Zwłoki Overwatcha 2 ściągają głodne sępy - nastąpił prawdziwy wysyp hero shooterów
Rok 2024 jest dla hero shooterów naprawdę owocny, bo do rywalizacji dołączyły nawet duże marki, jak Marvel czy Sony ze swoim Concordem. Pozostaje jednak trzymać kciuki, aby na polu bitwy ostały się same porządne gry - albo żeby Valve w końcu nauczyło się liczyć do trzech.
Mimo że Overwatch 2 ma się nie najlepiej, to jeszcze nie koniec hero shootera Blizzarda. Co prawda wieść o dobiciu resztek trybu PvE nie napawa optymizmem, ale nie oznacza to przecież kompletnej porażki gry, prawda? Chociaż daleko jej do czasów dawnej świetności, nadal spokojnie egzystuje sobie na uboczu. Wygląda jednak na to, że ten moment słabości wyczuła konkurencja, która w 2024 roku zamierza zalać nas reprezentantami tego gatunku. Ja to widzę tak: głodne sępy wyczuły padlinę! My zaś, niczym hieny czekające na smaczne kąski, przyjrzyjmy się temu, co dla nas zostanie. I oby było nam do śmiechu!
Hero shooter z postaciami Marvela
Pierwsze w kolejce do oskubania Overwatcha 2 z graczy ustawiło się Marvel Rivals. Darmowy hero shooter autorstwa NetEase w maju uruchomił testy alfa, chociaż nie obyło się bez kontrowersji związanych z cenzurą. Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, ta wydaje się po prostu w porządku. Żadnej rewolucji, za to czuć naturalne podobieństwo do gry Blizzarda. Nie mogę rozpływać się nad tym tytułem, bo nie proponuje niczego wybitnego, choć nie można mu odmówić, że porządnie odrobił pracę domową.
I wbrew pozorom to może wystarczyć, aby osiągnąć sukces. W końcu konkurencja chwieje się na nogach, a tutaj mamy uniwersum Marvela oraz NetEase. Dodatkowo gra wyjdzie nie tylko na PC i wystartuje z dziewiętnastoma postaciami. Darmowość to również mocny argument, a twórcy przebąkiwali coś o szalonych trybach, wymagających kooperacji. Może więc dostaniemy namiastkę PvE, której zabrakło w Overwatchu 2 – przyznajcie, że brzmi to jak idealne zastępstwo.
Szkoda, że Valve nie potrafi liczyć do trzech
Drugim sępem jest Deadlock Valve, który oficjalnie nie został jeszcze zapowiedziany. Dlatego do tego tytułu należy podejść z odpowiednim dystansem. Zwłaszcza że mówimy o firmie, która nie potrafi liczyć do trzech – a szkoda, bo w segmencie hero shooterów aż prosi się o Team Fortress 3, które mogłoby przykryć czapkami rywali, nawet się nie wysilając! Jeśli chodzi o Deadlocka, to w tym przypadku Valve rzekomo pragnie eksperymentować z gatunkiem, dodając do gry elementy MOB-y.
Dzięki krążącym po sieci materiałom możemy domniemywać o podziale na cztery alejki, a herosi przypominać mają tych z Doty 2. Klimat z kolei łączyć fantastykę ze steampunkiem – coś w stylu BioShocka Infinite. Pozostaje więc mieć nadzieję, że twórcy nie przekombinują z tematem jak przy swoim ostatnim niewypale, czyli Artifakcie. W tym przypadku Valve chciało nieco namieszać w karciankach i tak zamieszało, że gracze nie byli pewni, jak w to grać. Byłoby szkoda, gdyby Deadlock miał podzielić ten los, ale z drugiej strony chyba nie potrzebujemy kolejnego generycznego hero shootera, czyż nie?
Wszyscy mają hero shootera, ma i Sony!
Trzecim pretendentem jest Concord Sony, a konkretnie jego producenta Firewalk Studios. To debiutancka produkcja, która również w tym roku zamierza powalczyć o wysokie miejsce wśród hero shooterów. Tutaj pogramy po prostu rywalizującymi ze sobą kosmicznymi najemnikami. Każdy heros ma posiadać konkretne umiejętności, lecz na ten moment nie zaprezentowano niczego oryginalnego, jeśli chodzi o rozgrywkę.
No chyba że za coś „oryginalnego” uznamy model biznesowy. Concord będzie grą płatną (buy-to-play), a to nie wróży niczego dobrego. Chociaż z drugiej strony takiemu Overwatchowi lata temu udało się w ten sposób podbić rynek, i to mimo darmowej konkurencji! Może więc jakość pójdzie w parze z ceną i dostaniemy hit na miarę Helldivers 2? Skoro jednej grze premium live-service się udało, czemu nie miałoby kolejnej? Dobra, znajdę kilka powodów, ale nie jestem tutaj po to, aby Was zniechęcać, tylko pośmiać się wraz z Wami z tej rywalizacji.
Konkurencja nie śpi, ale czy aby na pewno?
Wspomniałem o trzech głównych sępach, czających się na Overwatcha 2, ale oczywiście nie są to jedyne produkcje na rynku. Na horyzoncie widać Second Wave, choć w tym przypadku spodziewam się umiarkowanego sukcesu. To pozycja skierowana do fanów stylu anime, więc trudno zakładać, że przebije się do szerszego grona. Niemniej jakąś niszę z pewnością sobie znajdzie. Znaczy, już znalazła, bo kilka dni temu wystartowała w płatnym Early Accessie. Warto więc obserwować, jak sobie poradzi.
Mimochodem wspomnę też o TRIBES 3: Rivals, które również dostępne jest na Steamie, ale w tym momencie to jedynie szkielet hero shootera. Zdecydowanie potrzeba czasu, aby ten tytuł nabrał mięsa i stał się smakowitym kąskiem. Jeśli do omawianego gatunku możemy zaliczyć XDefianta (a definicyjnie możemy), to jeszcze dzieło Ubisoftu ma szansę powalczyć o Wasz wolny czas, co zresztą już robi. Jego początkowe osiągnięcia są całkiem niezłe, choć tak naprawdę dopiero za kilka miesięcy przekonamy się, czy faktycznie utrzyma się na rynku. Z tym bowiem różnie bywa!
Cóż to wszystko znaczy dla nas, hien, to jest graczy? Jest i będzie w co grać, bo rok 2024 obfituje w hero shootery! Tak jak kiedyś zalewani byliśmy przedstawicielami gatunku battle royale, a potem próbowano to samo zrobić z extraction shooterami, tak teraz mamy powrót do korzeni. Dlatego nieco szkoda Team Fortress 2, które nadal żyje i zasługuje, by dalej walczyć na rynku, a nie tylko z botami. Trzymam również kciuki, aby przy tym całym naporze ze wszystkich stron Blizzard wziął się na poważnie za Overwatcha 2 i jeszcze nam o swoim dziele przypomniał. Ostatecznie przecież to właśnie Overwatch kiedyś rządził, więc byłoby szkoda, gdyby jego „kontynuację” zwyczajnie rozszarpano. Chociaż może najwyższy czas na zmianę?