Muzyka z gier nabiera znaczenia w ich promocji i bardzo mnie to cieszy
Gry Doom Eternal i Assassin’s Creed: Valhalla dzieli praktycznie wszystko, ale mają one jedną cechą wspólną – ich wydawcy mocno postawili na muzykę w promocji tytułów. Za chwilę w podobny sposób uderzą też Redzi i Cyberpunk 2077.
Jeśli uważnie śledzicie wieści o serii Assassin’s Creed, to z pewnością wiecie już, że w piątek ukazał się drugi minialbum zawierający kompozycje z soundtracku do najnowszej odsłony tego cyklu, czyli Valhalli. Oznacza to, że fani sagi o skrytobójcach mogą posłuchać już czternastu utworów z nadchodzącej produkcji, stworzonych zresztą przez fenomenalnę trio – Jespera Kyda (wielki powrót Duńczyka do tej marki po wieloletniej absencji), Sarę Schachner (autorki najlepszej – moim zdaniem – oprawy muzycznej do AC, czyli Origins) i Einara Selvika – frontmana norweskiej grupy Wardruna.
Choć temat soundtracków do gier komputerowych nie elektryzuje graczy tak mocno, jak inne aspekty nadchodzących tytułów, to mnie cieszy, że wydawcy coraz chętniej stawiają na muzykę i widzą w niej skuteczne narzędzie do promowania swoich dzieł. Jednym ze świeżych przykładów była gra Doom Eternal i angaż Micka Gordona, który po reboocie tej serii strzelanin w 2016 roku stał się dla fanów osobą absolutnie niezbędną w projekcie. O wymiarze uwielbienia dla australijskiego kompozytora dobrze świadczy też fakt, że po aferze z miksami utworów wiele osób wzięło go w obronę, a z kolei mocno dostało się studiu id Software.
Ubisoft podąża podobną drogą i nie daje miłośnikom Assassin’s Creed zapomnieć, że w tworzenie nowej gry zaangażował muzyczny dream team. Nigdy wcześniej francuski koncern nie dzielił się dokonaniami kompozytorów tak ochoczo na tak wczesnym etapie i jestem przekonany, że na dwóch EP-kach promocja Valhalli się nie skończy. Uważam, że to kapitalny pomysł, bo po zagraniu w roboczą wersję wikińskiej odsłony serii stało się dla mnie jasne, że Kyd, Schachner i Selvik będą głównymi kandydatami do nagrody dla najlepszego soundtracku roku. O ile oczywiście nie ubiegnie ich wspomniany Gordon lub ekipa odpowiedzialna za Cyberpunka 2077, z Marcinem Przybyłowiczem na czele.
Kwestia Cyberpunka jest o tyle ciekawa, że „Redzi” pojechali absolutnie po bandzie. Zamiast pójść na łatwiznę i postarać się o licencję istniejących hiciorów, po prostu zwrócili się do pasujących im artystów, żeby nagrali całkowicie nowe kawałki, wyłącznie na potrzeby tej gry. W rezultacie każda z piosenek, którą usłyszymy w dziesięciu stacjach radiowych, będzie na swój sposób oryginalna, a przecież musimy pamiętać jeszcze o tradycyjnych kompozycjach, które będą towarzyszyć wydarzeniom prezentowanym na ekranie. Owszem, podobne próby były podejmowane wcześniej i nie jest to żadna nowość, ale na taką skalę – nigdy wcześniej.
Podsumowując, to będzie fenomenalny rok dla fanów muzyki z gier komputerowych i żywię głęboką nadzieję, że tak już zostanie. Biorąc pod uwagę, że do Hellblade 2 zaangażowano zespół Heilung, nie jest to nadzieja płonna.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.