autor: Michał Markocki
Hiszpańska zadyma w Second Life
MMOcRPG Second Life jest chyba najbardziej podatnym na wpływy z realnego świata tytułem. W wirtualnym uniwersum swoje placówki posiadają rzeczywiste podmioty, takie jak firmy, partie polityczne, agencje informacyjne itd. Politycy prowadzą swoje kampanie, a niektóre wydarzenia zostają upamiętnione w odpowiedni sposób, np. umieszczono w Second Life pomnik ofiar niedawnej masakry w Wirginia Tech. Jednak ostatnie doniesienia magazynu Reuters przebijają chyba wszystko.
MMOcRPG Second Life jest chyba najbardziej podatnym na wpływy z realnego świata tytułem. W wirtualnym uniwersum swoje placówki posiadają rzeczywiste podmioty, takie jak firmy, partie polityczne, agencje informacyjne itd. Politycy prowadzą swoje kampanie, a niektóre wydarzenia zostają upamiętnione w odpowiedni sposób, np. umieszczono w Second Life pomnik ofiar niedawnej masakry w Wirginia Tech. Jednak ostatnie doniesienia magazynu Reuters przebijają chyba wszystko.
Wygląda na to, że mieszkający w Hiszpanii zwolennicy partii socjalistycznych i zwolennicy partii konserwatywnych przenieśli swoje spory do gry. Obie strony oskarżają się nawzajem o próby spalenia wirtualnych biur.
„Wpadli do budynku uzbrojeni w pistolety maszynowe, rzucili bomby i wzniecili pożar”- twierdzi odpowiadający za wirtualne biuro przedstawiciel Partii Socjalistycznej, obecnie rządzącej w Hiszpanii.
„Złożyliśmy do komisji Second Life zażalenie na dokonywane przeciwko nam działania terrorystyczne” - oświadcza rzecznik wirtualnego biura konserwatywnej Partii Ludowej, obecnie będącej w opozycji.
Zarzewiem wirtualnej wojny pomiędzy stronnikami dwóch zantagonizowanych frakcji politycznych jest prawdopodobnie ostry spór dotyczący negocjacji z baskijskimi terrorystami z ETA. W ostatnim roku miało miejsce w Hiszpanii szereg masowych demonstracji opozycyjnych partii konserwatywnych, oskarżających socjalistyczny rząd o uległość wobec terrorystów.
Sprawa budzi określone wątpliwości. Każdy ma prawo do swoich poglądów i wyrażania ich, ale czy wszczynanie wirtualnych ruchawek to już nie przesada? A może to dobrze, że zaangażowani politycznie gracze używają wobec siebie nawzajem środków „masowej perswazji” w wirtualnym świecie, a nie w rzeczywistym?