Przyszłość serii Assassin's Creed - Ubisofcie, robisz to dobrze
Nie widziałem całego Ubisoft Forward, jedynie segment dotyczący serii Assassin’s Creed. Jestem jednak pod wrażeniem tego, co pokazano, bo francuska firma udowodniła mi, że chce spróbować czegoś innego i wyjść poza typowy dla niej, bezpieczny schemat.
Dziwnie pisać pean pod adresem Ubisoftu, nie widząc tak naprawdę wszystkiego, co zaprezentowano podczas zakończonego przed chwilą pokazu, ale do pochwał w zupełności wystarcza mi to, jak francuski gigant ogarnął temat dalszego rozwoju serii Assassin’s Creed. Jak już się zapewne domyślacie, przecieki z połowy mijającego tygodnia nie wzięły się znikąd. Cały segment dotyczący sagi o skrytobójcach został pokazany dziennikarzom w ubiegły wtorek i to pod jego wpływem zdecydowałem się od razu napisać niniejszy tekst. Powód był bardzo prosty. Po raz pierwszy w historii Ubisoft podzielił się asasynową „mapą drogową” i to nie taką poświęconą tylko jednemu tytułowi, ale zapowiadającą to, co w serii wydarzy się w ciągu kilku najbliższych lat.
Tak naprawdę zwiastun Assassin’s Creed: Mirage, czyli najnowszej odsłony sagi, mocno przyćmiły pozostałe zapowiedzi, mimo że te same w sobie były bardzo lakoniczne. Po pierwsze, Ubisoft potwierdził plotki, że od jakiegoś czasu rozwija koncepcję wielkiej „asasynowej” platformy, ale przy okazji uspokoił też fanów, dając jasno do zrozumienia, że nie wpłynie ona na wydawanie gier w klasycznej postaci – przynajmniej na razie. Po drugie, zapowiedział dwie kolejne duże gry, nad którymi prace zapewne są już mocno zaawansowane.
Zarówno Red, jak i tajemnicze Hexe (obie nazwy są oczywiście kodowe i zmienią się w przyszłości) wzbudziły moje zainteresowanie bardziej niż cokolwiek innego, co zostało powiedziane lub pokazane. Podjęcie decyzji o stworzeniu japońskiego epizodu to prawdopodobnie najmocniejsza wiadomość z punktu widzenia fanów, ale nie zapominajmy, że Ubisoft chce stworzyć też jeszcze jedną grę, bardziej nietypową i – wszystko na to wskazuje – mroczną. Hexe jawi mi się jako mocne pójście pod prąd, bo jeśli nasze przypuszczenia się potwierdzą, to czeka nas opowieść osadzona w Niemczech i w jakiś sposób związana z pogańską magią, a kto wie, może i z polowaniem na czarownice. Więcej na ten temat możecie zresztą przeczytać w innym naszym tekście, gdzie rozpracowaliśmy symbole widoczne w bardzo krótkim teaserze.
Do tej pory Ubisoft nie był tak otwarty w mówieniu o dalekiej przyszłości. Owszem, firmie zdarzało się zapowiadać gry, których produkcja trwała lub nadal trwa całe wieki (Skull & Bones, Beyond Good & Evil 2), ale w przypadku swojej flagowej marki była dotychczas niezwykle ostrożna. Co się zmieniło, nie wiem, ale jeśli miałbym obstawiać cokolwiek, to powiedziałbym, że duży wpływ na takie podejście miało odejście kilku osób ze ścisłego kierownictwa firmy, a przede wszystkim Serge’a Hascoeta, który według branżowych przecieków przez długie lata decydował o losie praktycznie wszystkich projektów wydawanych przez „Ubi”. Jego pozycja miała być podobno tak mocna, że wystarczyło jedno jego słowo, by jakiś tytuł skasować lub dać mu zielone światło. Ile w tym jest prawdy, nigdy się nie dowiemy, ale coś musi być na rzeczy. Jestem przekonany, że za jego kadencji Assassin’s Creed Red nigdy by się nie wydarzył, bo Francuzi trzymali japoński epizod niczym asa w rękawie i, zdając sobie sprawę z siły tego „settingu”, chcieli go zostawić na te gorsze dla „Asasynów” czasy. Podobnie sprawa wygląda też w przypadku Hexe, bo choć o grze nie wiemy praktycznie nic, to już teraz „Wiedźma” jawi się jako tytuł kompletnie niepasujący do mainstreamowego charakteru marki.
Bez względu na powody, bardzo cieszę się z takiego obrotu spraw. Nawet to, że Ubisoft postanowił zejść z erpegowego i bardzo opłacalnego kursu w przypadku Mirage, jest dowodem na to, iż firma czuje silną potrzebę zmian. Przede wszystkim jednak odważyła się zrobić krok naprzód, bo do tej pory Francuzi kojarzyli mi się z bezpiecznymi ruchami i okrutną wręcz niechęcią do wyjścia poza schemat. Tak, ostatnia trylogia Assassin’s Creed przyniosła dużo nowości i nie będę twierdzić, że było inaczej, ale po dość przełomowym i udanym Origins deweloperzy znów wypracowali szablon, z którego wycinali kolejne, mniej lub bardziej udane produkcje. Po dzisiejszym pokazie taka strategia wydaje się już być mglistym wspomnieniem – i całe szczęście.
Oczywiście piszę ten tekst we wtorek i tak naprawdę nie wiem, czy cały Ubisoft Forward pozostawi równie dobre wrażenie co ów asasynowy segment. Ten ostatni wystarcza mi jednak w zupełności, żeby być dobrej myśli, bo jeśli podejmuje się odważne decyzje dotyczące najbardziej dojnej krowy, to i w innych obszarach powinno być równie dobrze.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.