autor: Urszula Kwiek
Legendarna drużyna po raz piąty podnosi puchar Mistrzostw Świata League of Legends
W ostatnią sobotę na Arenie O2 w Londynie odbył się finał Mistrzostw Świata 2024 League of Legends, znanych także jako Worlds 2024. Miałam okazję na żywo zobaczyć finałowe rozgrywki i razem z innymi fanami przeżyć to niesamowite wydarzenie.
Tegoroczne Worlds 2024 zawitały ponownie do Europy. 20 najlepszych zespołów na świecie z 8 regionów zmierzyło się w stolicach największych krajów z naszego kontynentu. Etapy Play-In Stage i Swiss Stage miały miejsce na Arenie Riot Games w Berlinie, etap Knockout Stage na Arenie Adidas w Paryżu, a na wielki finał przenieśliśmy się do Londynu na Arenę O2. Wszystkie zmagania oglądały na żywo tysiące fanów z całego świata.
Mimo że od lat League of Legends zdominowane jest przez graczy z Azji, dwóm Polakom udało się zawalczyć w najważniejszym turnieju. Grający na środkowej linii Bartłomiej "Fresskowy" Przewoźnik wraz ze swoją drużyną MAD Lions KOI dotarł do Swiss-Stage (miejsce 15-16), a Kacper "Inspired" Słoma grający na dżungli w FlyQuest aż do etapu Knockout, zajmując miejsce 5-8.
Cały turniej rozgrywał się pod hasłem Make Them Believe, które odzwierciedlać ma legendarne momenty sprawiające, że Worlds jest tak niezapomnianym wydarzeniem.
Po pięciu latach Worldsy powróciły do Europy!
W 2021 roku turniej odbył się w Reykjavíku, ale z powodu pandemii COVID-19 fani nie mogli wspierać zawodników na arenie. W 2022 roku Mistrzostwa miały miejsce w Ameryce Północnej, a rok temu w Korei Południowej, co z powodu różnicy czasu zmuszało europejskich widzów do śledzenia rozgrywek w późnych godzinach nocnych. Tegoroczne Worldsy były więc prawdziwym świętem dla fanów z naszego kontynentu, bo mogli na bieżąco oglądać zmagania drużyn bez zarywania nocy, ale także po pięciu latach liczniej uczestniczyć w kibicowaniu na żywo na europejskich arenach.
Ceremonia otwarcia finału
Finał Mistrzostw Świata odbył się na Arenie O2 w Londynie. Zostałam zaproszona przez Riot Games i miałam okazję na własne oczy zobaczyć jak ogromną popularnością cieszy się LoL oraz jakie emocje potrafi wywołać. Ceremonię otwarcia rozpoczęło efektowne odliczanie, które płynnie przeszło w świetnie wyreżyserowany pokaz. Emocjonujące utwory, układy taneczne, niezwykła choreografia - to wszystko zapewniły nam Ashnikko, Mars Atlas of Forts i Tiffany Aris wraz z grupą taneczną. Jednak fani najbardziej wyczekiwali hymnu tegorocznych Worlds'ów, więc gdy na scenę wkroczyło Linkin Park z nową wokalistką Emily Armstrong, arena wręcz zadrżała. Po wspaniałym wykonaniu Heavy is the Crown, sam współzałożyciel i wokalista zespołu Mike Shinoda zapowiedział rozpoczęcie finału i zaprosił zawodników, którzy wkroczyli na scenę w akompaniamencie hymnu Mistrzostw. Następnie na graczy i widzów czekało przygotowane wcześniej wzruszające nagranie, na którym rodziny zawodników okazały im swoje wsparcie.
Wielki finał
Arena zebrała tysiące fanów, którzy zjechali się z całego świata, żeby kibicować swoim ulubionym drużynom. Do wielkiego finału mogły jednak zakwalifikować się tylko dwa zespoły. Tegoroczne starcie odbyło się między wielokrotnym mistrzem świata - T1 (niegdyś SKT), a drużyną, która w ostatnich sezonach naprawdę pokazała dobrego Lola i na zeszłorocznych Worlds’ach zajęła miejsce 3-4 - Bilibili Gaming. Ku uciesze fanów, zawodnicy rozegrali świetne mecze i uraczyli nas pełnym Bo5, czyli aż pięcioma rundami, czego nie uświadczyliśmy w zeszłym roku, gdy T1 zdominowało Weibo Gaming trzy do zera.
Co ważne, zespół T1 już czterokrotnie zwyciężał Worldsy (2013, 2015, 2016, 2023), przez co presja na zawodnikach była jeszcze większa. Sam mid-laner Lee "Faker" Sang-hyeok, który przyczynił się do wszystkich tych wygranych, powiedział, że ten piąty puchar ma być nie dla niego, a dla fanów, którzy od lat wspierają go w jego karierze. Wielu kibicowało także drużynie BLG, która miała stać się nowym imperium. Na plakatach promujących finał opisywani byli jako „New kingdom rising”. Obie drużyny były zatem wyjątkowo zdeterminowane, aby zgarnąć tytuł mistrza świata.
Starcie było naprawdę wyrównane, drużyny naprzemiennie wygrywały mapy, a piąty decydujący mecz trzymał widzów w napięciu do ostatnich sekund. Ostatecznie turniej zwyciężyło T1, które mimo średniego startu, na koniec zaprezentowało mistrzowską grę indywidualną i zespołową. Dzięki wygranej 3:2, zespół Fakera po raz piąty podniósł puchar, umacniając tym samym swoją pozycję najlepszej drużyny na świecie.
Warto zaznaczyć, że drużyna T1 tym samym składem dominuje światową scenę już trzeci rok z rzędu - dwa lata temu podczas Mistrzostw Świata zdobyli drugie miejsce, a w zeszłym i obecnym roku pierwsze. W skład drużyny wchodzą:
Górna aleja - Choi "Zeus" Woo-je
Dżungla - Mun "Oner" Hyeon-jun
Środkowa aleja - Lee "Faker" Sang-hyeok
Dolna aleja - Lee "Gumayusi" Min-hyeong
Wsparcie - Ryu "Keria" Min-seok
MVP turnieju
Jak na każdym tego typu turnieju, na koniec wyłoniony został najbardziej wartościowy gracz decydującego starcia. Kandydatów było kilku, bo panowie rozegrali naprawdę dobrą serię. Ostatecznie jednak, co nie było aż tak dużym zaskoczeniem, statuetkę MVP zgarnął mid-laner T1 - Lee "Faker" Sang-hyeok. Warto dodać, że jest to już jego druga tego typu nagroda podczas Mistrzostw Świata (pierwszą zdobył w 2016 roku), co czyni go rekordzistą, bo jeszcze nikt do tej pory nie otrzymał dwukrotnie tego tytułu. Myślę, że wielu zgodzi się, że jest on najlepszym graczem League of Legends na świecie.
Worlds 2025
Czy T1 utrzyma dobrą passę i trzeci raz z rzędu zwycięży Mistrzostwa Świata przekonamy się już w przyszłym roku. Organizatorzy podczas tegorocznego turnieju zapowiedzieli, że kolejne Worldsy powrócą do Chin, a wielki finał odbędzie się w Chengdu.