Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 21 kwietnia 2014, 13:00

autor: Damian Pawlikowski

Pokojowa nagroda Stanleya [The Stanley Parable]. Najlepsze easter-eggi i sekrety w grach z 2013 roku

Spis treści

Pokojowa nagroda Stanleya [The Stanley Parable]

The Stanley Parable to jedna z tych gier, o których każdy słyszał, ale nikt w nie nie zagrał. A szkoda, bowiem rzadko kiedy możemy natrafić na równie błyskotliwy, grywalny eksperyment narracyjny, w dodatku wielokrotnie przełamujący czwartą ścianę (o licznych, łakomych kąskach dla łowców znajdziek nie wspominając). Zacznijmy od tego, że narrator zawzięcie opisuje wszystko, co robimy. Ba, nie tyle opisuje, lecz wyraźnie sugeruje nam, co powinniśmy zrobić. Idziemy szukać pozostałych pracowników? Grzebiemy w biurze szefa, poszukując poszlak? A może totalnie zlewamy słowa narratora i podążamy własną ścieżką? Kombinacji mamy tu od groma, zwłaszcza że opcje zboczenia z głównego szlaku pojawiają się co krok. Niemniej, cokolwiek robimy (i w jakimkolwiek tempie, bo to momentami też czyni różnicę), nasz brytyjskiego pochodzenia kompan – czy raczej jego głos – zawsze dzieli się z nami swoją opinią. Ba, potrafi się nawet obrazić, że go nie słuchamy, prosić o pozostanie w pomieszczeniu, które wyjątkowo mu się podoba, a nawet przenieść nas do innej gry, bo ta „najwyraźniej nam się nie podoba”. I w ten sposób przyjdzie nam trafić m.in. do wielkiego pomieszczenia z telewizorami, przywodzącego na myśl Truman Show, muzeum złożonego z artów oraz modeli do The Stanley Parable, a nawet… Minecrafta i Portala. Tak jak wszystkie te opcje uznać powinniśmy za właściwą zawartość gry, tak tzw. "Secret Room 2014" to już ewidentnie pełnokrwisty easter-egg.