Conker to gra, którą promowały nawet prezerwatywy. Nintendo dla dorosłych
Spis treści
Conker to gra, którą promowały nawet prezerwatywy
Autorzy stworzyli tytuł dla starszych graczy. Specyficzny, bo wypełniony po brzegi treściami dla dojrzałego użytkownika, który z odpowiednim dystansem podchodzi do wulgarnego, niesmacznego, bezpardonowego i bezpruderyjnego humoru. Jednocześnie nadal pozostający kolorową produkcją z wiewiórką w roli głównej, pozycją wyglądającą na pierwszy rzut oka niczym wiele innych gier dla dzieci.
Mając w rękach coś takiego, byłoby zbyt dużym ryzykiem rzucić to po prostu na półki sklepowe. To mogłoby się niezbyt dobrze skończyć. Potencjalna grupa docelowa nie sięgnęłaby po takie dzieło, nawet mimo mogącej wywoływać zainteresowanie okładki. Zamiast tego większą część kupujących stanowiliby – nieświadomi treści zawartych w środku – rodzice, dziadkowie, wujkowie i ciotki, a nawet nastolatkowie przekonani, że czeka na nich kolejna gra w stylu sympatycznego Mario.
Samo Rare nie ułatwiło sobie zadania, wydając dwa lata przed premierą Bad Fur Day tytuł na Game Boya Color, czyli Conker’s Pocket Tales. Przygotowywany przez inny zespół korzeniami sięgał jeszcze oryginalnego projektu Twelve Tales. Był więc familijną, sympatyczną grą o ratowaniu ukochanej i zepsutym przyjęciu urodzinowym, w której próżno szukać jakichkolwiek oznak brutalności czy wulgarności. Jeśli ktoś grał w kieszonkową edycję, z pewnością mógł się bardzo zdziwić po uruchomieniu Bad Fur Day...
Należało więc brać się do pracy. Tymczasem Nintendo było zupełnie zagubione. Przytłoczone sytuacją i wyzwaniem, z którym miało się zmierzyć. Chris Marlow wspominał oficjalny dokument japońskiej korporacji przekazany Rare, w którym zespół marketingowy wydawcy otwarcie przyznawał, że nie ma pomysłu na kampanię promocyjną, bo projekt tak bardzo odstaje od wszystkiego, z czym do tej pory kojarzyła się ta marka.
Wydaniem gry musiało więc zająć się Rare. Firma podjęła rękawicę na rynku amerykańskim, gdzie wizja odważnej produkcji dla dorosłych spotkała się z większym entuzjazmem przedstawicieli Nintendo of America. W Europie studio połączyło siły z THQ, by także grający na Starym Kontynencie mogli poznać wygadaną wiewiórkę ze skłonnością do ostrej zabawy.
Marketing w Stanach miał utrzymać kurs na kontrowersję. Zaplanowana została odpowiednio szokująca kampania reklamowa. Taka, która trafiłaby do dorosłych i znalazła ich tam, gdzie mogą przebywać. Wyzwanie to okazało się tym większe, że przesuwając granice, Rare przekroczyło też pewne limity akceptowane przez Nintendo. Japońska korporacja, choć chciała pozycjonować się na rynku również jako firma oferująca rozrywkę dla dorosłych graczy, nie była gotowa na poziom prezentowany przez „Conkera” i jego taplający się w hazardzie, alkoholu i przemocy świat. Z tych względów tytuł ten nie był szczególnie promowany w prasie i portalach odwiedzanych przez graczy, gdzie mógłby przyciągnąć uwagę niewłaściwych, bo zbyt młodych odbiorców.
Kto więc miał grać w Conker’s Bad Fur Day? Studenci. Mężczyźni szukający relaksu po pracy. Bywalcy nocnych klubów. By do nich dotrzeć, nawiązano współpracę z „Playboyem”, która nie ograniczała się wyłącznie do sprośnych reklam publikowanych na łamach tego miesięcznika. W nich autorzy wyraźnie podkreślali, że wraz z Nintendo byli bardzo niegrzeczni, bo umieścili małego i puchatego Conkera w naprawdę rozpustnym świecie, który mogą poznać tylko gracze powyżej 17 roku życia. Obrazu całości dopełniały sugestywne kolorowanki, jak ta z bohaterem szukającym żołędzi w piersiach spotkanej nieznajomej.
Ograniczenie się do takich publikacji i reklam telewizyjnych, jak opisana na samym początku artykułu, mogłoby nie wystarczyć, dlatego Rare zdecydowało się bardziej aktywnie wyjść do potencjalnych klientów. Wraz z „Playboyem” zorganizowało tournée po amerykańskich campusach, w których modelki czasopisma prowadziły konkursy dla chętnych. Najlepsi mogli zdobyć konsolę Nintendo 64 z grą i gadżety sygnowane logotypami „Playboya” oraz Nintendo. A nagrodą główną był bilet dla laureata i osoby towarzyszącej na słynne przyjęcie w rezydencji samego Hugh Hefnera.
Na tym jednak nie koniec. Marcowa premiera „Conkera” idealnie zgrała się z okresem wiosennych ferii na uczelniach, co studio wykorzystało, by w najczęściej odwiedzanych miejscach dodatkowo promować ten tytuł rozmaitymi atrakcjami dla szukających rozrywki studentów. Deweloperzy dość swobodnie podchodzili do idei „zabawy” i organizowali sporo akcji niestroniących od podtekstów.
Jedną z głównych był konkurs „King of Tail”, w którym im dłużej grało się w Conker’s Bad Fur Day, tym więcej można było otrzymać niewielkich, zmywalnych tatuaży. Cel stanowiło pokrycie nimi jak największej powierzchni ciała, a kto to zrobił, ten pod koniec nocy zabierał ze sobą konsolę i grę. Wiele studentek z radością podejmowało się wyzwania, przyozdabiając swoje odsłonięte brzuchy, dekolty, nogi, a nawet pośladki symbolami gry.
Rare nie hamowało się podczas produkcji i nie robiło tego też w trakcie kampanii marketingowej. Stąd zabawa słowami i używanie dwuznacznie rozumianego określenia „tail”, czyli „ogon”, ale również „pośladki” lub „seks” jako głównych haseł na bannerach w miejscach promocji. Dla wzmocnienia przekazu po klubach, w których promowano grę, krążyły niewielkie „czarne książeczki Conkera”, w których znaleźć można było komiksowe grafiki i prezerwatywy znakowane pyszczkiem wiewiórki oraz logotypem gry.
Zostało jeszcze 65% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie