Deszcz, ogniska i wesołe autobusy. Obóz przetrwania DayZ: poradnik instalacji moda i cenne porady dla ocalałych
Spis treści
Deszcz, ogniska i wesołe autobusy
Po wyrwaniu się ze stref śmierci na południu kraju, jakimi są duże miasta, otwiera się przed nami kraina pełna możliwości. Większość ocalałych kieruje się do miasteczka Stary Sobór, słynącego z opuszczonego obozu wojskowego pełnego dobrej broni, amunicji i snajperów, próbujących odstrzelić tych, którzy starają się te dobra zdobyć. Inni idą na wschód, licząc na to, że znajdą supermarket, a tam porządny plecak i trochę pepsi. Prawdziwi, dobrze wyposażeni weterani udają się grupami na północno-zachodnie lotnisko w poszukiwaniu noktowizorów czy legendarnego śmigłowca. Ostatnia grupa ludzi to ci, którzy nie wiedzą, gdzie zmierzają, bo nie mają mapy ani kompasu.
Tak, w DayZ są pojazdy, ale szansa na ich spotkanie jest minimalna. Jeździłem tam jeepami, czerwoną skodą 120 i cudownym wesołym autobusem marki Ikarus, ale sprawnego śmigłowca nie widziałem na oczy.
To, co ma duży wpływ na nasze przygody, to pora dnia i warunki pogodowe. Jeśli chcemy, żeby ktoś nas zastrzelił, to ciemną nocą wbiegamy do miasta z zapaloną flarą. Wszelkich świateł należy używać w nocy bardzo ostrożnie. Zdarzają się sytuacje tragiczne, ciemno, ulewny deszcz, spadek temperatury i brak jedzenia. W takich chwilach można złapać przeziębienie lub zginąć. Przy czym jedno potrafi prowadzić do drugiego, ponieważ kichanie przyciąga zombie.
12 dzień niedoli, tym razem jedziemy ratować kolegę, który błądzi w południowej części kraju. Jest noc, pada deszcz, a ja kieruję najgłośniejszym z pojazdów, ikarusem 260. Światła naszego grata padają na tablicę informującą, że wjeżdżamy do Wysznoje. Pokonywanie zakrętów w nocy to mordęga, a barykady i wraki nie pomagają, w pewnym momencie autobus grzęźnie. „Idę sprawdzić, co nas blokuje” – rzucam do kolegi i wysiadam. Zapalam latarkę i powoli zmierzam na tył, pamiętając, jak takie akcje kończą się w horrorach. DayZ nie rozczarowuje, nagle z mroku wyskakuje na mnie zainfekowany, którego kładę serią z Uzi. Chwilę potem rusza na nas całe miasteczko. Kolega krzyczy: „Wsiadaj do tego głupiego autobusu i spadajmy stąd!”. Udało się, wsiadłem, skręciłem kierownicą we właściwą stronę i Ikarus zdołał się uwolnić. Rozjechaliśmy kilkanaście zombie, po czym wycofaliśmy na wstecznym.