Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Hyde Park 27 stycznia 2004, 10:45

autor: HopkinZ

Star Wars: Knights of the Old Republic - recenzja czytelnika

Na naszym świecie żyją ludzie, którzy na dźwięk słowa „Gwiezdne Wojny” reagują w dziwny sposób. Jedni zaczynają oddychać jakby mieli zaraz skonać na miejscu, inni zaczynają dźwięczeć jak miecz świetlny...
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.

A jak wygląda KotOR od strony technicznej? Z wielką przyjemnością grałem sobie na pełnych detalach i gra nie zacinała się wcale. Tak, tak... zmieniałem komputer 2 miechy temu więc to z tego powodu. Teraz z pewnością większość z Was załamie ręce no ale cóż... wymagania sugerowane przez producenta (czyt. minimalne) to procesor 1 GHz. Na moim Athlonie 2100 i GeForce FX 5200 działało wszystko bez problemów, jednak gra ma pewne trudności z kartami Radeon 9600 i bez patcha posiadacze tych kart sobie nie pograją. Owszem, przy większych bataliach pełnych granatów i trzasków mieczy świetlnych zwalniało i mi, jednak tylko na kilka chwil i nie psuło to wcale zabawy z gry. (na siłę można uznać to za taki mały bullet-time :-)). Dźwięk jest także doskonały, postacie mają swoje własne głosy. Problem jest jednak z rasami obcymi.

Mają bowiem one kilka obgadanych kwestii i nie ważne czy mówią krótkie zwroty czy rozwodzą się na temat bossa jakiejś organizacji – zazwyczaj usłyszymy te same odgłosy. Najbardziej denerwujące jest to u Rodian (rasa Greeda, Łowcy Nagród, którego zabił Han Solo na Tatooine), gdyż tych ich powtarzających się dźwięków niekiedy nie da się słuchać. No ale z resztą jest już w porządku. Muzyka w grze także jest bardzo ładnie nagrana i dopasowana. To jest największy atut wszystkich Star Warsów – każdy jest z muzyką, jednak czasem nawet jej nie słychać, tak perfekcyjnie zlewa się z obrazem.

„The Force is strong with this one”

Na zakończenie słów kilka o Gwiezdnym klimacie. Otóż nie zważajcie na to, że nie ma tu Imperium. Nie zważajcie na to, że nie ma tu Hana Solo ani jego Sokoła Millenium (btw. Twój własny statek bardzo go przypomina). Nie zważajcie na to, że nie ma tu świszczącego oddechu (czy może dla maniaków – nie ma tu Yuuzhan Vong). Klimat jest w całości zachowany i wręcz przypomina on, ten znany ze starej trylogii Gwiezdnych Wojen! Dzięki swobodzie jaką daje gra, dzięki możliwości odwiedzeniu takich planet jak Tatooine, Kashyyk czy Korribean, dzięki spotkaniu Wookiech, Quarrenów czy Ithorian, dzięki wyborze między Jasną a Ciemną Stroną Mocy, dzięki Naszym towarzyszom z drużyny – dzięki tym wszystkim rzeczom, grało mi się w Knight of the Old Republic z przeogromną przyjemnością i nie żałuje ani jednej minuty spędzonej przy tej grze.

„May The Force will be with You”

Paweł „HopkinZ” Fronczak