Runda 3: Pokaż kotku, co masz w środku. Overwatch vs Paladins – pojedynek bohaterów
Spis treści
Runda 3: Pokaż kotku, co masz w środku
Pora na krótką przerwę w walce, by dać chwilę wytchnienia naszym zawodnikom. Wykorzystajmy zatem okazję, by przyjrzeć się temu, co oferują. Zaczniemy od Paladins: Champions of the Realm, które może pochwalić się 26 dostępnymi postaciami. Nowi gracze startują jednak tylko z 8 herosami, a resztę muszą odblokować. Warto dodać, że bohaterowie wydawani są w regularnych odstępach czasu – co kilka tygodni. Podzieleni zostali na cztery kategorie: front line, damage, support, flank.
Jeśli zaś chodzi o mapy i tryby gry, w produkcji Hi-Rez Studios mamy do dyspozycji trzy tryby: siege, payload oraz survival. Do tego dochodzi możliwość zabawy PvE, polegającej na realizowaniu specjalnych scenariuszy zmienianych co tydzień. Pierwszy jest najbardziej skomplikowany, bowiem składa się z kilku rund. Generalnie zasada jest prosta – wygrywa ten, kto zdobędzie 4 objective points. Te z kolei otrzymuje się za przejęcie capture pointu (1 punkt), eskortowanie zdobytego w ten sposób payloadu do bazy wroga (1 punkt) lub przytrzymanie go, by nie dotarł tam w odwrotnej sytuacji, na co ma się 3 minuty (1 punkt).
Pozostałe tryby są już zdecydowanie prostsze. Payload podzielono na dwie rundy, podczas których raz eskortujemy ładunek do bazy wroga, a następnie mamy go bronić. Survival to drużynowy deathmatch bez możliwości odrodzenia się w danej rundzie. W Paladins map generalnie jest 14, przy czym przydzielono je do konkretnych trybów gry. Dodatkowo można uczestniczyć w kolejce testowej, gdzie udostępniono różne pola bitwy do testów – jeśli się sprawdzą, zostaną wprowadzone oficjalnie.
Overwatch natomiast oferuje 24 bohaterów. Od czasu premiery gry dodano trójkę herosów, przy czym tempo ich wprowadzania nie jest regularne. Tutaj również mamy podział na cztery kategorie: offense, defense, tank, support i podobnie jak u rywala trzon gry tworzą trzy tryby: assault, escort, assault/escort.
Zasady zabawy nie są skomplikowane. Assault polega na utrzymywaniu kontroli nad punktem znajdującym się w centrum lokacji. Mecz trwa minimum dwie rundy i za każdym razem rozgrywany jest w innej sekcji mapy. Escort z kolei zasadza się na transportowaniu ładunku, podczas gdy przeciwnicy starają się nam przeszkodzić. Tryb assault/escort łączy zasady obu, stanowiąc osobną opcję.
Warto jednak dodać, że w Overwatchu występują tryby dodatkowe (jak np. 3v3) oraz eventowe, które nie są dostępne w szybkiej grze lub rozgrywkach rankingowych. Posiadają również oddzielne, odpowiednio dostosowane lub stylizowane pola bitwy. Ostatnim przykładem jest niedawno zakończona kampania PvE „Insurekcja”. W sumie map przeznaczonych do normalnej zabawy jest 14.
Runda 4: Unikatowość, czyli każdy płatek śniegu jest inny
Zawodnicy wypoczęli, więc kontynuujemy walkę. Tym razem atak wyprowadza Paladins: Champions of the Realm, chwaląc się swoją unikatowością. Tytuł ten należy do gatunku sieciowych shooterów, ale posiada kilka nietypowych elementów. Po pierwsze, podczas gry można kupić herosowi przedmioty wpływające na jego statystyki. Podzielono je na cztery typy: defense, utility, healing, attack. Dzięki temu mamy szansę dostosować się do sytuacji na mapie podczas każdej rundy.
Po drugie, występują tutaj karty pełniące funkcję perków. Należą one do różnych kategorii – im bardziej unikatowa karta, tym jest mocniejsza, ale i droższa. W sumie wolno mieć ich 5, ale nie mogą przekraczać konkretnego progu punktowego, który wynosi 12. Każdemu egzemplarzowi z góry przypisano określoną wartość, przez co nie ma możliwości wybrania pięciu najrzadszych kart.
Ostatnią unikatową cechą są wierzchowce. Pełnią one funkcję osobistego transportu, dzięki czemu mamy szansę szybko przemieszczać się po mapie. Nie da się z ich grzbietów atakować ani przyjmować ciosów wroga. W efekcie wszystkie powyższe cechy sprawiają, że Paladins: Champions of the Realm przypomina nieco grę typu MOBA. Rozgrywka nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać – trzeba brać pod uwagę wiele czynników, jak np. karty przeciwnika czy jego przedmioty.
Overwatch nie pozostaje dłużny i zdecydowanie odpowiada na atak rywala. Odrzuca nietypowe elementy, którymi reklamuje się jego przeciwnik – zamiast tego stawia na prostotę. Produkcja Blizzarda rezygnuje ze standardowej liczby osób w drużynie, dodając jednego zawodnika. Walki zatem toczą się w układzie 6 na 6, a do tego istnieje opcja zmiany bohatera w trakcie ich trwania. Nie w dowolnym momencie, tylko przy powrocie do bazy lub po śmierci. W związku z brakiem elementów dodatkowych tytuł ten nie oferuje nic więcej oprócz radości ze strzelania. Wszystkie aspekty strategiczne kończą się na dobraniu drużyny i umiejętności współpracy. O reszcie zaś decyduje sprawne operowanie myszką lub padem.
Dodatkowo z szyderczym uśmiechem nasz zawodnik podkreśla, że oferuje uniwersum z historią. Bohaterowie Overwatcha nie są losowymi istotami rzuconymi na pole bitwy. To postacie z krwi i kości, mające określoną przeszłość. Co prawda nie jest to aż tak istotne dla samej zabawy, bo koniec końców wszystko sprowadza się do strzelania, ale nie można odmówić temu tytułowi posiadania warstwy fabularnej. Co ciekawe, ten aspekt jest cały czas rozwijany i Blizzard regularnie dostarcza tu nowych informacji. Paladins z kolei nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego świeżo dodana wróżka walczy z goblinem w mechu – bohaterowie nie mają jasno zarysowanych motywów.
Na koniec wspomnę, że w odróżnieniu od rywala w Overwatchu nie trzeba odblokowywać bohaterów. Wszystkie postacie są dostępne w momencie ich wprowadzenia. Nie ma zatem potrzeby gromadzenia jakiejś waluty, by móc nimi zagrać.