autor: Marcin Łukański
Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki - recenzja filmu
Indiana Jones, to już właściwie legenda światowego kina. Film, który jest wzorem do naśladowania. Film, który pokazuje, że wcale nie potrzeba wylewających się z ekranu efektów specjalnych, aby zainteresować odbiorcę kinem przygodowym.
Indiana Jones, to obecnie ikona kinematografii. Blisko 20 lat musieliśmy czekać na kolejną odsłonę przygód sympatycznego archeologa. Po Poszukiwaczach Zaginionej Arki, Świątyni Zagłady oraz Ostatniej Krucjacie, nadszedł czas na Królestwo Kryształowej Czaszki. Warto sobie zadać pytanie, czy Ostatnia Krucjata z 1989 roku faktycznie nie powinna pozostać „ostatnia”?
Indiana Jones, to już właściwie legenda światowego kina. Film, który jest wzorem do naśladowania. Film, który pokazuje, że wcale nie potrzeba wylewających się z ekranu efektów specjalnych, aby zainteresować odbiorcę kinem przygodowym. Steven Spielberg doskonale zdawał sobie z tego sprawę i pewnie dlatego tak długo zwlekał z rozpoczęciem prac nad kolejną odsłoną perypetii znanego archeologa. Reżyser miał świadomość, że poprzeczka jest zawieszona niezwykle wysoko i będzie ogromnie trudno sprostać ikonie kina sprzed lat. Dopiero w styczniu 2007 roku ogłosił rozpoczęcie prac nad Kryształową Czaszką. W wywiadach wielokrotnie zaznaczał, że pragnie, aby nowy film z Jonesem był powrotem do lat osiemdziesiątych, kiedy to pojawiły się pierwsze przygody archeologa. Bez zbędnych efektów, bez tony fajerwerków – stare, dobre kino w nowym wydaniu. Czy Spielbergowi udało się osiągnąć wyznaczony cel? Jak najbardziej!
Tym razem, wraz z sympatycznym archeologiem i jego wesołą drużyną udamy się do samego serca Peru na poszukiwania tytułowej Kryształowej Czaszki. Legenda głosi, że śmiałek, który przyniesie tajemniczą Czaszkę do zapomnianej świątyni ze złota, zdobędzie niespotykaną moc i niewyobrażalną potęgę, a tam gdzie potęga, tam i z pewnością znajdą się czarne charaktery. Tym razem pada na Sowietów i ostrą niczym brzytwa Irinę Spalko, w którą wcieliła się Cate Blanchett. Indiana Jones musi porzucić cieplutką posadę nauczyciela akademickiego i ruszyć na poszukiwania Kryształowej Czaszki oraz na ratunek całemu światu.
Spielberg od pierwszych minut filmu zaprasza nas na niekontrolowaną jazdę bez trzymanki. Wraz z Jonesem weźmiemy udział w szalonych pościgach, przemierzymy starożytne katakumby, ruszymy mrocznymi korytarzami zapomnianych świątyń, zaplączemy się w całe siatki pajęczyn i będziemy ratować się przed zabójczymi pułapkami. A wszystko to w starym, dobrym stylu sprzed dwudziestu lat.
W Królestwie Kryształowej Czaszki, do sławnego archeologa dołączy młodzieniec Mutt Williams oraz Marion Ravenwood znana z Poszukiwaczy Zaginionej Arki (i również grana przez Karen Allen). Młody Mutt jest – jak to zwykł pisać Sienkiewicz – „awanturnikiem i gorączką”. Skórzana kurtka, wielki motocykl i ognisty temperament. Jeśli ktoś się zastanawiał, jak może wyglądać „współczesny” Indiana Jones, ma na swoje pytania odpowiedź. Mutt jest wcieleniem młodzieńczego buntu, lekkomyślności i przypomina nam troszkę samego Indianę sprzed lat. Spielberg bardzo zręcznie wykreował postać z jednej strony diametralnie różną od nie tak młodego już Jonesa, ale z drugiej strony posiadającą wiele cech wspólnych z dawnym archeologiem.