autor: eJay
Mission Impossible 3 - recenzja filmu
„Ethan Hunt wraca w kolejnej już – trzeciej – części Mission Impossible. Tym razem jako instruktor przyszłych agentów stawi czoła jednemu z najgroźniejszych przestępców na świecie, Owenowi Davianowi.”
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Dla Toma Cruise’a to z kolei najlepszy występ w serii, wreszcie bez charakterystycznego uśmieszku, z pełną powagą. Wierząc zapowiedziom filmu aktor wykonał sam wszystkie sceny kaskaderskie, za co zgarnia u mnie dużego plusa. Wspomnianej dwójce nikt nie dorównuje. Od biedy dodać tu można szefa IMF, w którego wcielił się Laurence Fishburne, ale więcej niż 5 minut roli to on chyba nie dostał. Reszta osobowości spełnia swoje zadanie, ale nie wybija się specjalnie ze względu na scenariusz.
Jednak jest parę rzeczy, które powodują, że część trzecia nie może zostać w mojej skromnej opinii obwołana najlepszą z trylogii. Czegoś obrazowi J.J. Abramsa brakuje. Coś nie do końca zaiskrzyło. Pod koniec filmu wyraźnie szwankuje scenariusz. Ostateczny pojedynek z Davianem trochę rozczarowuje, a bohaterem okazuje się... a tego nie zdradzę, ale tylko Hollywood mogło się tak daleko posunąć. :) Mam wrażenie, że twórcy nie za bardzo poradzili sobie z problemem „króliczej łapki”, która okazuje się butelką z etykietą trupiej czaszki ostrzegającej przed niebezpieczeństwem. Na dodatek nie wiadomo jak Hunt wykradł ją ze strzeżonego laboratorium, przy którym cytując Luther’a „Langley to pestka”. Po prostu wpadł przez okno, poczarował i w 5 minut ukradł jedną z groźniejszych broni na świecie. Ostatni mój zarzut dotyczy konsekwentnego uczłowieczania Hunt’a. W kilku miejscach scenarzyści zdecydowanie przesadzili ze zmianą jego image’u. Takie motywy jak potajemny ślub czy moralne rozterki „kochać czy nie kochać” raczej nie pasują do kina akcji. Na szczęście tego typu zagrywek w MI3 jest bardzo mało.
Pomimo pewnych niedociągnięć Mission Impossible 3 ogląda się bardzo dobrze. Siedząc na sali kinowej nie zauważyłem, aby ktoś ziewał bądź grał na komórce opróżniając pojemnik z prażoną kukurydzą. J.J. Abrams wywiązał się z zadania solidnie tworząc naprawdę porządny film akcji. Nie jest to co prawda kino najwyższych lotów, ale jeśli szukacie rozrywki na 2 godziny to przygody Ethana Hunta spełnią swoje zadanie bez zarzutu. I pamiętajcie: MI3 trzeba obejrzeć w sali z dużym ekranem i odpowiednią ilością głośników – scena na moście to po prostu majstersztyk.
Adam „eJay” Kaczmarek
Ocena filmu: 7,5/10