FIFA kontra EA; w grę mają wchodzić ogromne pieniądze za licencję
EA Sports poważnie rozważa zmianę nazwy serii FIFA. Wydawca nie może się dogadać z tytułową organizacją, która życzy sobie dwukrotnie więcej pieniędzy za znacznie mniejsze korzyści.
- dziennik „New York Times” donosi o impasie negocjacji między EA Sports a organizacją FIFA w sprawie przedłużenia umowy o wykorzystanie nazwy tej drugiej przez wydawcę serii gier piłkarskich;
- FIFA ma żądać od Electronic Arts ponad dwukrotnie większej kwoty niż dotychczas, a do tego chce ograniczyć swobodę firmy w używaniu nazwy.
Kiedy EA Sports zasugerowało możliwość zmiany nazwy serii FIFA, nie było pewności co do pobudek wydawcy. Nikogo chyba jednak nie zaskoczy, że najwyraźniej poszło o – jakżeby inaczej – pieniądze. Tak twierdzi gazeta „New York Times”, która powołuje się na źródła powiązane z negocjacjami między EA Sports a organizacją FIFA.
Rozmowy o przedłużeniu umowy pozwalającej Electronic Arts na wykorzystanie nazwy FIFA w swoich grach piłkarskich mają trwać już dwa lata. Obecny kontrakt utraci ważność w 2023 roku, ale oba podmioty wciąż nie doszły do porozumienia.
Sprawa rozbija się o stanowisko FIF-y. Organizacja żąda miliarda dolarów co cztery lata za pozwolenie EA Sports na dalsze wykorzystanie swojej nazwy w tytułach gier wideo. To ponad dwukrotnie więcej niż dotychczas i już z tego powodu można zrozumieć niechęć Electronic Arts do odnowienia porozumienia.
To jednak nie wszystko. Organizacja chce ograniczyć swobodę EA Sports w używaniu nazwy FIFA tylko do gier sportowych wydawcy. Innymi słowy, twórcy nie mogliby jej wykorzystać m.in. w odniesieniu do powtórek z prawdziwych meczów, turniejów i cyfrowych produktów. Postawa FIF-y ma wynikać z rozważania przez nią poszukiwania alternatywnych partnerów w branży gier, niekoniecznie powiązanych z piłką nożną. „NYT” wspomina o firmie Epic Games, przy czym nie jest jasne, czy wzmianka o – cytujemy – „twórcach hitowej marki Fortnite” to tylko luźny przykład, czy też nawiązanie do faktycznych planów organizacji. W końcu topowa gra battle royale ma już na swoim koncie piłkarskie eventy.
Krótko mówiąc, FIFA żąda od EA Sports prawie dwukrotnie większej kwoty za o wiele mniejszą ekskluzywność niż dotychczas. Nazwanie tego mało kuszącą ofertą byłoby ogromnym niedopowiedzeniem i trudno się dziwić, że po dwóch latach najwyraźniej bezowocnych rozmów Electronic Arts poważnie rozważa rezygnację z nazwy FIFA, z którą jest związana od prawie trzech dekad. Może świadczyć o tym rejestracja znaku towarowego EA Sports FC, aczkolwiek nadal nie mamy dowodu na powiązanie go z piłkarską serią wydawcy.
Jednak niewykluczone, że to tylko zagrywka taktyczna. Peter Moore, dawny szef EA Sports, w rozmowie z „NYT” stwierdził, że publiczne ujawnienie planów zmiany nazwy piłkarskiego cyklu to próba wywarcia nacisku na FIF-ę. W ten sposób wydawca daje do zrozumienia, że jest gotowy zakończyć współpracę, o ile organizacja nie pójdzie na ustępstwa. Gazeta podkreśla, że to FIFA, a nie Electronic Arts straciłaby więcej w przypadku rezygnacji z przedłużenia umowy.
Należy zaznaczyć, że bez względu na wynik negocjacji obecność rzeczywistych piłkarzy i klubów w grach jest niezagrożona. Podkreślano to już w pierwszym komunikacie sprzed tygodnia, a wczoraj potwierdzono odnowienie umowy z organizacją FIFPro. Ponadto przypominamy, że powyższe informacje nie zostały potwierdzone przez FIF-ę i EA Sports – przedstawiciele obu podmiotów odmówili komentarza.
- Oficjalna strona serii FIFA
- Recenzja gry FIFA 22 – od lat nie było tak dobrze
- FIFA 22 – poradnik do gry