Google Stadia może będzie super – ale nie w Polsce
Jeszcze przed E3 Google zaprezentowało usługę Stadia. W teorii wszystko brzmi świetnie: granie w najnowsze tytuły w rozdzielczości 4K i 60 FPS za niecałe 40 zł miesięcznie, na dowolnym urządzeniu - to po prostu bajka. I dla Polaków bajką pozostanie.
Spis treści
Jak to ma działać? Google Stadia nie będzie konsolą, ale bardziej wirtualną platformą, dzięki której użytkownicy mają zagrać w najnowsze produkcje na niemalże dowolnym sprzęcie wyposażonym w ekran. Wszystkie obliczenia konieczne do wygenerowania grafiki wykonywane są na komputerach Google, a do gracza dociera „obraz” rozgrywki. Pierwsze szczegóły dotyczące usługi poznaliśmy w marcu, podczas konferencji Google Keynote. Po niecałych trzech miesiącach w końcu przyszła pora na ujawnienie, co tak naprawdę gigant z Mountain View ma dla graczy w zanadrzu.
Wiele z proponowanych przez Google rozwiązań prezentuje się naprawdę ciekawie (o czym za chwilę), ale przynajmniej jeden aspekt usługi sprawia, że jeszcze przez długi czas nie będzie ona interesowała graczy znad Wisły:
Google Stadia nie będzie dostępna w Polsce.
Początkowo – czyli jeszcze w tym roku – strumieniowanie rozgrywki ma zostać udostępnione w 14 krajach. Oczywiście obiecuje się, że z czasem będzie ich coraz więcej, ale czy (i kiedy) Polska zostanie dopisana do listy? Nie wiadomo.
Po raz kolejny nasz kraj – mimo iż z całkiem sporą liczbą potencjalnych klientów – potraktowany został przez technologicznych gigantów jak <tu wstaw nazwę państwa, które Twoim zdaniem nikogo nie obchodzi> branży. Mam tylko nadzieję, że na Google Stadia nie będziemy czekać tyle co na PlayStation Now (Sony pewnie prędzej zrezygnuje z dalszego rozwoju swojej usługi niż wprowadzi ją do Polski, chociaż podobno cieszy się ona sporym zainteresowaniem). A przecież da się – wystarczy spojrzeć na GeForce NOW.
Sam brak dostępności usługi w naszym kraju nie jest jednak jej jedyną cechą, która może zniechęcić graczy do Stadii…
Dla kogo w ogóle będzie Google Stadia?
Czy strumieniowanie gier faktycznie może zastąpić tradycyjne konsole i komputery gamingowe? Czysto teoretycznie – tak. Jednak zwolennicy frakcji Pecetowej Rasy Panów z pewnością narzekać będą na lagi oraz niższą jakość obrazu. Aktualnie bowiem nawet przy najszybszych łączach spotykać będziemy widoczne na ekraine artefakty czy spadki wydajności – co częściowo potwierdzają dotychczasowe prezentacje Google Stadia.
Póki infrastruktura sieciowa nie zagwarantuje stabilnej rozgrywki na różnych typach urządzeń, strumieniowaniem zainteresowane będą przede wszystkim osoby z bardzo ograniczonym budżetem lub takie, które traktują granie jako swoje bardzo „dorywcze” zajęcie. W końcu zakup Chromecasta to niewielki wydatek, a Stadia ma domyślnie działać także na urządzeniach, które już większość z nas ma w domu – starych komputerach czy smartfonach.
Wszystkim, którzy uważają, że strumieniowanie nie stanie się poważną alternatywą dla konsol i gamingowych komputerów, warto przypomnieć, że z podobnym sceptycyzmem podchodzono raptem kilka lat temu do dystrybucji cyfrowej czy usług VOD typu Netflix…