Twórca Helldivers 2 wyjaśnił, dlaczego gra odniosła tak wielki sukces. „Nie chodzi o cenę”
Wygląda na to, że pierwotnie twórcy Helldivers 2 nie chcieli, by gracze mieli wątpliwości co do tego, że stoją po stronie złego imperium.
Słowa byłego prezesa Arrowhead Game Studios mogą potwierdzać spekulacje graczy, że żołnierze Helldivers 2 niekoniecznie walczą po stronie dobra. A przynajmniej że takie było pierwotne założenie twórców.
Johan Pilestedt wziął udział w konferencji Nordic Game (via PC Gamer), i – co chyba nikogo nie zdziwi – sporo mówił o drugim Helldivers. Nie jest to zaskoczeniem, bo nawet po ostatnich problemach to wciąż arcypopularna produkcja.
Szwed ponownie wspomniał o możliwych przyczynach sukcesu HD2. Jego zdaniem cena nie ma tu nic do rzeczy. Fakt, że tytuł kosztuje mniej niż wiele wysokobudżetowych produkcji, ale to samo można powiedzieć o wielu innych pozycjach, które nigdy nie podbiły rynku.
Autentyczność Star Wars
Nie, zdaniem Pilestedta popularność Helldivers 2 to efekt wielu „abstrakcyjnych” czynników, ale przede wszystkim podejścia do tematyki walki z obcymi. Twórcy wspominali już wiele razy o znaczeniu „wiarygodności” – albo, jak to ujęli dawniej, nacisku na to, by „wszystko w grze miało sens”.
To temu gra ma zawdzięczać powszechnie zachwalaną „kinowość”, mimo że nie ma cinematików. Po prostu gra jest zaprojektowana w taki „wiarygodny” sposób, że sceny rodem z filmów akcji rozgrywają się w oparciu o mechaniki rozgrywki.
Może to zabrzmieć zabawnie, ale inspiracją dla twórców były… Gwiezdne wojny. Tak, kosmiczna baśń (stanowczo nie fikcja naukowa) z mieczami świetlnymi w kosmosie pełnym broni laserowej i zdolnym wyprodukować statek wielkości księżyca. Tyle że, jak zauważył Pilestedt, nawet w Star Wars jest dawka realizmu.
Ile uderzeń potrzeba, by odciąć komuś rękę mieczem świetlnym w Gwiezdnych wojnach? Jednego, i to jest fundamentalną kwestią, by trzymać się tej fantazji. W porządku, zbalansuj to, ale nie rób z tego dwóch uderzeń, ponieważ wiem, że to nieprawda, i w tym momencie przestajemy tworzyć grę o Gwiezdnych wojnach.
Imperium kontraatkuje
Wzmianka o Star Wars jest o tyle zasadna, że kultowa marka zainspirowała też pierwotne założenie Helldivers. Otóż według pierwszych szkiców gra miała przedstawiać boje żołnierzy walczących dla „złej strony”. Innymi słowy, gracze wcieliliby się w odpowiedników imperialnych szturmowców.
Co było kluczową kwestią, to postawienie graczy w roli szeregowych żołnierzy, tj. pozbawionych „zbroi fabularnej” (czyli sławnego plot armor) postaci drugoplanowych. Tytuł miał pozwolić nam sprawdzić, czy przeżylibyśmy jako postacie drugiego planu, zwykle mające zginąć w efektownej eksplozji lub majestatycznie wypaść za barierkę w starciu z głównymi bohaterami.
Koncept HD2 mocno się zmienił od tego czasu i teraz zamiast „złych” szturmowców czy najemników mamy dzielnych żołnierzy walczących za Demokrację. Na pewno.
Mech nagrodą za nowe MO
Pomijając niepatriotyczne insynuacje dotyczące pobudek Super Ziemi, gracze Helldivers 2 otrzymali nowy rozkaz (Major Order): zniszczyć ogromną fabrykę Automatów na planecie Valeria 5. Ta najwyraźniej przypomina podobny kompleks botów, który gracze zniszczyli wcześniej na Tien Kwan.
Tak jak w tamtej operacji, nagrodą za zwycięstwo będzie kolejnych mech: wyposażony w podwójne działka rakietowe EXO-49 Emancipator Exosuit.
Oczywiście wszystko zależy od tego, czy tym razem gracze podołają wyzwaniu. Jednakże część fanów jest nieco zniechęcona po ostatnich porażkach. Wskazują oni na spadek graczy po zamieszaniu z Sony jako przyczynę ostatnich klęsk.
W chwili publikacji tego tekstu wyzwolili tylko niecałe 37% Valyria 5. Być może weekend pomoże wykonać przynajmniej ten rozkaz?
- „Przepraszam, że spuściłem na was nalot” to kwestia, której bardzo szybko nauczyłem się w Helldivers 2
- Recenzja gry Helldivers 2 – to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami