autor: Maciej Makuła
O tym, jak wrogie siły chciały wszystko zepsuć i dlaczego im nie wyszło. Xbox Fun Day 2008
Spis treści
O tym, jak wrogie siły chciały wszystko zepsuć i dlaczego im nie wyszło
Oprócz „poważnych” konsolowych dyscyplin dla „zawodowców” (a właściwie takich, w których tylko zaawansowani gracze mieli szansę na zwycięstwo), przygotowano też szereg luźnych zabaw. Rozegrany został mini-turniej Rock Band oraz takie zawody, jak: „Rzut padem do celu”, „Bieg z Xboksem 360”, „Teleturniej MilioNERDZI” oraz „Pokaż mi swój Gamerscore”.
Wszystko było naprawdę pięknie i Xbox Fun Day określić można by było mianem wydarzenia na 10, gdyby nie sobotnie kaprysy pogody. I to chyba najgorsze z możliwych – padało cały dzień, bez przerwy. To właśnie z tego powodu wszystkie prezentacje przeniesione zostały do remizy, a zabawy plenerowe na niedzielę. Mimo wszystko – rozmawiając z uczestnikami, upewniłem się, że i tak wspominają całą imprezę jako bardzo udaną.
Całość uratowana została przez świetną organizację, dzięki której było co robić (np. odwiedzić wnętrze zapory) oraz naturalnie przez graczy. Na tegoroczny Xbox Fun Day przybyło przeszło 350 osób. Pozornie jest to niewiele, niemniej taka właśnie kameralna atmosfera połączona z tym, co zaserwowały niebiosa, niezwykle sprzyjała integracji.
Podsumowując – na Xbox Fun Day bawiliśmy się naprawdę przednio i z chęcią wybierzemy się za rok. Organizatorzy przeszli prawdziwy chrzest bojowy, więc z pewnością bogatsi o doświadczenie będą w stanie poradzić sobie z każdą przeciwnością losu – niemniej miejmy nadzieję, że nie pokuszą się o lokalizację następnej imprezy np. w okolicy jakiegoś wulkanu. Brak rewelacji na polu ogłoszeń o skali krajowej zrekompensowała typowa dla zlotu atmosfera miłego spędzania czasu wśród ludzi dzielących podobne zainteresowania. Oby za rok było jeszcze lepiej.
Maciej „Von Zay” Makuła