autor: Michał Zieliński
Ile kosztuje darmowa America's Army
Marka America's Army bez wątpienia należy do jednej z najoryginalniejszych akcji reklamowych wszechczasów. Gra powstała z myślą o promowaniu żołnierskiej doli wśród amerykańskiej młodzieży i ze swojej roli wywiązuje się bez zastrzeżeń. Nie ma jednak róży bez kolców. W ciągu blisko dekady prac całkowity koszt projektu przekroczył kilkadziesiąt milionów dolarów.
Marka America's Army bez wątpienia należy do jednej z najoryginalniejszych akcji reklamowych wszechczasów. Gra powstała z myślą o promowaniu żołnierskiej doli wśród amerykańskiej młodzieży i ze swojej roli wywiązuje się bez zastrzeżeń. Ciekawa konwencja oraz bezpłatny dostęp zachęca do sprawdzenia swoich sił, również w realnym życiu. Nie ma jednak róży bez kolców. W ciągu blisko dekady prac całkowity koszt projektu przekroczył kilkadziesiąt milionów dolarów.
Z racji braku jakichkolwiek opłat większość kosztów ponosi rząd Stanów Zjednoczonych. Budżet obejmuje nie tylko pensje deweloperów ale również utrzymanie serwerów oraz internetową dystrybucję. Redaktorzy Gamespot.com postanowili bliżej przyjrzeć się omawianej sprawie i poprosili o dostęp do zestawienia finansowego gry. Uzyskane przez nich informacje w pełni ukazują ekonomiczne kulisy strzelaniny. Według dokumentów, od 2000 roku na America's Army wydano 32,8 miliona dolarów. Co ciekawe, na początku zakładano jedynie 5 letnią działalność przy budżecie nie przekraczającym 7 milionów dolarów. Po drodze porzucono jednak tę konwencję i poszerzono horyzonty. Wiemy, że ostatecznie zaowocowało to dwiema kontynuacjami, licznymi dodatkami oraz wersjami dedykowanymi konsolom. Nie trzeba przy tym dodawać, że nie należy się spodziewać rychłego upadku tytułu.
Z jednej strony mogłoby się wydawać, że blisko 33 miliony dolarów można przeznaczyć na bardziej szczytny cel. W końcu można przypuszczać, że w dużej części są to pieniądze podatników. Nie należy jednak przy tym zapominać, że każde działanie polegające na wzmocnieniu armii procentuje nie tylko w kryzysowych sytuacjach. Mocarstwo pokroju Stanów Zjednoczonych nie może sobie pozwolić na oznaki słabości, tym bardziej, jeżeli dotyczą one jego militarnych aspektów. Warto również zauważyć, że sama gra jest tylko częścią olbrzymiej kampanii reklamowej. Wyświetlane z regularną częstotliwością spoty zachęcające do zaciągnięcia się pochłonęły znacznie więcej pieniędzy. Wniosek? Zamiast analizować strategiczne działania USA cieszmy się darmową zabawą. Swoją drogą, niewielu rodzimych graczy pogardziłoby podobną inicjatywą. W końcu tytuł Siły Zbrojne: Gra brzmi co najmniej tak samo dumnie.