autor: Szymon Krzakowski
GOL ASY, czyli Najlepsze Gry Roku 2003 – kategoria Gry Akcji
Plebiscyt na najlepsze gry roku 2003 ciągle trwa, swoje głosy możecie oddawać do 16. stycznia. Żeby jednak przybliżyć Wam nieco tytuły nominowane w każdej kategorii, przedstawiamy Wam nasze zdanie na temat każdej z gier. Poznaliście już opinie o grach wyścigowych i przygodowych, teraz przyszła kolej na gry akcji. Pamiętajcie jednak, że poniższe spostrzeżenia są tylko moimi subiektywnymi odczuciami, więc niekoniecznie musicie się z nimi zgadzać :) Ale dość już gadania, przejdźmy do konkretów.
Plebiscyt na najlepsze gry roku 2003 ciągle trwa, swoje głosy możecie oddawać do 16. stycznia. Żeby jednak przybliżyć Wam nieco tytuły nominowane w każdej kategorii, przedstawiamy Wam nasze zdanie na temat każdej z gier. Poznaliście już opinie o grach wyścigowych i przygodowych, teraz przyszła kolej na gry akcji. Pamiętajcie jednak, że poniższe spostrzeżenia są tylko moimi subiektywnymi odczuciami, więc niekoniecznie musicie się z nimi zgadzać :) Ale dość już gadania, przejdźmy do konkretów.
W kategorii Gry Akcji nominowanych jest dokładnie 13 gier. Nie będę dzielił ich na grupy, ale przedstawię je po kolei, zmienię tylko kolejność przedstawiania tytułów.
Na początek mamy więc bijatykę Enter the Matrix, która według mnie powinna wylądować raczej w kategorii „Największe rozczarowanie”. Co ciekawe jednak, gra ta ma całkiem sporą rzeszę miłośników, co mnie osobiście naprawdę mocno dziwi. Nie jest to bynajmniej tytuł beznadziejny, ale niezbyt dobra fabuła (a miała być tak mocno powiązana z filmem!), momentami brzydka grafika, prostota rozgrywki, słabiutkie fragmenty związane z prowadzeniem samochodu i generalnie średnie wykonanie moim zdaniem zdecydowanie nie pozwolą tej grze wygrać plebiscytu. Jedyne, co może się w niej podobać, to sam Matrix oraz dobrze zrobiony tryb bullet time.
Tryb bullet time został jednak użyty również w grze TPP Max Payne 2: The Fall of Max Payne. I muszę szczerze przyznać, że gra ta wyprzedza Enter the Matrix o co najmniej dwie długości, jest bowiem po prostu doskonała! Jedyne, czego można się tutaj doczepić, to fakt, iż jest to rewelacyjny, ale ciągle tylko sequel znanej gry i jako taki nie jest zbyt odkrywczy. W każdym bądź razie ta „mroczna historia o miłości” jest dla mnie jednym z faworytów na najlepszą grę akcji 2003 roku. Przepiękna oprawa audiowizualna, znakomita fabuła i, wreszcie, doskonały klimat, sprawiają, że w drugiego Maxa Payne po prostu trzeba zagrać.
Zagrać trzeba też w Medal of Honor do kwadratu, czyli doskonały Call of Duty. Nigdy nie było jeszcze, i pewnie długo nie będzie, tak doskonałego first person shootera z akcją osadzoną w czasie II wojny światowej. O ile Medal of Honor skupiał się raczej na grze w pojedynkę, to w Call of Duty niemal cały czas towarzyszą nam inni żołnierze. Czuć doskonale, że to nie od nas zależą losy tej wojny, jeśli prowadzony przez nas bohater zginie, z pewnością nic się nie zmieni. To poczucie maleńkości przytłacza, ale jednocześnie gwarantuje niesamowity klimat. A atak na Plac Czerwony razem z dziesiątkami (niekoniecznie uzbrojonych) kompanów i towarzysząca mu muzyka robi naprawdę ogromne wrażenie. Może i większe niż szturm na Omaha Beach w Medal of Honor.
