Marki GTA, RDR i Civilization nie będą trwać wiecznie, twierdzi szef Take-Two. „To cecha fizyki, ludzkiego życia i wszystkiego, co istnieje na Ziemi”
Prezes Take-Two uważa, że powinno próbować się nowych rzeczy, mimo iż stare marki są bezpieczniejszym wyborem.
Chociaż Take-Two jest w posiadaniu naprawdę potężnych marek, takich jak Grand Theft Auto, Red Dead Redemption czy Civilization, to jej prezes, Strauss Zelnick, uważa, że nie będą one trwać wiecznie. CEO wyobraża sobie przyszłość, w której nie będą już takimi gigantami, jakimi są obecnie.
Filozoficzne rozważania prezesa Take-Two
Podczas rozmowy z inwestorami, która odbyła się w zeszłym tygodniu, Zelnick usłyszał pytanie, czy konsumenci są otwarci na nowe rzeczy, a nie tylko na dobrze znane serie. W odpowiedzi usłyszeliśmy niemal filozoficzne rozważania.
Wiemy, że jeśli wypuścimy sequel, będzie to propozycja obarczona mniejszym ryzykiem niż nowa marka. Wszystko się jednak degraduje. I chociaż większość naszych sequeli radzi sobie lepiej niż poprzednie wydania – i jesteśmy z tego faktu naprawdę dumni, ponieważ nie jest to standard w branży – prawda jest taka, że istnieje coś takiego jak rozpad i entropia. To cecha fizyki, ludzkiego życia i wszystkiego, co istnieje na Ziemi.
Zelnick uważa, że zawsze powinno się próbować nowych rzeczy, gdyż w przeciwnym wypadku „nie skończy się to dobrze”. Przyznał jednak, że stworzenie kolejnej marki nie jest prostą sprawą. Z drugiej strony każdy kiedyś podjął to ryzyko i dzięki temu znajdują się w miejscach, których się znajdują.
Gdybyśmy nie byli skłonni tworzyć nowych marek, kiedy pojawiliśmy się tutaj 18 lat temu, kiedy ryzyko było znacznie większe niż dzisiaj, cóż, nikt z nas nie siedziałby tutaj teraz i nie słuchałby tej rozmowy. To po prostu fakt.
Co ciekawe, w tym samym dniu Zelnick ogłosił również sprzedaż Private Division – wydawnictwa stworzonego właśnie w celu wspierania rozwoju tytułów niezależnych.
Jeśli chodzi o nowe marki, które szykuje Take-Two, to wymienić należy grę Judas, za którą odpowiada studio Ghost Story Games z Kenem Levinem na czele. Trzeba jednak przyznać, że w tym przypadku wspomniane ryzyko jest w pewnym stopniu niwelowane za sprawą renomy twórcy BioShocka. Tym bardziej, że na materiałach promocyjnych gra mocno przypomina tę kultową serię strzelanek.