Cyberpunk 2077 – wszystko na ultra i jeszcze więcej!. RTX 3080 w starym laptopie - tak, to możliwe
Spis treści
Cyberpunk 2077 – wszystko na ultra i jeszcze więcej!
Cyberpunk 2077 – ach temat rzeka, zarówno w kwestii wszechobecnych bugów, świetnej fabuły, ale także… przeciętnej optymalizacji wersji pecetowej. Mój gamingowy pecet sprzed kilku lat (wyposażony w GTX-a 1070 i Ryzena 5 1600) dawał sobie z Cyberpunkiem radę na średnich ustawieniach w 60 klatkach lub na ultra w około 30 fps-ach.
Przyznam szczerze, że nie satysfakcjonowało mnie to, więc ochoczo rozpocząłem testy w GFN. Ustawiłem rozdzielczość na 1440p, zablokowałem licznik fps na 60 (w chwili testów dysponowałem wyłącznie 60-hercowym monitorem) i przesunąłem wszystkie suwaki na maksa – nawet ray tracing – i włączyłem DLSS w trybie jakość. Godzina jazdy i wykonywania misji w Night City oraz okolicach była prawdopodobnie najpłynniejszą godziną, jaką spędziłem do tej pory w Cyberpunku. Licznik klatek na sekundę nie spadał nigdy poniżej 59 fps, a technologia RTX wygadała w nocy obłędnie (w dzień też nie najgorzej). Ta krótka sesja uświadomiła mi, że resztę gry (tym razem Punkiem) przejdę za pośrednictwem chmury, bo mam dość kompromisów, do których zmuszał mnie mój komputer.
Co ważniejsze, nie uświadczyłem żadnego zauważalnego input laga – grając na myszce, nawet w najbardziej dynamicznych sekcjach byłem w stanie bardzo precyzyjnie namierzyć wroga i oddać celny strzał. Gdybym nie wiedział, że gram w chmurze, to chyba bym się nie domyślił… A z czego wynika to chyba? A z tego, że miejscami widać było na ekranie efekty kompresji wideo, która jest nieodłącznym elementem streamingu wideo. Była ona jednak widoczna właściwie wyłącznie w momencie, w którym stałem w miejscu i intensywnie wpatrywałem się jakieś miejsce na ekranie – w trakcie rozgrywki nie mogłem jej zauważyć.