Xbox Game Pass sprawił, że chcę mieć już 5G
Strumieniowanie gier to dość niewdzięczny temat – w teorii wygląda pięknie („wystarczy tylko ekran i możesz grać we wszystko!”), ale w praktyce musi ciągle walczyć o naszą uwagę. Czy Microsoft odniesie sukces na tym polu?
Kiedy kilka tygodni temu zadzwonił do mnie operator z propozycją zwiększenia prędkości mojego internetu światłowodowego (za stosowną dopłatą oczywiście), odrzuciłem ofertę. Byłem zadowolony z obecnego łącza i nie miałem ochoty wydawać dodatkowych X złotych miesięcznie. Po przetestowaniu usługi xCloud od Microsoftu trochę żałuję tej decyzji, tak samo jak faktu, że nie mam telefonu z obsługą 5G.
Sieć LTE (nawet przy idealnym zasięgu) oraz przepustowość łącz internetowych w wielu polskich domach sprawiają, że na dzień dzisiejszy dla sporej części z nas zabawa w strumieniowanie gier nie ma wielkiego sensu. Nie dziwię się zatem sceptykom, którzy nie dowierzają zapewnieniom naszym, czy kolegów z branży, że to jest przyszłość grania. Są osoby, których nie przekonało nawet przetestowanie usług streamingu (w dobrych warunkach) na własnej skórze.
Sam miałem okazję spędzić całkiem sporo czasu z GeForce Now i PlayStation Now, a teraz przyszła kolej na strumieniowanie od Microsoftu. Ciężko wyrobić sobie jednoznaczną opinię na temat tych usług, bo pomimo upływu czasu i ciągłego ich ulepszania, zazwyczaj lag jest dość mocno wyczuwalny, a jakość obrazu pozostawia sporo do życzenia, nawet na małych ekranikach telefonów. Ciężko ciągle mówić, że „teraz jeszcze nie jest idealnie, ale to ma potencjał, zobaczycie, będzie super!”.
Dopiero xboksowa chmura i to dopiero na redakcyjnym, symetrycznym łączu 1 Gbit pokazała całą moc kryjącą się za strumieniowaniem. W takich laboratoryjnych niemalże warunkach wystarczy sparować smartfona z kontrolerem, zalogować się do aplikacji Xbox Game Pass i (jeśli opłacamy abonament) wybrać jedną z gier dostępnych w ramach usługi. Wtedy jakość obrazu jest faktycznie świetna, a opóźnienie w zasadzie takie samo jak podczas gry na konsoli.
Ku mojemu zaskoczeniu, sielanka nie skończyła się dla mnie po powrocie do domu, gdzie na łączu 300 Mb/s generalnie da się wszystko uruchomić i popykać na telefonie w Forza Horizon 4 czy Gears of War 4 bez większych problemów. Jakość obrazu jest nieco gorsza, a lag powoduje zmniejszenie precyzji. Nie jest to jednak poziom uniemożliwiający granie, a to w sumie najważniejsze. Dodam, że używam standardowego routera od operatora, na domyślnych ustawieniach, bez specjalnego konfigurowania pod zwiększenie stabilności.
O ile szczęśliwcy posiadający dostęp do internetu światłowodowego mogą już sobie pozwolić na swobodną zabawę w strumieniowanie na telefon, to nie zapominajmy, że wiele materiałów marketingowych tego typu usług mówi o „graniu wszędzie i na wszystkim”. A ponieważ akurat wpadł mi w łapki Samsung Galaxy Note20 Ultra 5G do testów, to sprawdziłem jak chmura Microsoftu działa poza domem. W Krakowie zasięg LTE jest całkiem niezły, sieć 5G Ready też tu (niby) dociera, więc ruszyłem „na pole”. Okazało się, że już teraz TEORETYCZNIE można sobie coś w ten sposób uruchomić. Jest jednak kilka „ale”.
Bo strumieniowanie w oparciu o internet mobilny LTE to takie „da się”, jak odpalanie najnowszych produkcji na GeForce GTX 1050 i udawanie, że te 25 fps na minimalnych detalach to super zabawa. Jakość obrazu i dźwięku jest naprawdę słabiutka, a opóźnienie niemalże wyklucza wszelką precyzję. No i nie zapominajmy o fakcie, że minuta takiego grania „zżera” bardzo dużo z naszego pakietu… Stąd też tytuł artykułu – do swobodnej gry poza domem musimy mieć dostęp do „prawdziwego” 5G i to bez limitu transferów.
Streaming gier na internecie mobilnym – zużycie transferu
Jeśli planujecie korzystanie ze strumieniowania wykorzystując internet mobilny, będziecie potrzebować sporego pakietu. Licznik systemowy w testowanym Samsungu pokazał, że 5 minut zabawy (odpalenie Forzy i przejechanie jednego wyścigu) zużyło ponad 300 MB transferu. Zatem godzina „pykanka” będzie już szła w gigabajty…
Podsumowaniem rozważań na temat sensowności tego typu usług zazwyczaj jest próba odpowiedzenia sobie na pytanie „czy warto”. Microsoft ułatwia zadanie, bo póki co, za dostęp do ich chmury nie musimy wydawać ani złotówki więcej ponad kwotę za abonament Xbox Game Pass. Sprawa jest zatem prosta – jeśli masz już subskrypcję, możesz pobrać apkę i sprawdzić na własne oczy, czy streaming ma dla Ciebie sens. Jeśli dopiero rozważasz dołączenie do xboksowej rodzinki, xCloud stanowić będzie dodatkowy argument za wykupieniem usługi.
Dzięki zastosowaniu stabilnego łącza, grając na smartfonie nie odczuwałem w zasadzie żadnej różnicy w porównaniu z zabawą na konsoli, a to jest już całkiem imponujące. Przy czym genialne ekrany OLED czy AMOLED co lepszych smartfonów sprawiają, że mimo ich mniejszych rozmiarów, niekoniecznie tęskniłem podczas zabawy za moim śmiesznym monitorkiem z matrycą IPS…