11 świetnych scen w kiepskich filmach
Dziś prezentujemy jedenaście znakomicie zrealizowanych scen i sekwencji filmowych, które mamy szansę obejrzeć w niekoniecznie udanych produkcjach.
Spis treści
Każdy ma takie momenty w filmach, które po prostu uwielbia. W tym przypadku radość sprawia nie tylko ponowny seans danego tytułu, ale także oczekiwanie na sekwencję, która za chwilę „zmiecie nas z domowej kanapy”. A co, jeśli spodobała nam się scena w absolutnie nielubianej przez nas produkcji? Czy wtedy też tak ochoczo wracamy do owego „dzieła”? I właśnie poniższe zestawienie jest subiektywnym zbiorem dziesięciu niesamowitych scen, do których lubimy wracać... najczęściej na YouTubie. Nikt przecież nie chce oglądać całego słabego filmu, by zrekompensować sobie stracony czas jedną dobrą sceną...
UWAGA NA NISKO PRZELATUJĄCE SPOILERY W KAŻDYM NIEMAL WPISIE!
O wielu scenach ciężko opowiadać bez tego. Czujcie się ostrzeżeni.
Legion samobójców – kiedy Harley skopała tyłki „tym złym”
- Rok produkcji: 2016
- Reżyseria: David Ayer
- Ocena w serwisie Rotten Tomatoes: 26%
- Ocena w serwisie Metacritic: 40
- Gdzie obejrzeć: Chili, Player, Canal+
Legionu samobójców nie pomylcie przypadkiem z najnowszym świetnym filmem Jamesa Gunna; mowa bowiem o niewypale, który miał premierę sześć lat temu. Coś, co miało być szyderczą i arcyzabawną odpowiedzią na Avengers Marvela, okazało się produkcją bez jakiegokolwiek pomysłu na siebie. Wątek antagonisty był kompletnie losowy (a przy okazji i groteskowy), a źle pomyślani bohaterowie w żaden sposób nie pomagali tej produkcji.
Może znane nazwiska nieco podniosły jakość filmu: Margot Robbie jest świetną Harley Quinn, a Will Smith stworzył nawet interesującą interpretację Deadshota. Ale na te dwie postacie przypada jeden Joker Jareda Leto, który do dziś uważany jest za największą porażkę Legionu samobójców. Cały film się nie klei, do tego jego teledyskowa budowa odrzuca (większość scen stanowi pretekst, by zapodać kolejny „superutwór” wybrany przez reżysera), ale i tutaj znajdzie się jedna sekwencja, która może nam nieco ten seans zrekompensować.
Chodzi o moment, w którym Harley odłącza się od reszty zespołu, by na dachu wieżowca spotkać się ze swoim kochankiem Jokerem. Kiedy w windzie przygotowuje się „jak na randkę”, zostaje napadnięta przez ludzi zamienionych w coś w rodzaju antycznych stworzeń. Harley na zmianę poprawia włosy i z łatwością radzi sobie ze „zbirami”. Charyzma Margot Robbie kapitalnie koresponduje tutaj z bardzo dobrą choreografią, a co za tym idzie, dostajemy porywającą, kameralną walkę w windzie.