Marketingowców sen. [ZOBACZ MEMY] - internetowa twórczość rządzi grami
Spis treści
Marketingowców sen
Wiecie, co jest lepsze od całego działu speców od promocji z budżetem idącym w dziesiątki milionów? Tysiące odbiorców tworzących niewymuszoną, żyjącą własnym życiem i rozprzestrzeniającą się niczym zaraza reklamę. Jestem na przykład przekonany, że gdyby miłośnicy gier FromSoftware nie robili z nich wyzwania niemal nieosiągalnego dla zwykłych śmiertelników, gdyby nie milion memów z „GIT GUD” i „YOU DIED”, japońskie studio do współpracy nad Elden Ringiem mogłoby dziś zatrudnić co najwyżej autora Pieśni wielkopostnych, a nie Pieśni lodu i ognia. Nagle jednak o niszowym, nieprzyjaznym nowicjuszom Dark Souls wiedział każdy – nie z rozgrywki, a właśnie z sieci – i coraz więcej osób odkrywało, że pod przykrywką osławionego symulatora umierania kryje się produkcja wciągająca bardziej niż trujące mokradła Blighttown.
Bardziej aktualny przykład? Resident Evil Village, którego eksplozja popularności nastąpiła w styczniu. I to nawet nie za sprawą gry, a jednej postaci – Lady Dimitrescu, wampirzej szlachcianki o flirciarskiej naturze i gigantycznym wzroście. Nie wiem, czy producenci liczyli na taką reakcję publiki, faktem jednak jest, że stworzona przez nich antagonistka obudziła w sporej części internetu fantazje, przy których używanie miałby sam Zygmunt Freud.
W pierwszych miesiącach tego roku strony i fora o grach zostały wprost zalane materiałami dotyczącymi Lady D. – często balansującymi, w dodatku niezbyt zgrabnie, na granicy fanartu, erotyki i pornografii. Capcom zaprojektował postać fenomen i jego zespołowi marketingowemu pozostało tylko dojechać na tym fenomenie do premiery. Kampania reklamowa skupiła się głównie na niej: pani zamku Dimitrescu pojawiła się w postaci figur wielkości człowieka, na ręcznikach, a nawet w pacynkowym miniserialu. Pierwsza poważna antagonistka Resident Evil Village stała się jedyną twarzą gry. I producentom chyba wyszło to na dobre – ich dzieło w ciągu trzech tygodni rozeszło się w ponad 4 milionach egzemplarzy.
Zróbmy sobie mema
Czy Capcom był przygotowany na taki obrót sprawy? Cóż, możliwe, że z badań środowiskowych wynikało, iż gracze zaczną lgnąć do wampirzycy z gigantyzmem jak ćmy do światła – ale stawiałbym tu raczej na szczęśliwy traf. W tym bowiem tkwi problem: trudno ocenić, która gra będzie mieć w sobie to coś, co uczyni ją chwytliwą dla internetu. W przypadku Resident Evil Village wystarczyła Lady Dimitrescu, ale mam już kłopot z tym, żeby na przykład zrozumieć, dlaczego na popularności nagle zyskało akurat Among Us, a nie jakiś świeższy tytuł. Półtora roku po premierze streamerzy z jakiegoś powodu tchnęli w tę grę nowe życie, internauci podchwycili temat i ot – mamy kolejny globalny fenomen. Doszukujcie się logiki, ile chcecie – sława w sieci rządzi się własnymi prawami. Nie sposób po prostu sfabrykować czegoś, co na sto procent zdominuje Twittera, Reddita czy 9GAG-a.
Zostało jeszcze 53% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie