Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 18 lipca 2024, 21:00

Jedna nowa klasa, a może tak naprawdę cztery? Spirytysta w Diablo IV: Vessel of Hatred zapowiada się na największą atrakcję tego DLC

Kiedy Blizzard zaprasza Cię do swojej siedziby w słonecznej Kalifornii, aby przetestować nadchodzące DLC do Diablo 4: Vessel of Hatred, nie odmawia się, tylko pakuje i leci. Grałem w nowy dodatek i testowałem nową klasę postaci - Spirytystę!

Źródło fot. Diablo 4: Vessel of Hatred, Blizzard Entertainment
i

Niedawno miałem okazję sprawdzić mały fragment nadchodzącego DLC, i to nie byle gdzie, bowiem na zaproszenie Blizzard Entertainment udałem się do samego epicentrum „Zamieci”, czyli siedziby studia w Irvine w Kalifornii. Możliwość zwiedzenia ogromnego Blizzard Campusu z posągami orka i Lilith na centralnym dziedzińcu była nie mniej wspaniałym doświadczeniem niż sama rozgrywka!

Vessel of Hatred to wyczekiwany przez fanów dodatek do Diablo IV. W końcu, zamiast wałkowania kolejnych sezonów w endgamie, dostaniemy zupełnie nowy rozdział historii fabularnej w uniwersum Sanktuarium, w którym będziemy poszukiwać znanej nam już Neireli i najprawdopodobniej ponownie stawimy czoła potężnemu Mefiście.

I tu trzeba od razu zaznaczyć, że dostępne demo oraz cała prezentacja skupiały się wyłącznie na nowej klasie postaci, jaka pojawi się wraz z Vessel of Hatred – spirytysty (ang. spiritborn). Wszelkich pytań o fabułę, długość dodatku, rozmiar mapy czy nowości w endgamie twórcy unikali z gracją Neo uchylającego się przed kulami w Matrixie. Przekonaliśmy się więc trochę, jak gra się nową klasą, i poczuliśmy zmianę klimatu wraz z nowym obszarem mapy i stylistyką rodem z kultury Azteków – ale nic poza tym. Cała reszta informacji będzie udostępniana stopniowo – aż do premiery w październiku.

Jaguar jest jednym z bogów - duchów, które może wezwać spirytysta.Diablo 4 Vessel of Hatred, Blizzard Entertainment 2024

Co mogliśmy zobaczyć?

Udostępniono nam coś w rodzaju dema z paroma questami pobocznymi, twierdzami i lochami do zaliczenia na nowej mapie Nahantu. Mieliśmy także cztery uprzednio przygotowane postacie klasy spirytysty – każda skupiona na konkretnym „duchu” (o czym szerzej w dalszej części tekstu). Postacie zostały zablokowane na 30 poziomie, bez możliwości zbierania doświadczenia i odblokowywania nowych skilli. Rozgrywka odbywała się na II randze świata – weteran.

Widać było, że jest to nieukończona wersja gry, w której występowały bugi oraz placeholdery grafik. Biorąc pod uwagę to wszystko, nie można więc nawet próbować ocenić, czy dokonano jakichś zmian w balansie poziomu trudności lub zdobywanego doświadczenia.

Stephen Stewart, Bjorn Mikkelson i Eleni Rivera-Colon z Blizzarda naprawdę z radością i entuzjazmem opowiadali o swojej grze! - Jedna nowa klasa, a może tak naprawdę cztery? Spirytysta w Diablo IV: Vessel of Hatred zapowiada się na największą atrakcję tego DLC - wiadomość - 2024-07-18
Stephen Stewart, Bjorn Mikkelson i Eleni Rivera-Colon z Blizzarda naprawdę z radością i entuzjazmem opowiadali o swojej grze!

Spirytysta – nie mylić ze spirytusem

Kim jest więc spirytysta w Diablo IV? Deweloperzy podkreślają, że chcieli stworzyć coś bardzo oryginalnego, świeżego, co poszerzy uniwersum Sanktuarium i jednocześnie wyda się czymś naturalnym oraz co będzie pasowało do środowiska dżungli. Już wcześniej planowano, że to właśnie w tym miejscu, które od dawna odgrywa sporą rolę w historii uniwersum, potoczy się akcja dodatku. Kraina Nahantu i jej lud trzymały się nieco z dala od konfliktu aniołów i demonów, podobnie jak tzw. „Spirit Realm” – królestwo duchów, ale gdy powrót Mefista stał się realnym zagrożeniem, nie było innego wyjścia, jak dołączyć do walki.

Głównymi strażnikami Zaświatów okazują się cztery potężne bóstwa w postaci jaguara, goryla, orła oraz skolopendry [nie mylić ze stonogą – dop. redakcja]. I to właśnie spirytysta jest w stanie wykorzystać ich potęgę, przejmując charakterystyczne dla nich zdolności, a w końcu przyzywając ich na chwilę do walki – jak można się domyślać – w formie najpotężniejszego ataku specjalnego. Każdy z tych bogów – stworzeń prosto z dżungli – charakteryzuje się nieco innym stylem, a największą zaletą klasy spirytysty ma być właśnie możliwość mieszania różnych skilli i tworzenia przez to przeróżnych buildów w ramach jednej klasy.

Jaguar to symbol agresywności i szybkości ataków, co pozwala za jednym zamachem zadawać obrażenia w wielu miejscach. Goryl to coś w rodzaju potężnego tanka, który nie tylko przyjmuje na siebie ogromną ilość ciosów, ale i potrafi oddać z nawiązką, wyrządzając naprawdę potężne szkody. Skolopendra z kolei skupia się na zatruwaniu wrogów, konsekwentnie ich osłabiając, zaś orzeł specjalizuje się w działaniach na odległość i precyzji, priorytetyzowaniu celów. A zatem – do wyboru, do koloru!

Dyskusja, które dokładnie zwierzęta będą częścią tej klasy, okazała się długotrwałym procesem. Staraliśmy się znaleźć te, które dobrze oddadzą konkretny gameplay, styl grania. Zależało nam przede wszystkim na tym, by nie były do siebie podobne, tylko jak najbardziej zróżnicowane. Nie spieraliśmy się to, które zwierzęta odrzucić, a które wybrać, tylko raczej o ich wizję w grze, o to, jak bardzo dosłownie je przedstawić. Przykładowo goryl jest tu symbolem ochrony, ale czy ma to być prawdziwe zwierzę chroniące nas, czy może jego duchowa aura, jakiś kreacja astralna? Próbowaliśmy znaleźć złoty środek pomiędzy czymś kreatywnym, intuicyjnym i zupełnie nowym dla Diablo.

Bjorn Mikkelson, game designer classes, Blizzard Entertainment

„Ja jestem king Bruce Lee karate mistrz”

Nowa zakładka Spirit Hall i oznaczenie kolorami umiejętności każdego ze zwierząt.Diablo 4 Vessel of Hatred, Blizzard Entertainment 2024

Nie zabrakło też czegoś bardziej osobistego. Spirytysta do walki wręcz używa glewii – broni drzewcowej w stylu halabardy, ale z nieco mniejszym ostrzem (żeleźcem) na końcu, przypominającym duży nóż bądź grot. Towarzyszą temu zupełnie nowe animacje, mocno inspirowane wschodnimi sztukami walki. Nowa klasa jest więc trochę jak lokalny szaman, mistrz kung-fu, karate i ju-jitsu w jednym, który pomiędzy serią akrobatycznych ciosów przyzywa potężnego ducha, by zadać atak obszarowy. Jeśli lubiliście mnicha z Diablo 3, to spiritborn przypadnie Wam do gustu. Istotną rolę walki wręcz oraz wpływ świata duchów podkreślają nowo zaprojektowane pancerze dla tej klasy, które są dość skąpe i zupełnie nie wyglądają, jakby miały jakoś szczególnie chronić ciało przed ciosami. W przypadku spirytysty taką obronę zapewniają przede wszystkim moce duchów, a pancerze mają głównie nie utrudniać akrobatycznych ruchów i w tym stylu są właśnie zaprojektowane.

Intuicyjny system czterech kolorów

Jak to wszystko wypada w praktyce? Pierwsze odczucie – postać rzeczywiście jest bardzo dynamiczna i podczas walki odstawia coś w rodzaju przyjemnego dla oka baletu mistrza karate. Wszędzie jej pełno, a różne skille i ataki przeskakują od obszarowych, przez dystansowe, po walkę wręcz. W porównaniu ze znanymi już klasami wygląda to nieco bardziej płynnie i naturalnie. Drugie spostrzeżenie – przy 30 levelu i randze świata II rozgrywka okazuje się bardzo łatwa. Praktycznie nie zwracałem uwagi na wskaźnik poziomu zdrowia – postać wydawała się „OP” w starciach ze spotykanymi na końcu lochów i twierdz finałowymi przeciwnikami, nie wspominając o mobach – i nie było to tylko moje spostrzeżenie. Vessel of Hatred nic tu raczej nie zmieni w krytykowanej przez wielu przystępności rozgrywki dla każdego, ale warto wziąć pod uwagę, że chodzi o wątek fabularny i opinia ta bazuje na nieukończonej jeszcze wersji gry.

To ważne, by mieć na uwadze każdy rodzaj gracza – ludzi, którzy poświęcają Diablo każdą wolną godzinę, i tych zupełnie nowych. Po dodatek sięgną tak jedni, jak i drudzy. Od pierwszych testów rozgrywki skupiamy się na zbalansowaniu wszystkiego – właściwym zaprojektowaniu drzewka umiejętności; ułatwieniach, takich jak oznaczenie skilli poszczególnych duchów kolorami; na tym, jak wcześnie wprowadzimy bardziej skomplikowane mechaniki. Staramy się połączyć wymagania obu grup – nowych graczy, którzy chcą wskoczyć do gry i od razu wiedzieć co i jak, ale też i weteranów, którzy skupią się na cyferkach, wyciskaniu z miksowania skilli wszystkiego, co się da, tworzeniu najbardziej niesamowitych buildów postaci.

Stephen Stewart, associate class designer, Blizzard Entertainment

Orzeł w akcjiDiablo 4 Vessel of Hatred, Blizzard Entertainment 2024

Pomimo małego tłoku z aż czterema wielkimi strażnikami świata duchów wydaje się, że twórcy mają to całkiem dobrze przemyślane. Na drzewku umiejętności mieszają się skille wszystkich zwierząt, które są tu trochę odpowiednikami żywiołów, a te należące do konkretnego z nich łatwo rozpoznać po kolorze ikonki. Czerwone należą do jaguara, złote do goryla, zielone do skolopendry, a niebieskie do orła. Można je dowolnie mieszać albo skupić się tylko na jednym, w czym właśnie pomagają kolory. W menu postaci doszła nowa zakładka o nazwie „Spirit Hall”, w której można wybrać dwa duchy i – co za tym idzie – przypisane im skille pasywne. Przykładowo dla orła są to pióra burzowe – atak umiejętnością orła daje 2 pióra, które po osiągnięciu liczby 8 i wykonania uniku wystrzeliwują, rażąc wrogów w określonym promieniu.

Nad tego rodzaju przystępnością pracowaliśmy od samego początku. Są ludzie, którzy nie będą się długo głowić i zwyczajnie będą się kierować tylko jednym – tym samym kolorem. A jeśli ktoś będzie chciał mieszać skille, po kolorach szybko rozpozna, co jest czym, co każdy z duchów reprezentuje. Próbowaliśmy zrobić to tak intuicyjnym, jak to tylko możliwe. Nie zmuszamy cię do rozwijania postaci w ten czy inny sposób – dajemy ci narzędzie, by można było łatwo zrozumieć, jak stworzyć taką postać, jaką najbardziej chcesz.

Bjorn Mikkelson, game designer classes, Blizzard Entertainment

Wisienką na torcie jest atak specjalny i tutaj można już mieć aktywnego tylko jednego zwierzaka. Obserwujemy wtedy widowiskową animację pojawienia się duchowej aury danego stworzenia w ogromnym rozmiarze i to, jakiego pogromu dokonuje wśród mobków. Generalnie każdy z nich jest odpowiednio zabójczy i efektowny, może z wyjątkiem orła, który na tle tej czwórki wypada nieco mniej atrakcyjnie. Najprzyjemniej grało mi się chyba jaguarem, ale zapewne ma na to wpływ podświadoma sympatia to kotów wszelkich rozmiarów. Najskuteczniejsze za to były ataki gorylem i skolopendrą, które robią naprawdę spore spustoszenie.

Screeny nie oddają dynamicznych ruchów w czasie walki inspirowanej kung fu, karate itp.Diablo 4 Vessel of Hatred, Blizzard Entertainment 2024

I tutaj dochodzę do kolejnego głównego spostrzeżenia z pokazu – po pewnym czasie złapałem się na tym, że gram praktycznie od ataku specjalnego do ataku specjalnego, odliczając kolejnych 45 sekund, by móc ich użyć. Dostęp do nich i skupienie całej prezentacji na tych czterech „duchach-żywiołach” sprawił, że mimowolnie poświęcałem im najwięcej uwagi, starałem się przetestować każdy wariant w jakieś trudniejszej walce, ale ostatecznie każdy z nich okazał się podobny do siebie i grało mi się tak samo łatwo. Ogromna szkoda, że twórcy nie udostępnili również początkowych leveli, z paroma zdolnościami podstawowymi. Sprawdzenie, jak walczy się na tym etapie, byłoby chyba równie ciekawe i być może postawiło mnie przed większym wyzwaniem.

Warto jednak zaznaczyć, że obecnie w Diablo 4 umiejętności ultimate praktycznie się nie używa – ich cooldown trwa wieczność i zadawane obrażenia tego nie wynagradzają. Spiritborn będzie próbował tę tendencję odwrócić – potężne umiejętności specjalne da się bowiem szybko zresetować, co powoduje, że korzystamy z nich znacznie częściej. Być może sprawi to, że ultimate’y staną się tym, czym powinny być – potężnymi zdolnościami, na bazie których będziemy opierać swoje buildy.

Cały dodatek będzie można oczywiście przejść dowolną klasą – niekoniecznie spirytystą, a fabuła jest ponoć tak poprowadzona, by rozgrywka kimś innym nie wydawała się dziwna lub niepasująca do opowiadanej historii.

„Gdzie spojrzę, dookoła dżungla” – i budowle Azteków

Podczas rozgrywki starałem się wychwycić również wszystkie nowości niezwiązane z nową klasą spiritborn. Największa z nich to oczywiście nowa mapa regionu Nahantu z rozległą dżunglą. Zmiana jest tu czysto kosmetyczna, bo dżunglowa roślinność wypełnia niedostępne dekoracje mapy, a my poruszamy się wyciętymi w roślinności korytarzami. Nie zabrakło budowli, ruin, twierdz i lochów, których wystrój i styl przypomina architekturę Azteków czy Majów. Na pytanie, jakie konkretnie dzieła były dla twórców inspiracją, nie otrzymałem jasnej odpowiedzi, ale całość ogólnie skojarzyła mi się z filmem Apocalypto Mela Gibsona.

Od początku wiedzieliśmy mniej więcej, jak Nahantu powinno wyglądać. Czerpaliśmy inspirację z różnych źródeł i kultur, ale nie polegało to na prostym »kopiuj-wklej«. Chcieliśmy stworzyć naszą własną wizję, która pasuje do Diablo, do Sanktuarium. Mieliśmy szansę dodać do tego różne miejsca, które jednym mogą wydać się znajome, innym zaskakujące.

Eleni Rivera-Colon, associate narrative designer, Blizzard Entertainment

Bojowy kot z Nahantu - dla niektórych wystarczający powód do preordera dodatku!Diablo 4 Vessel of Hatred, Blizzard Entertainment 2024

Całość stała się taka jaśniejsza, bardziej „słoneczna” jak na Diablo, muzyka również zmieniła się na bardziej etniczną, ale nie oznacza to, że Vessel of Hatred nie bywa mroczne i ponure, zwłaszcza kiedy zapuścimy się głęboko w jakieś ruiny. Po drodze dało się też dostrzec nowe typy przeciwników i jedno z nowych wydarzeń w świecie gry „Mining for Wolfram” – generalnie polegające na eliminacji mobków, dopóki timer nie skończy odliczać czasu. Miłym widokiem była też mijana czasem postać dosiadająca bojowego kota jako wierzchowca, które w Nahantu mają zastąpić konie, co od razu skojarzyło mi się z WoW-em. Ogólnie czuć pod tym wszystkim standardowe danie z Diablo IV, które otrzymało dżunglową polewę z paroma nowymi składnikami.

Zagram chociażby dla kota bojowego z Nahantu!

Czy po tak małej dawce rozgrywki, skupiającej się wyłącznie na nowej klasie, da się już powiedzieć, jak dobrze zapowiada się dodatek? Absolutnie nie! Nie wiadomo jeszcze, jak wypadnie fabuła, walki z bossami, jakie unikatowe lokacje odwiedzimy i jakie nowości przygotowano w endgamie, zwłaszcza tę zapowiedzianą aktywność w co-opie. Dla wiernych fanów zaliczających do końca każdy sezon będzie to z pewnością pozycja obowiązkowa i wyczekiwany powiew świeżej zawartości – widziałem nawet wątek, że sam tylko kot bojowy z Nahantu oferowany za pre-order Vessel of Hatred był dla sporej grupy wystarczającym powodem do zakupu DLC. A czy Vessel of Hatred będzie dla Diablo 4 tym, czym dla Diablo 2 było Lord of Destruction, a dla Diablo 3 Reaper of Souls? O tym przekonamy się w październiku.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej