Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 marca 2006, 09:16

autor: Jacek Hałas

Conflict: Global Storm - recenzja gry

Global Storm to pierwszy od niepamiętnych czasów grywalny reprezentant serii Conflict. Gra doczekała się wielu upragnionych modyfikacji, dzięki czemu można nareszcie stwierdzić, iż zabawa potrafi sprawiać dużą przyjemność.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Nigdy nie byłem w stanie przekonać się do wydawanej przez koncern SCi serii Conflict i szczerze mówiąc nie sądziłem, iż kiedykolwiek będzie się to mogło zmienić. O ile jeszcze pierwsza część, w momencie swojej oficjalnej premiery, mogła się podobać, to kolejne tytuły nie potrafiły się już niczym szczególnym zaprezentować. Co więcej, odstraszały od siebie beznadziejną oprawą wizualną, nieprzyjemnym systemem wydawania rozkazów poszczególnym członkom drużyny, czy też nudnymi etapami, które zaliczało się bez większych emocji. Global Storm, którego przyszło mi zrecenzować, jest, o dziwo, znacznie lepszy od swoich poprzedników. Nie oznacza to oczywiście, iż mamy do czynienia z tytułem wykonanym na najwyższym możliwym poziomie. Miłośnicy mniej skomplikowanych strzelanek, w głównej mierze nakierowanych na rozbudowany tryb dla pojedynczego gracza, powinni być jednak omawianą pozycją usatysfakcjonowani. Po więcej szczegółów zapraszam do dalszej części artykułu.

A mówiłem żeby zdjąć szpilki przy schodach!

Tak się już chyba przyjęło, iż kolejne tytuły z serii Conflict rozgrywały się w zupełnie odbiegających od siebie realiach. Początkowo mieliśmy do czynienia ze słynną operacją Pustynna Burza, następnie przerzucono nas do Wietnamu, w przypadku opisywanej najnowszej odsłony sagi wydarzenia rozgrywają się w niedalekiej przyszłości. Pomysł nie jest oczywiście nowy. Na potwierdzenie tych słów warto przypomnieć najpopularniejsze serie sygnowane nazwiskiem Toma Clancy’ego, jak chociażby Ghost Recon czy Splinter Cell. Trzeba przyznać, iż rozwiązanie to ma niemal same zalety. Z racji tego, iż zaprezentowane w grze wydarzenia jedynie o kilka lat wyprzedzają naszą rzeczywistość, można zapomnieć o jakichkolwiek poważniejszych zmianach, które mogłyby zburzyć pożądaną przez przeciwników klimatów science-fiction wizję rzeczywistości. Z drugiej strony mamy jednak do czynienia z wieloma futurystycznymi akcentami, jak chociażby nowymi modelami broni czy nieznanymi do tej pory zagrożeniami (na przykład ze strony ugrupowań terrorystycznych), którym będziemy musieli stawić czoła.

Sympatyków poprzednich odsłon sagi (a są tacy? ;-)), ze szczególnym uwzględnieniem obu części Desert Storma, zainteresuje z pewnością fakt, iż po raz kolejny będziemy mieli okazję wcielić się w świetnie znane postaci, czyli Bradley’a, Foley’a, Connorsa i Jonesa. Szkoda, iż autorzy zapomnieli wyjaśnić, dlaczego przez tych kilkanaście lat dzielących wydarzenia z Global Storm od akcji Pustynna Burza wspomniani bohaterowie nie zdołali się w ogóle zestarzeć. No cóż... najwyraźniej ktoś doszedł do wniosku, iż miłośników tego typu produkcji podobne szczególiki w ogóle nie zainteresują. ;-) Nie chcąc zdradzać zbyt wielu szczegółów na temat fabuły, dodam jeszcze, iż w dalszej części gry jeden ze sterowanych żołnierzy zostanie przymusowo „wymieniony” na innego członka ekipy. Ta drobnostka nie wpływa jednak znacząco na właściwą zabawę.

Tak jak już wcześniej wspomniałem, seria Conflict od zawsze była nakierowana na rozgrywkę singleplayer. Nie inaczej jest w tym przypadku. Zanim przejdę do bardziej szczegółowych opisów, wspomnę jeszcze o kilku istotnych z mojego punktu widzenia sprawach. Przede wszystkim, można wyraźnie zauważyć, iż autorzy najnowszej odsłony serii chcieli przywiązać większą wagę do ukazania wszystkich postaci oraz zachodzących między nimi interakcji. Efekt finalny nie jest do końca przekonujący, całość przypomina bowiem niskobudżetowe filmy akcji, w których obecni na polu walki żołnierze potrafią rozmawiać jedynie o dwóch rzeczach – aktualnych celach misji i efektownej eksterminacji kolejnych grup przeciwników. ;-) W kilku miejscach Global Storm był jednak w stanie mnie dość pozytywnie zaskoczyć. Ciekawie wypadł między innymi poboczny wątek z bratem Connorsa. Szkoda natomiast, iż niedostatecznie wyjaśniono wspomniane już zniknięcie jednego z członków ekipy. Osobiście liczyłem na coś więcej, nie tyle w kwestii dokładnych objaśnień, a ukazania prób dotarcia do prawdy.

Spokojnie, to tylko eksplozja...

No dobrze... tyle, jeśli chodzi o elementy powiązane z fabułą gry. Przejdźmy do właściwej akcji. Podobnie jak w przypadku poprzednich tytułów z serii, kampania singleplayer poprzedzona jest rozbudowanym treningiem, w trakcie którego możemy nauczyć się podstawowych spraw w stylu sterowania poszczególnymi żołnierzami czy korzystania z różnych typów broni, a także bardziej zaawansowanych czynności pokroju wydawania członkom drużyny poleceń czy poznania zasad toczenia walk z konkretnymi grupami przeciwników. Trzeba przyznać, iż tutorial jest wyjątkowo przemyślany, dzięki czemu niemal wszystkie wątpliwości mogą błyskawicznie zostać rozwiane. Sama kampania składa się z czternastu misji. Teoretycznie mogłoby się wydawać, iż nie jest to zbyt dużo, szczególnie mając w pamięci poprzednie tytuły z serii.

Okazuje się jednak, iż poziomy z Global Storm są znacznie dłuższe, a przy tym nieporównywalnie ciekawsze. Stało się tak między innymi za sprawą ogromnego zróżnicowania miejsc, które w trakcie zabawy przyjdzie nam odwiedzić. Mamy różnorakie tereny zurbanizowane, gęstą dżunglę, zaśnieżone górzyste szlaki, a nawet spaloną słońcem pustynię. Różnorodność odwiedzanych lokacji nie tylko wpływa na przyjemność czerpaną z odwiedzania tych miejsc, ale i wymusza na graczu ciągłe dopasowywanie się do aktualnie panujących warunków. O ile więc na otwartych terenach korzysta się głównie z usług snajpera, o tyle podczas badania wąskich uliczek i przylegających do nich budynków sprawdzają się przede wszystkim te postaci, które mają na wyposażeniu karabiny maszynowe.

Spore zróżnicowanie można również zaobserwować w kwestii zlecanych przez dowództwo zadań. Sympatyków tego typu strzelanek przebieg kolejnych misji nie powinien co prawda zaskoczyć, aczkolwiek nie ukrywam, iż zaliczanie przygotowanych przez producentów poziomów w większości przypadków sprawiało mi dużą przyjemność. Zdecydowanie najczęściej musimy zajmować się wysadzaniem w powietrze określonych konstrukcji wroga – stacji radarowych, składów broni czy nawet masywnych bunkrów. W wielu sytuacjach trzeba też odzyskiwać potrzebne dokumenty czy inne materiały konieczne do odkrycia kolejnych posunięć terrorystów. Szkoda tylko, iż w takim przypadku nasza rola najczęściej ogranicza się do odnalezienia wyznaczonego terminalu, a następnie automatycznego pobrania z niego informacji.

W wielu misjach można również wypełniać zadania dodatkowe. W zależności od typu zaliczanej misji może to być konieczność oznaczenia pewnych przesyłek czy zebrania lepiej ukrytych materiałów. Podobnie jak wcześniej, w trakcie zabawy dysponujemy ograniczoną ilością save’ów. Na ten patent nie zamierzam jednak zbytnio narzekać, gdyż w przeciwieństwie do poprzednich gier z serii, w których ciężko było rozplanować sobie kolejne zapisy, w opisywanej produkcji nie sprawia to większych problemów. Co mogło na to wpłynąć? Przede wszystkim, zadbano nareszcie o profesjonalnie przygotowaną mapę, na której zaznaczane są wszystkie najważniejsze cele. Producenci gry ograniczyli również sytuacje, w których zaskakiwani jesteśmy zupełnie nowymi wytycznymi, wpływającymi oczywiście na wydłużenie czasu rozgrywania misji.

