autor: Adam Bilczewski
Historia cRPG do roku 1992
Grając i podziwiając najnowsze pozycje cRPG, zapewne niejednego z Was zaciekawiło skąd wziął się ten gatunek gier i jak wyglądały te pierwsze, dzięki którym możemy teraz zagrać w Baldur’s Gate czy Arcanum...
Obrodziło nam ostatnio grami z gatunku cRPG i praktycznie nie ma miesiąca żeby coś nowego (nie zawsze jednak ciekawego) pojawiło się na rynku. Pozycje, jakie możemy znaleźć na sklepowych półkach kuszą nas pięknymi pudełkami, na których kolorowe obrazki prezentują śliczną grafikę 3D. Informacje na nich umieszczone obiecują wspaniałe przygody, nieliniową fabułę, setki godzin grania i eksplorowania rozległych krain. Cieszy to serce każdego miłośnika cRPGów i tylko martwi czy znajdziemy czas na ukończenie ich wszystkich. Grając i podziwiając najnowsze pozycje, zapewne niejednego z Was zaciekawiło skąd wziął się ten gatunek gier i jak wyglądały te pierwsze, dzięki którym możemy teraz zagrać w Baldur’s Gate czy Arcanum. Spróbuję odpowiedzieć na te pytania. W połowie lat siedemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne stały się gry planszowe, gdzie przy pomocy figurek można było rozgrywać przeróżne bitwy. Jeden z graczy o nazwisku Gary Gygax wpadł na pomysł zmodyfikowania zasad takiej gry dodając magię, nowe rasy, nowe bronie i wprowadzając jeszcze inne usprawnienia. Mniej więcej w tym samym czasie, niejaki David Arneson również pracował nad podobnym projektem. Obaj panowie postanowili połączyć swoje wysiłki i dzięki temu powstał pierwszy system RPG o ciekawie brzmiącej nazwie „Dungeons and Dragons”. Niestety, ale sielanka nie trwała długo. Po kłótni zakończonej sprawą sądową, dotychczasowi partnerzy wzięli ze sobą „rozwód” i każdy z nich zaczął pracować na własną rękę. Gary Gygax poświęcił swój czas opracowaniu całkiem nowego systemu, który nazwał „Advanced Dungeons and Dragons”. Jego kolejne edycje, ciągle poprawiane i modyfikowane zdobywają coraz większą rzeszę zwolenników i ewoluują w coraz większą ilość światów, z których najbardziej znanym i najczęściej adaptowanym na potrzeby gier jest Forgotten Realms. Chyba się dużo nie pomylę twierdząc, że w każdym z komputerowych cRPGów jest coś zapożyczone z wcześniej stworzonych systemów fabularnych. Wróćmy jednak do tematu. Człowiekiem, którego śmiało możemy nazwać ojcem tego gatunku jest Richard Garriott. Na podstawie jego życia prześledzimy jak ziszcza się amerykański sen: z pucybuta (a właściwie ze sprzedawcy) do milionera. W roku 1979 pracując w sklepie, tworzy on wieczorami na komputerze Apple grę, którą nazywa „Akalabeth”. Pojawia się w niej osoba Lorda Britisha, jako zleceniodawcy dziesięciu kolejnych misji, mających na celu oczyszczenie z potworów okolicznych lochów i podziemi. Mamy w niej możliwość wyboru dwóch klas – wojownika lub maga, a każda z nich charakteryzuje się pięcioma współczynnikami w skład których wchodzą: siła, wytrzymałość i zręczność, a do tego ilość punktów życia i posiadanego złota. Sprzedaje się ona w ilości 30.000 egzemplarzy i jak na tamte czasy jest to wynik naprawdę imponujący. Następną grą, napisaną rok później przez Garriotta jest Ultima. Tak, tak, nie mylicie się to właśnie on jest twórcą tej najsłynniejszej serii cRPG (zresztą sugerowała to wspomniana wcześniej postać Lorda Britisha). W 1983 roku powstaje trzecia część cyklu, w której sterujemy poczynaniami czteroosobowej drużyny. Pierwsze trzy części powiązane są ze sobą tematycznie i tworzą sagę zwaną The Age of Darkness. Podejrzewam, że niewielu by się dziś znalazło odważnych, którzy chcieliby w te gry zagrać (popatrzcie na zdjęcie). |