"Nie definiujemy folku" - o muzyce do gry Wiedźmin 3: Dziki Gon rozmawiamy z Marcinem Przybyłowiczem
Twórca muzyki do gry Wiedźmin 3: Dziki Gon ma pełne ręce roboty, ale znalazł dla nas chwilę czasu, żeby przybliżyć nam kulisy powstawania ścieżki dźwiękowej. Marcin Przybyłowicz opowiada m.in. o roli akcentów słowiańskich i współpracy z zespołem Percival.
O trzeciej odsłonie serii Wiedźmin napisaliśmy już sporo, ale dotąd nie skupialiśmy się na jej oprawie muzycznej. Teraz postanowiliśmy naprawić ten błąd i przybliżyć Wam kulisy powstawania ścieżki dźwiękowej, zwłaszcza, że prezentuje się ona naprawdę imponująco. W poszerzeniu wiedzy na ten temat pomógł nam Marcin Przybyłowicz, który w nadchodzącym produkcie studia CD Projekt Red odpowiada za ten właśnie aspekt projektu.
Krystian Smoszna: W serii Wiedźmin udzielało się kilku znanych polskich kompozytorów. Z czego wynika ta rotacja na stanowisku „głównego” muzyka?
Marcin Przybyłowicz: Ciężko mi mówić o tym, co się działo zanim dołączyłem do CD Projekt Red. Rzeczywiście, muzyka do pierwszego Wiedźmina była dziełem Adama Skorupy i Pawła Błaszczaka, choć nie tylko. Mało kto pamięta, że pomagał im również Krzysztof Wierzynkiewicz. Wiedźmin 2 miał za kompozytorskimi sterami i Adama Skorupę, i Krzysztofa Wierzynkiewicza, również z moim – choć symbolicznym – udziałem.
Co sprawiło, że tym razem to Ty dostąpiłeś tego zaszczytu?
Przy rozpoczynaniu prac koncepcyjnych nad Wiedźminem 3 reżyser gry zaproponował mi rolę głównego kompozytora, na co oczywiście przystałem i do dzisiaj staram się realizować powierzone mi zadania w jak najlepszy sposób.
Wiedźmin 3 to bez wątpienia Twój największy projekt w karierze, jeśli weźmiemy pod uwagę skalę przedsięwzięcia. Jak mocno różni się obecna praca od Twoich poprzednich zleceń?
Dość mocno. Nad nowym Wiedźminem pracuję w siedzibie CD Projekt Red, czyli na miejscu. To pierwsza różnica – dotychczas większość zadań realizowałem jako freelancer. Sam fakt pracy w studio, codziennego obcowania z grą i charakter moich obowiązków pociąga za sobą więcej zmian w stosunku do moich poprzednich projektów. Jestem odpowiedzialny całościowo za oprawę muzyczną w Wiedźminie 3, a więc od zaprojektowania systemu muzycznego, który steruje całą ścieżką dźwiękową, przez sformułowanie brzmienia, stylu muzycznego gry, kompozycję i implementację muzyki, aż po dyrekcję muzyczną całości. Istotnie jest to największy i najbardziej złożony projekt przy jakim miałem dotychczas okazję pracować.
Od jak dawna tworzycie oprawę muzyczną Wiedźmina?
Pracujemy w zasadzie od momentu kiedy ruszyły pierwsze prace nad „trójką”, czyli od samego początku.
Czy zakończyliście już prace?
Nie. One nadal trwają. Produkcja muzyki do tak złożonej gry to wieloetapowy proces i w związku z tym to wszystko musi potrwać.
Sporo ludzi uczestniczy w tym projekcie. Ty, Mikołaj Stroiński, Gene Rozenberg. Jak wygląda dokładny podział ról?
Gene był przez pewien czas szefem zespołu audio i pomagał w nam w wielu sprawach, w tym w tworzeniu muzyki, natomiast jakiś czas temu rozstaliśmy się z nim. Po konsultacjach doszliśmy do wniosku, że choć jego kompozycje były fajne, to nie pasowały one swoim klimatem do naszej gry. Sam podział ról jest dość prosty. Jak już wspomniałem, ja odpowiadam za całościową koncepcję oprawy muzycznej i to, jak uwzględnia ona wizję reżysera gry, implementację muzyki, koordynację prac outsource’u i dyrekcję muzyczną podczas nagrań. Oprócz tego trzeba jeszcze skomponować muzykę – tym zajmuję się wspólnie z Mikołajem.
Stałe przebywanie Mikołaja w Stanach Zjednoczonych nie jest problemem?
W dobie powszechnego dostępu do sieci odległość nie jest żadnym problemem, pewnym utrudnieniem są za to różne strefy czasowe, w których żyjemy. Mikołaj mieszka w Los Angeles, dzieli nas dziewięć godzin – kiedy u mnie zbliża się osiemnasta, Mikołaj właśnie je śniadanie. Szczęśliwie się jednak składa, że jestem nocnym markiem, więc udaje nam się znaleźć właściwy moment na rozmowy i wymianę informacji, mimo pewnego opóźnienia, z którym musimy się liczyć -– to przede wszystkim kwestia sensownej organizacji.