Spore wrażenie robi też muzyka w grze The Lord of the Rings: The Return of the King, bowiem pochodzi ona z filmowego „Powrotu Króla” i tym samym idealnie pasuje do rozgrywki. Nie jest to jednak jedyna zaleta tego tytułu, ta gra TPP charakteryzuje się jeszcze m.in. świetną grafiką i przede wszystkim tym, że bardzo mocno nawiązuje do filmu i książki, więc miłośnicy twórczości J.R.R. Tolkiena mogą sami poczuć, jak to jest być Aragornem, Gandalfem czy innym bohaterem „Władcy Pierścieni”. A poza tym gra jest w zasadzie trudną i rozbudowaną, ale jednak tylko zręcznościówką, dlatego też wątpię, aby zagroziła w plebiscycie dwóm poprzednim grom, które po prostu zdają się być czymś więcej, niż tylko porządnymi tytułami.
Czymś więcej niż tylko grą jest również XIII, bowiem naprawdę blisko tej produkcji do interaktywnego komiksu. Gra bazuje na znanej również w Polsce serii komiksowej i generalnie wprowadza do gatunku first person shooterów powiew świeżości. Ciekawa fabuła, efektowna grafika i szereg różnych ciekawostek (np. onomatopeje „tap, tap” informujące o nadchodzącym przeciwniku) sprawiają, że gra się w XIII naprawdę miło. Irytować może tylko czasem wrażenie przerostu formy nad treścią, momentami autorzy wprowadzali pewne nowinki, ale nie wykorzystali ich do końca (m.in. hak, który sam w sobie jest gadżetem dość ciekawym, ale w grze wykorzystuje się go zaledwie kilka razy).
Przerost formy nad treścią można też zaobserwować w drugiej części Unreala. Pierwsza część tej gry była prawdziwą rewolucją, miała doskonałą oprawę graficzną, ale na uwagę zasługiwały też inne elementy, przede wszystkim klimat. The Awakening zaś skupił się tylko na stronie technicznej, kusił wspaniałą grafiką, ale okazał się grą bardzo średnią. Znikła gdzieś wspaniała, „nierzeczywista” atmosfera pierwszego Unreala, a jej miejsce zajął jedynie przyzwoity first person shooter. Przyzwoity, czyli nie taki, niestety, jakiego oczekiwaliśmy. Przyznam szczerze, że jeszcze przed premierą tej gry pewien byłem niemal, że znowu ujrzymy prawdziwą rewolucję. Rewolucji nie było i nie mam też najmniejszych wątpliwości, że Unreal 2 nie będzie grą roku 2003.
Większą szansę na dostąpienie tego zaszczytu ma z pewnością nowa Prince of Persia, która co prawda ze stareńką i klasyczną grą zbyt wiele wspólnego nie ma, ale okazała się naprawdę świetnym tytułem. Pojawiła się nie wiadomo kiedy, wielu sądziło, że okaże się takim niewypałem, jak Prince of Persia 3D. Rzeczywistość jest jednak zgoła inna. The Sands of Time urzeka, jest wyjątkowo grywalna i, co najważniejsze, nie pozwala oderwać się od komputera. Świetna oprawa audiowizualna, dobra fabuła i kilka świetnych rozwiązań (m.in. możliwość cofania czasu) sprawiają, że powraca wiara w to, iż możliwe jest w dzisiejszych czasach wydanie tak mocno grywalnej produkcji.
Bardzo grywalne jest również kolejne Grand Theft Auto, tym razem z podtytułem Vice City. Gra znowu bije rekordy popularności, znowu jest kontrowersyjna i znowu przyciąga do ekranu na długie godziny. Dziesiątki różnych zadań do wykonania, kilkadziesiąt wozów, które nasz bohater może „pożyczyć” i setki godzin dobrej zabawy – oto całe GTA: Vice City. Rok temu Grand Theft Auto 3 zajął w naszym plebiscycie na najlepszą Grę Akcji drugie miejsce, ustępując tylko rewelacyjnej Mafii. Czy w tym roku uda mu się wreszcie dostać na najwyższy stopień podium? Zobaczymy. Z pewnością jest to jednak jeden z faworytów.
