autor: Przemysław Zamęcki
Forza Motorsport 3 - recenzja gry
Trzecia część serii Forza Motorsport wyznacza nowe standardy w konsolowej symulacji wyścigów. Szkoda jednak, że nie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.
Recenzja powstała na bazie wersji X360.
Ponad 400 samochodów, 22 tory podzielone na co najmniej setkę odcinków, kariera oferująca grubo ponad 200 eventów i ogromna społeczność skupiona wokół poprzedniej odsłony serii. To od chwili zdarcia folii z pudełka gwarantuje Forza Motorsport 3. Do tego dochodzi nowy silnik graficzny, widok zza kierownicy i w końcu możliwość dachowania. Wydawałoby się więc, że będziemy mieli do czynienia z samochodówką doskonałą, wręcz wzorem do naśladowania. I owszem tak właśnie w dużej mierze jest, jednak – jak mawiał prezes Ochódzki – plusy nie mogą przesłonić nam minusów. Stąd, kiedy czytam ochy i achy licznych recenzentów rozpływających się nad doskonałością i szlachetnością nowej produkcji Turn 10 Studios, myślę sobie, że chyba zapomnieli oni nieco o wspomnianej wyżej maksymie.
Forza Motorsport 2 niezwykle wysoko zawiesiła poprzeczkę innym konsolowym wyścigom. Na tyle wysoko, że właściwie zabrakło kogokolwiek, kto zechciałby stanąć z nią w szranki. Gra ustanowiła standardy dotyczące znakomitego modelu jazdy i wszelkich funkcji związanych z gromadzeniem wokół siebie tzw. community. Wydaje się jednak, że dla wielu osób miała jedną, ale za to bardzo poważną wadę. Była właściwie nieprzystępna dla graczy, którzy nie mieli ochoty spędzać wielu godzin na uczeniu się wejścia w kolejne zakręty. A to znacząco zawęziło krąg odbiorców. Dlatego też w Forza Motorsport 3 pojawiły się opcje, dzięki którym ujarzmienie 500-konnego potwora to bułka z masłem. Poza standardową możliwością włączenia opcji ułatwiających prowadzenie samochodu w rodzaju kontroli trakcji, stabilności pojazdu, ABS-u i linii wskazującej prawidłowy tor jazdy, można również wybrać automatyczne dohamowanie przed każdym z zakrętów czy opcję, która przed premierą wywołała bodajże największe kontrowersje wśród ortodoksyjnych fanów serii. Chodzi mianowicie o możliwość niemal nieograniczonego cofania czasu. Załóżmy, że wypadliśmy na którymś z zakrętów i tracimy dobrą pozycję w stawce. W normalnej sytuacji musielibyśmy rozpocząć cały wyścig od nowa. Ale nie w Forza Motorsport 3. Wystarczy wcisnąć jeden przycisk i już cofamy czas o kilkanaście sekund. Ogromne ułatwienie i koniec niepotrzebnego stresowania się. Jestem w stanie założyć się, że opcję tę pokocha wielu graczy. I poniekąd słusznie, aczkolwiek zgodnie z sentencją prezesa, za tym niewątpliwie wielkim plusem, kryje się pierwszy minus.
Używanie opcji cofania czasu jest dobrowolne i prawie nielimitowane. Nie da się jej wyłączyć w menu i niestety, nie da się też o niej zapomnieć. Wcześniej spotkałem się z tłumaczeniami, że to świetna sprawa, bo można sobie wyobrazić, jak to przez sto okrążeń jedziemy na pierwszym miejscu, a na sto pierwszym kółku, tuż przed metą wylatujemy z trasy. I tu czai się haczyk, bowiem gra nie pozwala cofnąć czasu na kilka zakrętów przed finiszem lub kiedy przeciwnicy zbliżają się już do końca wyścigu. Argument więc po części wydaje się być spalony. Ale skoro nie przed końcem wyścigu, to może w takim razie na początku? Tak, żeby postarać się już na dzień dobry wysunąć na czoło stawki. Psychika ludzka działa w ten sposób, że jeżeli ze zwykłej wygody zrobi się coś raz, to nie ma siły, żeby nie skorzystać z tego po raz drugi, i trzeci, i kolejny. Traci na tym cała dramaturgia wyścigu, a w przypadku używania opcji cofania czasu przy wchodzeniu w co drugi zakręt, ginie całkowicie sens ścigania się. Na szczęście taki numer nie przechodzi już w trybie rozgrywki wieloosobowej, gdzie możliwość ta zostaje wyłączona. Przydałaby się jednak taka opcja również w trybie dla pojedynczego gracza lub chociaż jakieś ograniczenie liczbowe.