Dobra... to kto się teraz chowa? ;-)

Założenia modułu odpowiedzialnego za sterowanie pozostałymi członkami drużyny pozostawiono bez większych zmian. On sam doczekał się na szczęście wielu istotnych modyfikacji. Przede wszystkim uproszczono wydawanie poleceń pozostałym żołnierzom. O ile w poprzednich grach z serii Conflict było to prawdziwą mordęgą, o tyle w przypadku recenzowanej strzelanki można jedynie mówić o nielicznych utrudnieniach, nie mających jednak znaczącego wpływu na przebieg rozgrywki. Szkoda natomiast, iż przy okazji nie poprawiono obsługi inwentarza. Doczepić muszę się przede wszystkim do bardzo niewygodnego wybierania potrzebnych przedmiotów. W szczególności mam tu na myśli sytuacje, w których błyskawicznie musimy coś użyć, np. apteczkę. W omawianej grze jest to niestety niemożliwe. Na taką czynność musimy zazwyczaj poświęcić co najmniej 2-3 sekundy, co w ogniu walki może zatrzeć i tak wąską granicę pomiędzy życiem a śmiercią.

Na szczęście w przypadku utraty określonego członka drużyny będzie go można zazwyczaj wyratować. Na wykonanie tej czynności mamy jednak niewiele czasu. Sztuczna inteligencja znajdujących się na polu bitwy żołnierzy (po obu stronach) w dalszym ciągu stoi na bardzo niskim poziomie. Zapewnienia twórców nie znalazły w tym przypadku potwierdzenia w rzeczywistości. Przeciwnicy potrafią co prawda chować się za przeszkodami czy organizować w miarę sprawne ataki, ale równie często zdarza im się stać w miejscu i nie zwracać uwagi na ginących wokół nich sojuszników. Członkowie naszej drużyny wcale nie wypadają lepiej. Niejednokrotnie byłem świadkiem sytuacji, w których kolega z ekipy przypadkowo mnie postrzelił, bądź też rzucił sobie pod nogi granat, doprowadzając tym samym do przedwczesnego zakończenia misji.

Oprawa wizualna omawianej strzelanki prezentuje na szczęście nieporównywalnie wyższy poziom od swoich poprzedników, gra działa bowiem na zupełnie nowym silniku graficznym. Nie oznacza to jednak, iż grafika Global Storm zasługuje na same wyrazy uznania. O ile jeszcze modele postaci prezentują się zadowalająco, o tyle wygląd otoczenia niejednokrotnie potrafi zaskoczyć... w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Warto wspomnieć o możliwości używania pojazdów. Element ten powinien być dobrze znany miłośnikom omawianej serii. Szkoda, iż model jazdy w dalszym ciągu jest wyjątkowo nierealistyczny, przez co przyjemność z przejażdżki uzbrojonym jeepem czy czołgiem jest zazwyczaj znikoma. Na pocieszenie dodam, iż gra nie ma wygórowanych wymagań sprzętowych. Nie zdarza się też jej nagle zwalniać.

Oprawa dźwiękowa recenzowanej strzelanki trzyma dość solidny poziom. Tyczy się to zarówno odgłosów towarzyszących kolejnym pojedynkom, jak i kwestii wypowiadanych przez poszczególne postaci.

Melduję, że śmigłowiec został profesjonalnie zaparkowany!

Global Storm to pierwszy od niepamiętnych czasów grywalny reprezentant serii Conflict. Gra doczekała się wielu upragnionych modyfikacji, dzięki czemu można nareszcie stwierdzić, iż zabawa potrafi sprawiać dużą przyjemność. Szkoda, iż nie poprawiono wszystkich kluczowych elementów. W szczególności mam tu na myśli rażące błędy AI, które niejednokrotnie potrafiły doprowadzić mnie do niekontrolowanych ataków furii. Pomijając jednak ten czynnik, mamy do czynienia z bardzo solidnym shooterem, który miłośnikom mniej wymagających pozycji z całą pewnością powinien przypaść do gustu.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • rozbudowana i wciągająca kampania singleplayer;
  • ogromne zróżnicowanie odwiedzanych miejsc;
  • poprawiony moduł odpowiedzialny za sterowanie całą drużyną;
  • wyważony poziom trudności rozgrywki.

MINUSY:

  • wyjątkowo sztuczna inteligencja znajdujących się na planszy postaci;
  • przeciętna grafika;
  • niewygodne wybieranie przedmiotów z inwentarza.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!