczności. Gra na szczęście pozwala na bezbolesne opanowanie wszystkich niuansów – podstawy poznajemy podczas fabularyzowanego samouczka, a do zgłębienia bardziej zaawansowanych technik przygotowano serie demonstracji, prób i klasyczny tryb treningowy – w ramach Arcade Edition ten ostatni został rozbudowany o dodatkowe opcje wyświetlania klatek animacji, funkcję bardzo przydatną, jeśli myśli się o poważniejszym graniu.

Extra Battle pozwala zdobyć unikalne kostiumy nawiązujące do innych gier Capcomu.

Przede wszystkim jednak nowa wersja, oprócz szeregu poprawek balansujących rozgrywkę, wprowadza drugi V-Trigger dla każdej postaci. Nie można korzystać z obu naraz – przed walką należy zadecydować, czy używa się starego, czy nowego. Nowy atak potrafi sporo zmienić w stylu naszej gry – przykładowo Ryu otrzymuje do dyspozycji potężny kontratak, Kolin wykonuje bardzo szybki ślizg, a już i tak niszczycielskie rzuty Zangiefa robią się jeszcze silniejsze. Niektóre postacie dzięki nowym triggerom stały się bardziej użyteczne, u innych oryginalny wciąż sprawdza się lepiej, ale generalnie za sprawą tego elementu walki zyskały na świeżości, nie tracąc przy tym nic ze swojej atrakcyjności.

Co dalej?

Recenzja gry Street Fighter V: Arcade Edition – najlepsza bijatyka na rynku - ilustracja #2

Na premierze Arcade Edition rozwój Street Fightera V się nie kończy – Capcom obiecuje wspieranie gry przynajmniej do 2020 roku. W najbliższych miesiącach czekają nas debiuty kolejnych postaci z trzeciego sezonu. Wraz z nową wersją gry pojawiła się Sakura, a do końca roku ujrzymy jeszcze takich weteranów serii jak Blanka, Cody i Sagat, oraz debiutantów jak Falke i G. Data minerzy szperający w plikach gry sugerują także, że Capcom pracuje nad kolejną kampanią fabularną oraz trybem Boss Rush, w którym do pokonania czekać będą specjalni przeciwnicy ze złowrogich organizacji, m.in. Shadaloo i Illuminati. Możemy też spodziewać się pewnych zmian w systemie zdobywania Fight Money – twórcy dawali do zrozumienia, że chcą sprawić, by walki online stały się bardziej opłacalne niż dotychczas.

Do oryginalnej szesnastki grywalnych postaci przez dwa lata dołączyło niemal drugie tyle wojowników i wojowniczek.

Złotymi literami

Oprócz wspomnianych powyżej większych nowości Arcade Edition wprowadza też trochę drobiazgów, które czynią zabawę po prostu przyjemniejszą. Przebudowany został interfejs produkcji – dotychczasowa ciemna estetyka menusów została zastąpiona całkiem przyjemną dla oczu złotawą oprawą. Wędrówkom po menu głównym towarzyszy teraz wpadająca w ucho melodia, a filmiki początkowe, muzykę oraz zdobyte w trybie Arcade grafiki możemy przeglądać w nowej galerii.

Capcom chwali się, że ładowanie walk trwa krócej, chociaż osobiście nie odczułem drastycznej różnicy – wciąż trzeba się swoje naczekać, nim przejdziemy do właściwej zabawy, i tęskno mi do czasów pierwszego i drugiego PlayStation, gdzie od wyboru postaci do pojedynku mijało raptem kilka sekund. Dłużące się oczekiwanie umila przynajmniej znacznie ciekawsza niż wcześniej animacja towarzysząca ekranowi ładowania.

Nagrodą za przejście trybu Arcade są specjalne grafiki, które później możemy przeglądać w galerii.

Wszystkie te ulepszenia, w połączeniu z wieloma innymi, jakich gra doczekała się w ciągu dwóch lat od premiery, czynią Street Fightera V: Arcade Edition bijatyką, którą tytuł ten powinien być od samego początku – posiadającą olbrzymie pokłady głębi i fantastyczny system walki, wypełnioną po brzegi zawartością oraz umożliwiającą nowicjuszom łatwą naukę podstaw, a weteranom dającą narzędzia do wygodnego szlifowania umiejętności. Nie mam wątpliwości, że jest to nie tylko najlepsza iteracja Street Fightera w historii, ale także najlepsza bijatyka tej generacji.

O AUTORZE

Jestem wielkim fanem gatunku bijatyk, który pół dzieciństwa spędził przy kolejnych odsłonach Tekkena i Soulcalibura. Cykl Street Fighter również mi się podobał, choć nie aż tak bardzo jak wspomniane serie mordobić. Moimi ulubionymi odsłonami „Ulicznego wojownika” były Street Fighter Ex Plus Alpha oraz Street Fighter Alpha 3. Z „piątką” zetknąłem się w marcu ubiegłego roku, ale regularne rozłączanie z serwerami skutecznie zniechęciło mnie do tej gry. Dałem jej ponowną szansę kilka miesięcy temu, gdy Capcom naprawił już swoją infrastrukturę sieciową. Od tej pory uwielbiam ten tytuł, stoczyłem w nim kilkaset walk w trybie rankingowym oraz tysiące starć ze sztuczną inteligencją.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Street Fighter V: Arcade Edition otrzymaliśmy bezpłatnie od polskiego wydawcy, firmy Cenega.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych, a od 2024 roku zarządza działem sprzedaży. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

Recenzja gry Dragon Ball Sparking! ZERO - czysta, niezobowiązująca frajda z masą fanservice’u
Recenzja gry Dragon Ball Sparking! ZERO - czysta, niezobowiązująca frajda z masą fanservice’u

Recenzja gry

Im bliżej premiery Dragon Balla Sparking! ZERO, tym gra coraz bardziej sprawia wrażenie produkcji, do której fani Goku będą wzdychać przez lata. Ogromna liczba postaci, świetnie wystylizowana grafika oraz klasyczna rozgrywka - sprawdźmy, czy to wystarczy.

Recenzja gry Tekken 8 - żarty się skończyły
Recenzja gry Tekken 8 - żarty się skończyły

Recenzja gry

Tekken 8 zaprasza na ring, a sam walczy o miano najlepszej bijatyki obecnej generacji. Ma duże szanse na zwycięstwo – twórcy nie idą na żadne kompromisy. Pora więc kolejny raz stanąć do rywalizacji o tytuł Króla Żelaznej Pięści – tym razem naprawdę warto.

Recenzja Mortal Kombat 1 - przyjemny, ale zachowawczy reset
Recenzja Mortal Kombat 1 - przyjemny, ale zachowawczy reset

Recenzja gry

Mortal Kombat 1 rozpoczyna nowa erę smoczej serii i wkracza w świeżą linię czasową, gdzie historia przebiega niby nieco inaczej, a mimo wszystko wiele rzeczy pozostało po staremu. Pora rozpocząć kolejną edycję krwawego turnieju.