autor: Kamil Zwijacz
Godus - zwycięzca Curiosity nie otrzymał wygranej
Kilkanaście miesięcy temu osiemnastoletni Bryan Henderson wykopał ostatni fragment obiektu w grze Curiosity, wygrywając w ten sposób status boga bogów w Godus od studia 22 Cans i zapewniając sobie udział w zyskach ze sprzedaży tego projektu. Pomimo dostępności produkcji w ramach wczesnego dostępu, zwycięzca do tej pory nie otrzymał ani grosza, a samo studio dowodzone przez słynnego Petera Molyneuxa go po prostu olało.
W 2013 roku Peter Molyneux i jego zespół 22 Cans wydał niecodzienną grę Curiosity, w której gracze z całego świata próbowali dokopać się do wnętrza tajemniczego obiektu. Okazało się, że ostatni fragment został odkryty przez osiemnastoletniego Bryana Hendersona, który miał w nagrodę zostać cyfrowym bogiem w grze Godus i czerpać pewną część zysków pochodzących ze sprzedaży tego tytułu. Od tamtej pory minęło kilkanaście miesięcy, rzeczona produkcja od dłuższego czasu sprzedawana jest we wczesnej wersji, a nagrody chłopak się nie doczekał.
O całej sytuacji postanowił porozmawiać z Bryanem jeden z dziennikarzy serwisu Eurogamer. Okazało się, że brak wynagrodzenia spowodowany jest nieobecnością modułu hubworld, odpowiadającego za multiplayer. Bez niego do Godusa nie można wdrożyć boga bogów, którym miał zostać zwycięzca, więc co za tym idzie nie może on czerpać obiecanych wcześniej profitów. Wydaje się, że deweloperzy po prostu olali zwycięzcę, traktując go kilkanaście miesięcy temu jako zwykły chwyt marketingowy, który poszedł w odstawkę, gdy przestał być potrzebny. Po pierwszym medialnym szaleństwie, zaproszeniu Bryana do studia, podpisaniu stosownej umowy i pójścia na piwo, kontakt dewelopera ze zwycięzcą urwał się.
„Jakoś miesiąc czy dwa po wygranej zacząłem wysyłać im co miesiąc maile, ponieważ spodziewałem się szerszego kontaktu z ich strony, ale tak nie było. Pytałem się: co się dzieje? Kiedy dowiem się więcej? Długo kazali czekać na odpowiedzi. Stwierdzili, że muszą najpierw dokończyć prace, a potem się odezwą. Przez rok wysyłałem im co miesiąc maila, licząc na jakieś informacje. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że nie zachowują się profesjonalnie. Komunikacja nie istniała, więc w końcu przestałem dalej próbować” – stwierdził Bryan.
Redaktor Eurogamera postanowił skontaktować się z Peterem Molyneuxem, by wyjaśnić sprawę. W odpowiedzi otrzymał wyjaśnienie, że kwestia komunikacji została faktycznie zawalona, za co przeproszono i obiecano poprawę. Zapewniono jednocześnie, że obecnie trwają prace nad systemem walki, który jest niezbędny przed wprowadzeniem do Godusa multiplayera. Element ten ma zostać ukończony na początku kwietnia, a później deweloper być może weźmie się za wspomniany hubworld, czyli multiplayer obiecany już podczas zbiórki pieniędzy w serwisie Kickstarter. Molyneux jednak niczego nie gwarantuje, twierdząc, że:
„Gwarantowanie to bardzo silne słowo. Jest wiele nowych technologii, które staramy się zaimplementować. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to oczywiście tryb sieciowy zostanie stworzony. Chcę, by tak się stało. Sądzę, że musimy to zrealizować.”
Słynny deweloper potwierdził jednak, że zespół pracujący nad Godusem znacznie się skurczył, więc przyszłość wcale nie zapowiada się tak kolorowo (więcej na ten temat przeczytacie w naszym poprzednim newsie). Obecnie całość można więc podsumować stwierdzeniem, że Peter Molyneux po raz kolejny nie zawiódł i jak zwykle nie dotrzymał swoich obietnic. Tradycji stało się zadość.