Google Stadia - cena, data premiery, gry i dostępność w Polsce
Google zaprezentowało swoją usługę strumieniowania gier - Stadia. Czy odniesie większy sukces niż Nvidia z Shieldem i Sony z PlayStation Now? Nowe gry, takie jak Cyberpunk 2077 i Baldurs Gate 3 na pewno pomogą.
Spis treści
Usługa znana do tej pory jako Google Stream od pierwszych wzmianek wzbudzała bardzo gorące i skrajne opinie. Coraz więcej informacji na temat rozwoju technologii strumieniowania gier zaczęło pojawiać się pod koniec 2018 roku, kiedy to właśnie Google oraz Microsoft zapowiedziały własne usługi tego typu. W teorii mają one umożliwić granie nawet w najbardziej wymagające tytuły na niemalże dowolnym sprzęcie, bowiem takie Google Stadia obejmuje zabawę poprzez przeglądarkę Chrome.
W trakcie wstępnych testów wybrańcy mogli sprawdzić, jak działa Assassin’s Creed Odyssey w przeglądarce. Zdaniem Sundara Pichaia, prezesa Google, pierwsze próby były udane i „Project Stream” zebrał bardzo pozytywne opinie. Amerykańska korporacja dąży do tego, aby opóźnienia w odbiorze komend wysyłanych przez gracza (tzw. input lag) były niemal nieobecne, a całość działała przyzwoicie nawet na nie najszybszych łączach. Brzmi zbyt pięknie, aby było prawdziwe?
O tym, że gigant z Mountain View podchodzi do tematu „przyszłości gamingu” bardzo poważnie, może świadczyć chociażby fakt zatrudnienia na stanowisko wiceprezesa koncernu Jade Raymond, która ma na koncie wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu studia Ubisoftu w Toronto oraz dewelopera Motive Studios znajdującego się pod skrzydłami Electronic Arts.
Po tym jak Google zaprezentowało oficjalnie swoją usługę strumieniowania gier, po raz kolejny rozgorzała dyskusja, jak wyglądać będzie przyszłość elektronicznej rozrywki. Czy wirtualne platformy zastąpią bardziej tradycyjne rozwiązania, takie jak konsole czy komputery z dedykowanymi układami graficznymi? Wiele osób z branży zabrało głos w tej sprawie, dodatkowo dzieląc graczy na sceptyków i zwolenników strumieniowania gier.
Dlaczego Google Stadia wzbudza tyle kontrowersji? Przede wszystkim dlatego, że wiąże się z nowym podejściem do tematu grania. W teorii strumieniowanie rozgrywki ma całe mnóstwo zalet, ale na drodze do sukcesu tego typu usług stoi sporo przeszkód (technicznych i… mentalnych - komentarze na naszym forum wybitnie pokazują, że część graczy będzie miała wiele oporów przed przesiadką na Google Stadia).
Jak to działa w praktyce? Google Stadia to nie konsola, a bardziej wirtualna platforma, dzięki której użytkownicy mają zagrać w rozbudowane produkcje na niemalże dowolnym sprzęcie wyposażonym w ekran. Wszystkie obliczenia konieczne do wygenerowania grafiki wykonywane są na komputerach Google, a do gracza dociera “obraz” rozgrywki. Początkowo Stadia będzie wymagać do działania Chromecast Ultra, z jej dobrodziejstw skorzystają również posiadacze smartfonów Pixel (wsparcie dla innych modeli ma się pojawić w przyszłości), a także komputerów i tabletów z przeglądarką Google Chrome.
Teoretycznie zatem, dzięki usługom strumieniowania gier „odpalimy” ulubione tytuły na smartfonie, tablecie czy na malutkim, podłączonym do telewizora Google Chromecast. Ten ambitny projekt ma być dla elektrycznej rozrywki tym, co Netflix zrobił z branżą filmów i seriali. Czy to się uda?
Jak zwykle możemy sobie już na wstępie bardzo stanowczo powiedzieć… to zależy. Google nie jest wcale pionierem w temacie strumieniowania rozgrywki. Amerykański gigant ma już na tym poletku całkiem sporą konkurencję, bowiem swoje własne (i działające!) usługi mają już chociażby Sony czy Nvidia.