Porażka Concorda miała kosztować Sony fortunę. Pojawiły się nowe wyliczenia
Sony szybko pogrzebało szansę na wskrzeszenie Concorda. Najwyraźniej, jeśli wierzyć ostatnim pogłoskom, gra studia Firewalk i tak zbyt wiele kosztowała wydawcę.
Od wczoraj wiemy, że studio Firewalk nie dostanie drugiej szansy. Jak się okazuje, Concord był naprawdę kosztowną porażką dla Sony, choć nie aż tak wielką, jak sugerowały to poprzednie informacje.
Dla przypomnienia: pod koniec września pojawiły się doniesienia, jakoby budżet nowej strzelanki Sony wynosił ponad 400 milionów dolarów. Część insiderów uznała tę kwotę za absurdalną, i trudno się dziwić, skoro nawet produkcja pokroju Marvel’s Spider-Man 2 miała kosztować około 300 mln dol. To bardziej rozbudowany tytuł od sieciowej strzelanki tworzonej przez mniejszy zespół (Firewalk miało zatrudniać 160 osób, a Insomniac Games około pół tysiąca przed zwolnieniami z początku roku).
„Ponad 200 milionów dolarów” na początek
Na pierwszy rzut oka informacje pozyskane przez Kotaku zdają się zaprzeczać tym spekulacjom. Poniekąd, bo według źródeł serwisu wstępny koszt produkcji Concorda wyniósł „ponad 200 milionów dolarów”.
Sęk w tym, że nie podano dokładniejszej kwoty, a Kotaku podkreśla, że te „200 milionów dol.” nie pokryło nawet całości prac studia Firewalk. Najpewniej nie uwzględnia to także zakupu studia i marki przez Sony.
Już 200 mln dol. wydaje się absurdalną kwotą. Dla kontekstu: koszt produkcji Cyberpunka 2077 wyniósł około 275 mln dol.(nie licząc późniejszego łatania gry), a dwa hity Sony miały budżet w okolicach 210-220 mln dol. Innymi słowy, Sony wydało na Concorda mniej więcej tyle, co na wysokobudżetową produkcję single player.
Ambicje zbyt wielkie?
Oficjalny komunikat studia nie potwierdza tych doniesień, ale rzuca nieco światła na możliwe czynniki, które tak bardzo wywindowały koszt produkcji. Concord wystartował jako „nowy start-up” w czasach pandemii, z „nowym, spersonalizowanym silnikiem FPS-a” i z przejściem z Unreal Engine 4 na UE 5, jak również zoptymalizowaniem gry pod zabawę w 60 fps na PS5 i PC.
To wszystko (plus wzmianki m.in. o „topowym gameplayu” oraz „pięknych światach”) wskazuje na spore ambicje twórców, co mogło przełożyć się na włożenie sporego wysiłku (a co za tym idzie: pieniędzy) w produkcję Concorda.
Co może wydawać się kuriozalne, bo nawet przed premierą zainteresowanie tytułem było raczej słabe, co nie wróżyło dobrze grze mającej rywalizować na tak konkurencyjnym rynku, jak de facto przesycony sektor sieciowych strzelanek. Zwłaszcza gdy większość konkurencji z kategorii hero shooterów jest darmowa, a Concord wymagał zakupu.