Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gramynawynos.pl 22 lipca 2011, 17:29

autor: Adrian Werner

Testujemy Alice: Madness Returns na ASUS G53SW

Po latach oczekiwania Alice: Madness Returns wylądowało wreszcie na półkach sklepowych. Sprawdziliśmy jak ten owoc współpracy Electronic Arts z dowodzonym przez Americana McGee studiem Spicy Horse radzi sobie na ASUS’ie G53SW.

Na kontynuację przygód Alicji czekaliśmy długie jedenaście lat. Przez ten czas część pierwsza obrosła legendą, dlatego z kontynuacją wiązane były spore nadzieje. W zeszłym miesiącu pudełka z druga odsłoną trafiły wreszcie na półki sklepowe i teraz każdy może sprawdzić, czy twórcy podołali zadaniu. My natomiast postanowiliśmy sprawdzić jak gra radzi sobie na mocniejszym z naszych laptopów.

Alice: Madness Returns to zręcznościówka łącząca elementy platformówki ze strzelanką. Rzadko kiedy widzimy taką mieszankę, ale w tym wypadku decyzja o sporządzeniu takiego koktajlu nie dziwi. American McGee, czyli ojciec serii, zanim zaczął pracować na swoim przez wiele lat był członkiem id Software, czyli firmy, która w praktyce samodzielnie stworzyła cały gatunek FPS. Zdobyte tam doświadczenie pozwoliło mu ma zadbanie, by elementy strzelankowe w przygodach Alicji były wykonane nienagannie. Oczywiście, jak na platformówkę przystało nie brakuje tutaj również sekwencji, w których musimy celnie skakać z platformy na platformę. Dodajmy do tego masę okazji do zwiedzania otoczenia oraz okazjonalną zagadkę i w rezultacie otrzymujemy całkiem przyjemną mieszankę.

Jeśli grze można coś zarzucić to pewna powtarzalność. Ukończenie przygody zajmuje około dwudziestu godzin i po pewnym czasie wykonywanie tych samych czynności może zacząć nużyć. Brakuje trochę większej różnorodności zadań. Należy jednak pamiętać, że dużą rolę odgrywa tu długość kampanii. Gdyby była krótsza, to ten problem nie byłby aż tak widoczny, a przecież ciężko krytykować grę za to, że nie jest krótka. W rzeczywistości Alice: Madness Returns nie jest może produkcją idealną, ale jest to fascynująca pozycja o unikalnej atmosferze, która będzie doskonałą odtrutką dla ludzi znużonych realistycznymi  i nadętymi klimatami. Choć twórcy nie ustrzegli się błędów, to jednocześnie stworzyli coś wyjątkowego, co na długo potrafi zapaść w pamięci.

Mówiąc o kolejnych przygodach Alicji nie sposób nie wspomnieć o zjawiskowej oprawie graficznej. Autorzy zrobili użytek z silnika Unreal Engine 3.0 i wykorzystali go do wykreowania prawdziwie magicznych widoków. Sprawdźmy więc jak ten wizualny splendor wpływa na prędkość działania. 

Minimalne wymagania sprzętowe 

  • Procesor: Intel Core2 Duo 1.60GHz / AMD Athlon X2 1.60GHz or greater
  • Karta grafiki: GeForce 7600 / ATI Radeon X1650 z 256 MB pamięci
  • Pamięć operacyjna: 2 GB
  • Wolne miejsce na dysku: 8.5 GB
  • System operacyjny: Windows 7/Vista/XP

Jak widać wymagania sprzętowe są dosyć typowe dla gry opartej na silniku Unreal Engine 3. Electronic Arts nie wypuściło co prawda rekomendowanych wymagań, ale raczej nic nie wskazywało, aby ASUS G53SW miał jakiekolwiek problemy z udźwignięciem Alice: Madness Returns.

Ustawienia maksymalne

Termin "ustawienia maksymalne" jest dosyć niefortunny w przypadku najnowszych przygód Alicji, ponieważ jak możecie zobaczyć na umieszczonym wyżej obrazku gra oferuje wyjątkowo skąpe opcje graficzne i nie ma mowy o wyborze poziomów detali obiektów, czy jakości tekstur. W przypadku mocnego sprzętu nie robi to jednak większej różnicy i  ASUS G53SW poradził sobie bez żadnego problemu. Prędkość działania wahała się pomiędzy 30 a 32 klatkami na sekundę.

Oczywiście dysponując mocnym sprzętem ma się ochotę na więcej. Twórcy gry niestety ustawili limit klatek na sekundę na poziomie 32 FPS. Na szczęcie jest sposób na obejście tego problemu. Należy zrobić następujące rzeczy:

  1. 1. Otworzyć w notatniku plik „AliceEngine.ini”.  Znajdziecie go w folderze “…Documents\My Games\Alice Madness Returns\AliceGame\Config”
  2. 2. Odszukajcie w pliku wiersz „MaxSmoothedFrameRate=31” i zamieńcie go na „MaxSmoothedFrameRate=60”
  3. 3. Odszukajcie wiersz „UseVsync=True” i zamieńcie go na „UseVsync=False”
  4. 4.Zapiszcie zmiany w pliku.

Tyle wystarczy. Następnym razem gdy uruchomicie grę limit podwyższony zostanie do około 60 klatek na sekundę. Zobaczmy zatem jak po wprowadzeniu tej zmiany radził sobie nasz notebook.

Jak widać płynność wciąż była świetna. Gra trzymała przez większość czasu śliczne 60 klatek na sekundę, okazyjnie jedynie zwalniając do wciąż bardzo dobrego poziomu 54 FPS.

Podsumowanie  

ASUS G53SW nie miał najmniejszych problemów z udźwignięciem Alice: Madness Returns. Nawet na najwyższych ustawieniach gra zachowywała imponującą płynność i jej prędkość działania zapewniała pełen komfort zabawy. Do tego wyglądała po prostu ślicznie. Technicznie nie jest to żaden przełom, ale styl oprawy graficznej jest spektakularny. Od ekranu ciężko oderwać wzrok, a twórcy cały czas atakują nasze oczy serią szalonych widoków, w których można się wręcz zakochać. Szkoda jedynie, że nie pomimo wielu prób nie udało mi się zmusić gry do działania z Nvidia 3D Vision.  


Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej