Rzeczy, których pragniemy. Co teraz tworzy Rockstar? GTA VI, Red Dead 3, a może Manhunt 3?
Spis treści
Rzeczy, których pragniemy
- Bully – 2006
- Max Payne 3 – 2012
Nie można zapominać, że Rockstar posiada prawa do co najmniej kilku marek, których kontynuacje bardzo chcielibyśmy zobaczyć. Najważniejsza z nich to wspomniany już wcześniej Red Dead. Kilkanaście milionów sprzedanych egzemplarzy i całe tabuny zachwyconych graczy to z biznesowego punktu widzenia bardzo sensowny powód, by stworzyć kontynuację. Sam prezes Take-Two niespełna rok temu powiedział, że seria będzie rozwijana w podobny sposób co GTA – a więc jedna duża odsłona co kilka lat. Trzeci (bo przed Redemption był jeszcze mało znany Revolwer) Red Dead jest więc raczej pewny, a że nowa generacja już zdążyła zadomowić się na rynku, myślę, że oficjalna zapowiedź jest kwestią roku, może dwóch.
Pewniakiem jest też czwarta część przygód Maksa Payne’a. „Trójka” sprzedała się solidnie, zebrała też dobre oceny od prasy. Część graczy wprawdzie narzekała na zmiany w klimacie produkcji związane z przeniesieniem akcji z ponurego Nowego Jorku do słonecznej Brazylii, sporo osób doceniło jednak powiew świeżości w serii. Sam należę do tej drugiej grupy i nowego Payne’a powitałbym z otwartymi ramionami. Jednak nie ma co się łudzić, że jest to dla Rockstara projekt priorytetowy – prędzej czy później zrobią kolejną odsłonę, ale to może być kwestia zarówno dwóch, jak i pięciu lat. Tytułem, którego możemy też spodziewać się w najbliższych latach, jest kolejny Midnight Club. Seria osadzonych w otwartym świecie gier wyścigowych ostatni raz dała o sobie znać za sprawą kompletnej edycji Midnight Club: Los Angeles w 2009 roku. Zarówno sprzedaż, jak i przyjęcie przez branżę i graczy, nie dają żadnych powodów, byśmy prędzej czy później nie doczekali się następnej odsłony.
Do marek, których przyszłość leży pod znakiem zapytania, zaliczyć można Manhunt, Bully i L.A. Noire. Manhunt 2 nie sprzedał się tak dobrze jak „jedynka”, otrzymał też dość kiepskie jak na produkcję „gwiazd rocka” noty, stąd ewentualna niechęć do kontynuacji jest zrozumiała. Zwłaszcza biorąc pod uwagę liczbę afer i kontrowersji, jakie wywołuje ta seria. Niepewny jest też los Bully, który przeniósł sandboksową mechanikę do szkolnego świata. Marne półtora miliona sprzedanych egzemplarzy jest raptem cieniem zysków, jakie generują najbardziej dochodowe marki studia, dlatego osobiście wątpię w kontynuację – nawet pomimo zeszłorocznych słów Dana Housera, który stwierdził, że „ma wiele różnych pomysłów związanych z Bullym”. W przypadku L.A. Noire sprawa jest moim zdaniem prostsza – gra wprawdzie sprzedała się nieźle, ale jej wieloletnia produkcja pochłonęła olbrzymie zasoby finansowe i napsuła wszystkim z nią związanym tyle krwi, że mało kto z oryginalnego zespołu byłby zainteresowany tworzeniem sequela. Zwłaszcza że porzucone przez Rockstara Team Bondi aktualnie skupia się na pracach nad Whore of the Orient.
Oczywiście wszystko to są jedynie gdybania i zgadywanki. To, nad czym rzeczywiście pracują poszczególne studia wchodzące w skład Rockstar Games, jest ściśle chronioną tajemnicą i dopiero oficjalne zapowiedzi są w stanie rozwiać wątpliwości i potwierdzić nadzieje fanów poszczególnych marek. Na chwilę obecną pewniakiem jest tylko GTA V na PC, PlayStation 4 i Xbox One. Tylko albo aż.