Chciałbym być tak niewyspany przez cały 2024 - co się działo na GOL-u?
Najpierw trailer GTA 6, potem premiera Avatara, a w końcu TGA. To był pracowity czas i w redakcji nie sposób było się nudzić. Co się zatem działo na GOL-u w minionym tygodniu? Sprawdźcie, czy coś przegapiliście.
To był długi i trudny tydzień dla mnie, dla moich kolegów i koleżanek z redakcji – ale ten tydzień to również świetne podsumowanie roku 2023. Trzy duże wydarzenia, które zaabsorbowały nas jednocześnie, spowodowały, że redakcja ze swojego typowego, dość chilloutowego trybu pracy, przeszła w pełnoskaloway war room.
We wtorek Rockstar postanowił przypomnieć o najważniejszej grze na świecie, zapowiadając GTA 6. W czwartek zeszło embargo na ostatnią pozycję AAA tego roku i dowiedzieliśmy się, że w sumie warto zagrać w Avatara: Frontiers of Pandora. I w końcu w piątek ja oraz moi koledzy i koleżanki z redakcji zasiedliśmy o 1.30 w nocy, aby obejrzeć The Game Awards 2023, i pożegnaliśmy się dopiero w momencie, gdy otwierano pierwsze piekarnie i sklepy spożywcze (a potem pojechaliśmy do pracy). Ten tydzień to ostatnie takie urwanie głowy w 2023. I choć jestem zmęczony, to – tak prawdę mówiąc – życzyłbym sobie i Wam, aby w 2024 się to powtórzyło, bo gracze nie mieliby nawet czasu narzekać.
Jeśli nie zaglądacie na nasz portal każdego dnia (i nie umiecie korzystać z naszej dość specyficznej wyszukiwarki), poniżej wylistowuję najważniejsze artykuły i newsy dotyczące dwóch najważniejszych tematów. O TGA natomiast rozpisałem się osobno.
GTA 6 robi 133 miliony wyświetleń – ile zrobi do premiery?
W momencie, gdy piszę te słowa, pierwszy trailer GTA 6 ma już 133 miliony wyświetleń. O tym, jakim fenomenem jest ta gra, niech zaświadczy wczorajszy wieczorny telefon mojego ojca, który zadał mi pytanie: „Maciek, a to GTA 6 to taka dobra gra jest?”. Mój tato z gier to miał głównie do czynienia z Diablo 1 i Quakiem 1, i to w czasach, gdy w pecetach montowało się jeszcze napędy na dyskietki 3,5 cala, a zamiast Windowsa częściej posługiwaliśmy się Norton Commanderem.
Co prawda nie do tak starych czasów, ale też całkiem daleko sięgnął Hubert Śledziewski, który zgromadził w jednym tekście wszystkie plotki, donosy, przecieki i raporty o GTA 6 z... OŚMIU LAT. Jego opus magnum najwyraźniej niektórych przeraziło, bo jeden z komentarzy pod tekstem brzmi: „Ktoś tu potrzebuje lekarza”. To ciekawa lektura dobrze podsumowująca, ile – do jasnej cholery – musieliśmy czekać, żeby móc ponarzekać na pierwszy trailer.
Na który zresztą też ponarzekał – ale tylko odrobinę – w swoich pierwszych wrażeniach Dariusz Matusiak, pisząc:
”Przekonałem się, że prawdopodobnie nie będzie to graficzna rewolucja, ale być może nowa jakość w kreowaniu dużego, tętniącego życiem miasta, gdzie tłumy przechodniów nieraz zaskoczą nas absolutnie szalonymi, niespodziewanymi zachowaniami.”
Tymczasem wstępną analizą trailera zajął się Michał Mańka w materiale „Wszystko, co pierwszy trailer mówi o GTA VI” na kanale tvgry.pl. Warto obejrzeć, tym bardziej że Michał przybliża jedną z najciekawszych teorii dotyczących tej gry: tę, w której Jason jest gliną rozpracowującym – lub wykorzystującym – Lucię. A jest to teoria znacznie ciekawsza niż znane od prawie stu lat story oparte na stukniętej parze Bonnie i Clyde. O samym trailerze posłuchacie również w Przeglądzie Tygodnia.
A skoro zaraz przejdziemy do filmowego uniwersum, warto przypomnieć – i robi to Mateusz Libera w swoim artykule – o tym, że Rockstar stworzył kiedyś film GTA. To specyficzne, krótkometrażowe dzieło służyło reklamie GTA 2 i sprawiało wrażenie współczesnego filmu… niemego. Odsyłam Was do tekstu, gdzie obejrzycie również sam film. Jest to jednak produkcja, która wywołuje u widza dziwne uczucie dyskomfortu właściwe dla bardzo słabych filmów.
Tego lasu nie wytniecie – Avatar: Frontiers of Pandora
Aby w jakiś sposób uczcić z Wami premierę ostatniej w tym roku gry AAA – w dodatku open worlda Ubisoftu – przygotowaliśmy szereg publikacji, w których o świecie Avatara, tym filmowym i growym, piszemy i mówimy. Okazało się bowiem – ku mojemu zaskoczeniu (przyznaję się bez bicia) – iż Avatar jest grą dobrą, a niektórzy upierają się nawet, że bardzo dobrą.
Zaczynamy od recenzji Avatara: Frontiers of Pandora – w której Dariusz Matusiak nazywa świat wirtualnej Pandory najładniejszym i najbardziej spektakularnym uniwersum, jakie przyszło mu zwiedzać. To mocne słowa i warto samemu ocenić, czy ta dżungla to najwspanialsza dżungla, jaka wyrosła w grach. Mnie tych kilka godzin, które przeznaczyłem na kolejnego sandboksa Ubisoftu, wystarczyło, aby Darka zrozumieć – w ruchu, w dużej rozdziałce i najlepiej oczywiście na ultrawide lub OLED-zie gra prezentuje się fenomenalnie. Avatar: Frontiers of Pandora to nie jest PROSTY klon Far Crya – mówią z kolei w podcaście Adam Zechenter i Adam Celarek. Chłopaki co prawda w kontrze nie stają, ale z pewnością zwracają uwagę na kilka irytujących spraw. Podcast GRYOnline.pl na kanale tvgry+ zdecydowanie rozszerza i kontekstualizuje recenzję pisemną, dlatego polecam posłuchać moich kolegów – zwłaszcza że słucha się ich dobrze.
Powyższe głosy uzupełniają autorzy z Futurebeata, którzy z Mikołajem Łaszkiewiczem na czele przygotowali wnikliwą recenzję techniczną nowego Avatara, porównując wersję na PC (RTX 4070 Ti z jednej strony, a GTX 1650 z drugiej...) z wersją na PS5, które to właśnie wydanie z pewnością spora część z Was sprawdzi. Rezultaty są różne, ale w zasadzie dobre (no OK, na starym laptopie już raczej nie pogracie komfortowo; a na Steam Decku obecnie w ogóle).
Na wysłużonym laptopie natomiast z pewnością pójdzie Wam inna gra. „Grałem w Avatara Ubisoftu już 14 lat temu” – pisze Krystian Pieniążek w swoim artykule, wyciągając z odmętów pamięci tytuł z... 2009 roku. Owocem tego pierwszego podejścia Ubisoftu do dużej filmowej marki była produkcja, cóż... specyficzna. W naszej recenzji sprzed lat widnieje ocena 6, ale Krystian w swoim tekście broni tej gry, twierdząc, że fan filmu odnajdzie w niej sporo emocji, jakich doświadczyć można, oglądając pierwszego Avatara Jamesa Camerona. Zwraca również uwagę na fakt, że wówczas technologia w grach nie mogła sprostać temu, co oglądaliśmy na wyrenderowanych animacjach w kinie. I ja mu wierzę, bo ocena oceną, ale zawsze najważniejsza jest ta zupełnie subiektywna przyjemność z obcowania z danym dziełem, której nie sposób człowiekowi odebrać.
A skoro już poruszyłem temat kina, Krzysztof Lewandowski przypomina, czym była rewolucja 3D w kinach i TV oraz przede wszystkim, co się z nią stało. Być może pamiętacie, że ta technologia – właśnie przy Avatarze Jamesa Camerona – była tak hajpowana, że do dziś w niektórych domach stoją zabytki owej technologicznej rewolucji, która rozbiła się o ścianę ograniczonego budżetu nie tylko polskiej rodziny.
Avatar: Frontiers of Pandora spróbuje więc zawalczyć o Waszą uwagę i pieniądze – konkurencję pod tegoroczną choinką będzie miał ogromną, ale jeśli (jakimś cudem) ją pokona, to pamiętajcie, że w razie problemów znajdziecie u nas również poradnik (a w przygotowaniu interaktywna mapa, która wygląda ślicznie).
Sami więc widzicie, raczej się nie nudziliśmy. A przecież to zaledwie wycinek tego, co w minionym tygodniu ukazało się na GOL-u.
Tymczasem zbliżają się święta (pamiętacie o naszym Cyberadwencie?), a to oznacza, że wkrótce wystartuje nasz Plebiscyt na grę roku. Więcej informacji przekażemy już wkrótce.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.