Do Zachodniej Puszczy | Opis przejścia Opowieści z Narnii poradnik Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa
Ostatnia aktualizacja: 23 września 2019
Zuzanna: Po wyjściu z domu spotkaliśmy bobra, który obiecał poprowadzić nas do poszukiwanego listem gończym pana Tumnusa. Przy płonących meblach, rzuciłam kilkakrotnie kulkami śnieżnymi w ogień, tak by go ugasić. Teraz wystarczyło już tylko rozwalić blokujące drogę rumowisko. Wśród drewnianych odpadków znalazłam fletnię Tumnusa. Trzeba było się spieszyć, gdyż znów zaatakowały wilki. W ten sposób rozprawiliśmy też z kolejną blokadą. | |
Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Pan Bóbr musiał przegryźć blokujący drogę konar, a my musieliśmy odganiać wilki. Nie było innej możliwości jak otoczyć ogniem. Piotr chwycił żagiew, podpalił ją i zapalił ognisku u wylotu doliny oraz krzaki z lewej i prawej strony. Niestety wicher co chwila zdmuchiwał ogień, więc trzeba było to powtarzać kilkakrotnie. Gdy bóbr w końcu przegryzł się przez drewno, mogliśmy wreszcie uciec. | |
Nie był to jednak wcale koniec niebezpieczeństw. Pojawiły się skrzaty z łukami. Całe szczęście, że ja także znalazłam łuk, którym mogłam szyć do napastników z bezpiecznej odległości. Most zwodzony był skuty lodem i trzeba było wpierw go zniszczyć, by uwolnić mechanizm. Dokonali tego wspaniale Edmund z Łucją. | |
Zuzanna: Łucja bez pomocy Edmunda nigdy nie przedostałaby się przez głęboką zaspę. Zdradzieccy łucznicy cały czas nas ostrzeliwali z bezpiecznych pozycji. Tak im się przynajmniej zdawało, gdyż wystrzelałam ich z pozoru znacznie gorszego miejsca. Sytuacja zrobiła naprawę gorąca, gdy natknęliśmy się na ogra. Miałam przy sobie fletnię, której użycie polecił mi bóbr. Zagrałam melodię usypiającą, a ogr natychmiast padł jak rażony gromem. | |
Niestety droga przed nami została zablokowana, a na dodatek obległy nas wilki. Nie pozostało nic innego jak bić się do ostatniego tchu. Niestety wilków przybywało i musieliśmy jakoś odciąć im drogę. Piotr podpalił drzewa po prawej stronie. Ja, wraz z Edmundem wykonaliśmy nasz specjalny atak obok ogniska, rozłupując posąg i blokując kolejną pieczarę. Następnie strzeliłam z łuku do drewien nad następną jaskinią, a Łucja prześliznęła się przez szczelinę na lewo od ostatniej pieczary i zniszczyła ostatni wspornik. Niestety zbudził się ogr, który natychmiast ruszył za nami. Mieliśmy tylko pół minuty na to, by znaleźć kryjówki. | |
Piotr: Poszliśmy dalej. Gdy znaleźliśmy się w lesie zaatakowały nas przedziwne, chodzące po drzewach istoty. Broniliśmy się do upadłego, chcąc zakończyć walkę tak szybko, jak było to możliwe, gdyż gdzieś w pobliżu czaił się ogr. Pojawił się w ostatniej chwili i zostało nam tylko kilkanaście sekund na schowanie się. Na szczęście udało się... |