autor: Redakcja GRYOnline.pl
Might & Magic: Heroes VI - wrażenia czytelników z wersji beta
Przy okazji rozdawania kluczy do wersji beta gry Might & Magic: Heroes VI ogłosiliśmy szybki konkurs. Jego celem było napisanie wrażeń z rozgrywki, na podobnej zasadzie, jak czynimy to my od dawna na łamach naszego serwisu.
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Przy okazji rozdawania kluczy do wersji beta gry Might & Magic: Heroes VI ogłosiliśmy szybki konkurs. Jego celem było napisanie wrażeń z rozgrywki, na podobnej zasadzie, jak czynimy to my od dawna na łamach naszego serwisu. Zgodnie z obietnicą, autorzy trzech najlepszych naszym zdaniem prac, otrzymają pełne wersje gry Might & Magic: Heroes VI, ufundowane przez firmę Ubisoft Polska. Zwycięskie teksty znajdziecie poniżej.
Uwaga! Poniższe teksty publikujemy w oryginalnej formie! Nie poddaliśmy ich korekcie, nie modyfikowaliśmy ich w żaden sposób.
Ferrou
Planowana na wrzesień 2011 premiera „szóstych” Heroesów wreszcie doczekała się grywalnej wersji BETA. Tym samym środowisko graczy dostało okazję przekonania się na własnej skórze, czy faktycznie zapowiadane wcześniej zmiany w mechanice rozgrywki są na tyle znaczące, by „Might & Magic: Heroes VI” skazać na potępienie jeszcze przed premierą finalnej wersji. Choć już samo przemeblowanie szyku wyrazów w tytule (do tej pory przecież mieliśmy do czynienia z „Hirołsami of Majt & Medżik”) może wskazywać, że oto nadchodzi całkiem nowa jakość. Prace nad najnowszą odsłoną serii, pod skrzydełkami Ubisoft, powierzono ekipie z Black Hole Games - twórcom takich produkcji jak „Armies of Exigo” czy „Warhammer: Mark of Chaos”. Jako, że powyższe tytuły okazały się być niezłymi produkcjami, optymizm wobec najnowszego dziecka Black Hole staje się jak najbardziej uzasadniony. Poza tym: co by nie mówić – to przecież kolejna część jednej z najbardziej rozpoznawalnych i grywalnych serii gier komputerowych jakie stworzyła rasa ludzka.
W wymiarze ogólnym niespodzianek nie będzie. „Heroes VI” nie porzucił doskonale znanego i perfekcyjnie działającego sprzężenia dwóch gatunków: strategii turowej z elementami RPG, ukazanego w baśniowej scenerii, rzeczywistości wypełnionej magią, bohaterami i nie małym indeksem różnorakiej maści mitycznych stworów. Jednak, jak już zostało zaznaczone powyżej, szczegóły rozgrywki, w porównaniu z poprzednimi częściami serii, uległy znaczącym, wręcz rewolucyjnym, zmianom. W kontekście sfery fabularnej twórcy również nieco namieszali. Otóż „szóstka” będzie się rozgrywać 400 lat przed wydarzeniami jakie pamiętamy z części piątej. Tym samym automatycznie odpada motyw ciągłości narracyjnej, a co za tym idzie, gracze chcący poświęcić najnowszym Heroes'om nieco uwagi nie będą musieli szperać w czeluściach netu czy w zakamarkach własnej pamięci celem przypomnienia sobie o co tak naprawdę chodziło w „piątce”. Generalnie najnowsza część sagi będzie opowieścią o kolejnym konflikcie pomiędzy Aniołami a Demonami. W batalii dobra ze złem, o władzę nad krainą Ashan, naprzeciwko siebie staną prawowity następca tronu, Anton, wyraźnie działający pod wpływem Archaniołów; hordy nieumarłych na czele z wampirzycą Anastazją oraz jej brat, Kiril, prowadzący do boju czarcie zastępy. Tym sposobem dostajemy kontrolę nad Przystanią, Nekropolią i Inferno. Do trzech wspomnianych miast dołączą jeszcze Twierdza oraz Sanktuarium. O ile cztery pierwsze metropolie nie są obce fanom Sagi, to ta ostatnia niesie powiew sporej świeżości. Sanktuarium swym charakterem nawiązuje do krain Dalekiego Wschodu, przypomina o potędze żywiołów wody oraz wiatru, wreszcie serwuje odbiorcy całkiem interesujący garnitur jednostek. Część z nich już gościła w interesującej nas serii. „Heroes VI” oferuje zatem pięć miast. Fani tym faktem mogą czuć się nieco zawiedzeni, szczególnie, że na pierwszy ogień nie poszły tak charakterystyczne dla Sagi istoty, jak krasnoludy, elfy czy smoki. To ryzykowne zagranie ze strony twórców można tłumaczyć, jak sądzę, chęcią uzyskania większego pola manewru w kontekście wydania ewentualnych dodatków. Udostępniona wersja BETA „szóstych” Heroes'ów oferuje jedynie dwie kampanijne misje oraz jedną mapkę przeznaczoną do rozgrywki w trybie skirmish lub hotseat. To niewiele, jednak w wystarczająco by móc rozkoszować niemal wszystkimi smaczkami najnowszej części serii. Wprawdzie uruchamiając grę nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mapa świata jest niemal klonem tej z „piątki”, jednak im dalej w las, tym ilość nowych detali jest wręcz olbrzymia. Przede wszystkim główne menu, stylizowane na swego rodzaju „pulpit” czy „panel sterowania” (vide „Settlers 7”), jasno daje do zrozumienia, że „Heroes VI” pretenduje do roli produkcji nowoczesnej, nastawionej na modny ostatnimi czasy aspekt społecznościowy, wyrażający się w typ przypadku dostępem do Skype'a, wewnętrznego forum, takowej przeglądarki oraz pokojów czat'owych. Co więcej – możliwość pogadania ze znajomymi jest również dostępna z pozycji mapki strategicznej! Skoro już mowa o właściwej rozgrywce, pierwsze co rzuci się w oczy entuzjaście serii, to dość mocno skurczona ilość surowców – tym razem, poza złotem, do naszej dyspozycji twórcy gry oddali jedynie drewno, kamień oraz kryształy, tym samym jasno dając do zrozumienia, że pogoń za całkiem bogatym wachlarzem dóbr naturalnych, tak charakterystycznym dla sagi „Heroes” odeszła do lamusa, spychając segment ekonomiczno logistyczny na boczny tor i jak sądzę, znacznie upraszczając rozbudowę naszej metropolii. Skoro mowa o tej ostatniej, studio Black Hole i tym razem odważyło się przetrzeć zupełnie nowy szlak. Krótko mówiąc twórcy „szóstki” zubożyli do granic możliwości okno naszego miasta; można zapomnieć o audiowizualnych arcydziełach do jakich w tym kontekście przyzwyczaiła nas szczególnie „piątka”. Zamiast tego gracz ma przed oczami małe, skromne okienko z „fotką” swojego zamku oraz szeregowo ukazane ikonki symbolizujące budynki możliwe do wybudowania. Przyznam, że nie wygląda to zbyt miodnie i zachęcająco.
Dodatkowo indeks opcji naszej stolicy, poza budowaniem, rekrutowaniem czy handlowaniem, został powiększony o jeszcze jedną możliwość – tzw. konwersję czyli możliwość przemiany danego rodzaju miasta, na taki, z jakiego aktualnie wywodzi się nasz bohater. Innymi słowy Przystań zdobyta przez nieumartych może ulec metamorfozie i stać się Nekropolią. Czegoś takiego świat Heroesów jeszcze nie widział. Dodatkowo indeks budowli naszego miasta został pozbawiony pewnego budynku, jaki towarzyszy rzeczonej serii od pierwszej jej części. Mowa tutaj o Gildii Magów. Na szczęście cała sfera związana z magią i zaklęciami istnieje, jest dość rozbudowana i uwaga, dostępna z pozycji okna z charakterystykami naszego bohatera. Filozofia i cała mechanika działania tego ostatniego uległa rewolucji. Otóż element losowości jaki towarzyszył Heroes'om w kontekście zdobywania kolejnych leveli doświadczenia, został tym razem wyrwany razem z korzeniami. Teraz gracz ma pełny wgląd we wszystkie zdolności, talenty, umiejętności oraz właśnie zaklęcia, jakie oferuje gra. Po prostu – awansując na kolejny level, niczym w dowolnej grze cRPG, otrzymujemy pewną pulę punktów, które można przekuć w dowolnie wybraną (o ile nie jest zablokowana) zdolność. Analogicznie sprawa wygląda w przypadku czarów. Bitwy natomiast nie odbiegają zbytnio od schematu jaki pamiętamy z „piątki”.
Generalnie „Heroes VI” można określić jednym zdaniem: „nie taki wilk straszny jak go malują”. Mimo ewidentnie zmienionej konwencji, mimo wywrócenia do góry nogami dotychczas znanego schematu (przedstawiłem jedynie największe zmiany), gra daje sporo radości, nowe istoty prezentują się bardzo dobrze, oprawa audiowizualna również a co najważniejsze - nie wieje nudą. Okazało się bowiem, że drastyczne zerwanie z oklepanymi schematami wyszło produkcji na dobre. Słowem, otrzymaliśmy „starych-nowych” Heroesów. Czyżby zapowiadało się na jedną z najlepszych odsłon serii?