Faworytem nie jest za to nowy Metal Gear Solid, teraz z podtytułem Substance. Ów tytuł ukazał się w Polsce tylko na płycie DVD, więc wszyscy posiadacze tradycyjnych napędów CD nie mogli go niestety uruchomić na swoich komputerach. Z pewnością sprawiło to, że wielu graczy musiało z żalem odłożyć „na później” tę specjalną, rozszerzoną wersję gry i rozstać się z postacią Snake’a. Zobaczymy jednak, może się mylę i ta „skradanka” okaże się czarnym koniem naszego plebiscytu?
Czarnym koniem może być też inna „skradanka”, czyli gra z gatunku „stealth”. Mowa tutaj o Tom Clancy’s Splinter Cell, gdzie wcielamy się w postać Sama Fishera, tajnego agenta pracującego dla równie tajnej agencji NSA. Gra pojawiła się co prawda na rynku na początku 2003 roku, czyli dość dawno temu, ale do dziś doskonale pamiętam, jak wielkie zrobiła na mnie wrażenie. Świetna fabuła (w końcu to Tom Clancy), rewelacyjna oprawa audiowizualna, ciekawe i wciągające zadania do wykonania... Cóż, ciekaw jestem, ilu graczy pamięta jeszcze tę grę i ilu będzie na nią głosować.
Ciekawi mnie równie mocno, ilu internautów głosować będzie na kolejną grę sygnowaną nazwiskiem Toma Clancy’ego, czyli Rainbow Six 3: Raven Shield. W końcu to pierwsza „Tęcza Sześć”, którą napędza silnik Unreala 2. A oprócz tego znowu dowodzimy oddziałem antyterrorystycznym i z chirurgiczną wręcz precyzją eliminujemy wrogów. Ci, którzy nigdy nie mogli przekonać się do Rainbow Six, z pewnością zignorowali i tę grę. Ale dla tych, którzy ją kochali, Raven Shield jest zapewne jednym z ulubionych tytułów. Ja, profilaktycznie, wstrzymuję się od głosu.
Nie wstrzymam się za to od głosu w sprawie drugiej części gry Project IGI. Ta, zatytułowana IGI 2: Covert Strike, to pozycja naprawdę dobra, choć nie ma raczej większych szans na znalezienie się w pierwszej trójce najlepszych gier akcji 2003 roku. To po prostu solidna kontynuacja doskonałej (uwielbiam Project IGI) gry i jako taka naprawdę może się podobać. Przede wszystkim dlatego, że nasz bohater, były żołnierz SAS, może ukończyć powierzone mu misje nie tylko przez zniszczenie wszystkiego, co się rusza, ale też omijając wrogów. Dzięki temu nie jest to tylko zwykły first person shooter, ale również po części „skradanka”. Można więc grać tak, jak tylko ma się na to ochotę.
Dowolność, mimo że zupełnie inna, cechuje również Star Wars Jedi Knight: Jedi Academy, czyli kontynuację Jedi Outcast. Mamy tu bowiem dość spory wybór podczas tworzenia postaci: decydujemy nie tylko o tym, jakiej płci ma być nasz bohater, ale też do jakiej będzie należał rasy, jak będzie wyglądał i, wreszcie, czy walczyć będzie za pomocą jednego miecza świetlnego, czy też bić będzie dwoma mieczami albo nawet lightstaffem (taką broń posiadał m.in. Darth Maul). Sama gra jest bardzo podobna do Jedi Outcast, z tym, że możliwe jest wybieranie kolejności misji. Ponadto gra została ulepszona w stosunku do poprzedniej części, a miłośnicy Gwiezdnych Wojen naturalnie ciągle walczą ze sobą w trybie multiplayer. Szczerze mówiąc, wątpię jednak, aby ów tytuł zwyciężył w naszym plebiscycie, są tutaj bowiem po prostu lepsze gry.
Tak, i to by było na tyle, jeśli chodzi o kategorię Gier Akcji. Która z tych 13 pozycji znajdzie się na pierwszym miejscu? Zobaczymy. To Wy o tym decydujecie. Czasu pozostało ciągle bardzo dużo, w końcu możecie głosować jeszcze ponad dwa tygodnie. I pamiętajcie, że wśród głosujących rozlosowanych zostanie 120 nagród.