Już za rok premiera Destiny 1!. Destiny 2 na zakręcie – klątwa Bungie
Spis treści
Już za rok premiera Destiny 1!
Na początku stycznia tego roku Bungie opublikowało „mapę drogową” dla Destiny 2 – czyli listę poprawek, jakich możemy spodziewać się nie tylko w ciągu najbliższych dni, ale i niemal całego roku. I wszystko byłoby świetnie, gdybyśmy mieli rok 2015, a Destiny ciągle eksperymentowało ze swoją formułą strzelaniny FPP w świecie MMO. To, co jednak możemy wyczytać z owej mapy drogowej, to nie nowe, ciekawe pomysły, a w większości lista rozwiązań i mechanik obecnych już w pierwszej odsłonie cyklu!
Przeniesienie części elementów kosmetycznych do nagród za aktywności, znajdźki rozsiane po mapach, sześcioosobowe drużyny w meczach PvP, zbieranie punktów w trakcie szturmów zamiast ograniczenia czasowego, powrót dawnych trybów PvP, lepsze nagrody – to wszystko z powodzeniem funkcjonowało przez długi czas w Destiny 1! Trudno w to uwierzyć, ale według deweloperów metodą na naprawienie Destiny 2 jest zrobienie z tej gry... „jedynki”! I to nie w ciągu najbliższych tygodni, a najszybciej z terminem na jesień – dokładnie w rok od premiery!
To co kiedyś było nagrodą za najtrudniejsze aktywności, teraz znalazło się za ścianą mikrotransakcji.
Dla społeczności Destiny skupionej wokół tej pozycji od niemal czterech lat jest to wręcz nie do uwierzenia! Sequel powinien być większy, ciekawszy, pełen nowości, a tymczasem stajemy przed koniecznością czekania cały rok na powrót do tego, co już było – w starej grze! Jesienią prawdopodobnie nastąpi premiera dużego dodatku i większość z tych zmian zbiegnie się z jego wydaniem, ale nie będzie to tylko powtórka sytuacji z rozszerzeniem The Taken King, które naprawiało pierwszą część gry.
Zaginiony soundtrack
Gdzieś pomiędzy burzliwymi doniesieniami o kolejnych kłopotach Destiny 2 w sieci pojawił się nagle prawie 50-minutowy soundtrack z gry – Music of the Spheres. Nie chodziło tu jednak o żadną oficjalną promocję, a o echa dawnych kłótni z czasów powstawania pierwszej części. Music of the Spheres miało być specjalną płytą z ośmioma utworami – prequelem nadającym ton historii Destiny, który planowano wydać jeszcze w 2014 roku. Jednak na skutek sporów i przepychanek prawnych, które ostatecznie zaowocowały wyrzuceniem ze studia jednego z kompozytorów – Marty’ego O’Donnella, album nigdy nie ujrzał światła dziennego.
Kiedy o wszystkim dowiedział się jeden z fanów gry – Owen Spence – rozpoczął swój własny, trwający niemal dwa lata quest, by odtworzyć całą muzykę z zaginionego albumu. Wszystko bazowało na utworach zawartych w oryginalnej grze oraz tych, które pojawiły się w przeróżnych oficjalnych zwiastunach, streamach i dziennikach deweloperów. Gracz miał również błogosławieństwo samego O’Donnella, który zawsze bardzo pragnął, by płyta była dostępna dla wszystkich. Nie mógł nikogo zachęcać do jej udostępnienia, nie mógł sam tego zrobić, ale wspierał swojego fana ze wszystkich sił. Dzięki jego wskazówkom oraz pomocy profesjonalnego dźwiękowca zaczęto mozolnie odtwarzać utwór po utworze z dostępnych źródeł, aż w grudniu zeszłego roku ktoś anonimowo skontaktował się z „odtwórcami”, udostępniając im oryginalną wersję płyty.
Finalną wersję Music of the Spheres stworzoną przez Marty’ego O’Donnella, Michaela Salvatori oraz Paula McCartneya można na razie odsłuchać w kilku popularnych serwisach, a sam O’Donnell obiecał, że niedługo przedstawi całą historię ze swojego punktu widzenia. Na razie zdradził jedynie, że album był gotowy do wypuszczenia na rynek już w 2012 roku.
F jak Fall, czyli jesień 2018. Dopiero wtedy mamy zobaczyć Destiny 2 z pełną listą poprawek i usprawnień.
Klątwa Destiny?
Serwis Kotaku opisał kiedyś burzliwe dzieje powstawania Destiny, nagłaśniając fakt, że na rok przed premierą grę prawie całkowicie przeprojektowano. Niedawno ten sam autor ujawnił ponownie, iż podobny los spotkał Destiny 2, a restart procesu tworzenia miał miejsce 16 miesięcy przed premierą, kiedy to pieczę nad projektem objął Luke Smith. Cała marka wydaje się być dotknięta dziwną klątwą powtarzania ciągle tych samych błędów, a wizja nakreślona na początku jakoś nie może przebić się do finalnego produktu.
Wtedy jednak, w 2014 i 2015 roku, studiu Bungie towarzyszył kredyt zaufania i poparcie społeczności graczy, którzy razem z twórcami uczestniczyli w procesie zmian i ulepszeń Destiny – byli z tą produkcją na dobre i na złe. Dziś trudno będzie o równie dużą wyrozumiałość. Sequel okazał się przystępny głównie dla nowych graczy, niemal całkowicie ignorując potrzeby i oczekiwania sporej rzeszy oddanych fanów. Na niezbędne zmiany trzeba czekać zbyt długo, a te i tak na razie sugerują jedynie powrót do tego, co już było, a nie świeże i ciekawe pomysły. Destiny 2 będzie chyba potrzebować czegoś więcej niż rozszerzenia na miarę The Taken King, by odzyskać dawną formę. Tylko czy nie jest już za późno?
OCENA GRY-USŁUGI
W świetle powyższego tekstu może trochę dziwić ocena 8/10, jaką wystawiliśmy Destiny 2 w naszej recenzji. Trzeba jednak mieć na uwadze, że na taki wynik złożyły się głównie wrażenia z zaliczenia dostępnej na początku zawartości. To nadal świetnie zrobiona strzelanka, która na starcie wypadła lepiej niż pierwsza część w 2014 roku.
Problemy Destiny 2 zaczęły być coraz bardziej widoczne wraz z dodawaniem kolejnych aktywności oraz przy traktowaniu gry jako usługi – czyli częstym, codziennym graniu przez wiele tygodni. Dopiero wtedy okazało się, że tytuł sporo traci na jakości.
O AUTORZE
Z Destiny 2 spędziłem narazie około 150 godzin, w tym większość tego czasu w pierwszych dwóch miesiącach po premierze, później straciłem chęć do częstego grania.