Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 8 marca 2014, 13:00

autor: Michał Miłosz

Elizabeth (Bioshock: Infinite). Mistrzynie drugiego planu - nasze ulubione bohaterki drugoplanowe

Spis treści

Elizabeth (Bioshock: Infinite)

Niech Was nie zwiodą te wielgachne, błękitne oczyska, słodkie usteczka i zadziorny nosek godny disnejowskiej księżniczki. Elizabeth to nie tylko miód dla oczu, ale także kompan z prawdziwego zdarzenia – i to w dodatku całkowicie godny zaufania! Brakuje nam kasy? Eliza sypnie znalezionym gdzieś w kącie groszem. Kończy się amunicja? Dziewoja nie tylko uraczy nas dodatkowym ołowiem, ale także niejednokrotnie wspomoże w boju swoimi paranormalnymi mocami. To chyba pierwsza prawdziwie pomocna towarzyszka broni w grach wideo, która nie tylko nie wymaga nieustannej ochrony ze względu na wrodzoną „laleczkowatość” i IQ na poziomie brokułu w panierce, lecz również niejednokrotnie uratuje kuper zagonionemu w kozi róg graczowi. A w dodatku jest absolutnie przeurocza, śliczna i potrafi zachwycić zarówno w wersji „baśniowej królewny”, jak i femme fatale rodem z okraszonych gęstą atmosferą filmów noir. Dziewczyna, pomimo drugoplanowej roli w grze Bioshock: Infinite, momentalnie stała się ikoną produkcji Kena Levine, a w drugim epizodzie DLC do gry zwanym Burial at Sea, stanie się nawet postacią grywalną. Co więcej, w tytule tym uświadczymy masę skradania i nie zdziwiłoby chyba nikogo, gdyby koniec końców okazało się, że Elizabeth ma w sobie więcej klasy, niż uwspółcześniony Garrett z Thiefa. Eli, dasz radę – trzymamy kciuki!