autor: Luc
Assassin’s Creed II – duży krok naprzód. Historia to ich plac zabaw - jak mocno seria Assassin's Creed opiera się na faktach - część I
Spis treści
Assassin’s Creed II – duży krok naprzód
Pierwsza odsłona Assassin’s Creed nie była jeszcze zaopatrzona w dodaną później encyklopedię i bazę danych Animusa. Niektórym z mniej obeznanych w temacie graczy mogło więc umknąć z jak dużą precyzją stworzono konkretne lokacje. Meczet Sinana Paszy w Damaszku, Cytadela w Akkce, jerozolimska Kopuła na Skale oraz wiele innych budowli, które znalazły się w grze, nie tylko faktycznie istnieje bądź istniała, ale do złudzenia przypominają także swoje pierwowzory. Oczywiście z racji czasowych i technicznych ograniczeń, każda z lokacji była skalowana, jednak ich fasady jak najbardziej odpowiadały stanowi faktycznemu.
Z doświadczenia zatrudnionych historyków korzystano jednak nie tylko przy tworzeniu samej architektury. Równie istotną rolę odgrywali oni także przy pisaniu scenariusza. Zasada, którą wówczas przyjęto, szybko stała się jedną z cech rozpoznawczych serii – większość głównych przeciwników asasynów faktycznie ginie w roku, w którym rozgrywa się akcja danej odsłony. W przypadku pierwszej części, choć nie było to jeszcze aż tak mocno zarysowane, położono pod cały koncept bardzo solidne podwaliny – Garnier de Naplouse, Wilhelm z Montferratu czy choćby Robert de Sablé to autentyczne postacie, które zmarły lub zostały zamordowane w okresie wypraw krzyżowych. Część antagonistów była oczywiście dziełem czystej fikcji, jednak za każdym razem ich kreację opierano o prawdziwe biografie. Naturalnie nie każdy aspekt ich życia można było przenieść do wirtualnego świata – na potrzeby opowiadanej historii, w „jedynce”, bardzo mocno zmieniano domniemane osobowości napotykanych przeciwników. W rzeczywistości żaden z mordowanych templariuszy nie był żądnym krwi i władzy potworem. Równie „niezgodnie z prawdą” przedstawiano w grze także i samych asasynów oraz ich działalność, ale akurat o to trudno mieć do twórców pretensje.
W Assassin’s Creed II Ubisoft z historyczną otoczką postanowił pójść nie o jeden, a przynajmniej dwa kroki dalej. Chociaż wątek wojny pomiędzy dwoma znienawidzonymi frakcjami wydawał się w tej odsłonie jeszcze bardziej niedorzeczny (zakon templariuszy oficjalnie zlikwidowano bowiem już na początku XIV wieku, czyli grubo przed rozpoczęciem „dwójki”), gracze w większości nie narzekali – apel twórców o traktowanie serii jako „opartej o fakty”, a nie „odwzorowującej” je przyniósł efekt i pozwolił do całej wiarygodności tytułu podejść z lekkim przymrużeniem oka. Niemniej, „dwójka”, w której tym razem przenosiliśmy się do renesansowych Włoch, oferowała ogromny przełom w podejściu do prawdziwości widzianego świata. I nie chodzi tu jedynie o jeszcze dokładniejsze odwzorowanie miast, które odwiedziliśmy. Dzięki licznym zapiskom kupieckim i ponownej pomocy historyków, Florencja, Wenecja oraz pozostałe lokacje wyglądały jeszcze precyzyjniej. Jednak nie to stanowiło o wyjątkowości drugiej odsłony serii.