Turn 10 Studios przyzwyczaiło nas do świetnego modelu jazdy i to się nie zmieniło. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że każde z dostępnych aut prowadzi się nieco inaczej. Samochody wzorem poprzedniej odsłony zostały podzielone na kilka kategorii pod względem ich indeksu wydajności, czyli inaczej mówiąc – rozwijanej mocy i prędkości na torze. Jednak w odróżnieniu od „dwójki” w FM3 pojawiła się nowa, najsłabsza klasa samochodów – F, a także popularne SUV-y. Oczywiście zupełnie inaczej jeździ się Abarthem esseesse niż Toyotą Yaris czy Audi R8 i Lamborghini Murcielago. Można teraz nieco łatwiej niż poprzednio driftować. Wzorem Gran Turismo pojawił się nawet specjalny licznik, zliczający punkty za długość poślizgu.
Samochody na torze zachowują się niemal identycznie jak w FM2, a największa różnica zaszła w zachowaniu się sztucznej inteligencji pozostałych kierowców. A jest ona bez dwóch zdań znakomita. Tyle tylko, że aby ją móc odpowiednio docenić, należy od razu wybrać najwyższy poziom umiejętności przeciwników. Podczas gry na najniższym inni kierowcy zachowują się bowiem niemal identycznie jak w serii Gran Turismo, jadąc w sznureczku jeden za drugim. Wyminięcie ich i wjazd jako pierwszy na metę to właściwie zwykła formalność. Nieco ciekawiej robi się już o oczko wyżej, a o dwa oczka przyjazd na pierwszym miejscu jest już nie lada wyzwaniem. Pozostali kierowcy zaczynają kombinować, wykorzystywać każdy nasz błąd, wciskając się bądź blokując nas na zakrętach czy wykorzystując powstający za naszym autem tunel aerodynamiczny. Są przy tym znacznie bardziej agresywni niż w FM2, choć do poziomu prezentowanego w Need for Speed Shift wciąż im daleko. Nie wszystkim udaje się także zmieścić w zakrętach, wobec czego od czasu do czasu widzimy delikwentów, jak zamiatają pobocza. O wysokiej jakości SI przekonuje też fakt, że jeśli cofniemy czas i będziemy ponownie zaliczać jakiś fragment trasy, mamy gwarancję, że reszta kierowców za każdym razem pojedzie nieco inaczej. Każdy z rywali dysponuje inną psychiką i od czasu do czasu, podczas ładowania jakiejś lokacji, kiedy na ekranie pojawiają się różne motoryzacyjne ciekawostki, możemy się co nieco na ten temat dowiedzieć. Idealny obraz psuje nieco spotykany w większości wyścigów schemat, zgodnie z którym dwóch jadących na przedzie rywali zawsze radzi sobie lepiej niż reszta.
Manu prezentuje się ładnie. Jest schludnie zaprojektowanie i przede wszystkim bez problemu da się w nim połapać, gdzie co powinno się znajdować. Mamy stąd dostęp do własnego profilu, w którym przechowujemy konfiguracje tuningu, stworzone wcześniej elementy graficzne, powtórki, zrobione zdjęcia i absolutną nowość w serii – nagrane filmiki. Co więcej, dostęp do części elementów naszego profilu ma każdy gracz, który zechce mu się przyjrzeć. Co oczywiste, my również możemy podglądać dzieła innych.
Forza Motorsport zasłynęła także możliwościami edytora, pozwalającego na niemal dowolne upstrzenie naszego auta grafikami, wykonanymi przy pomocy różnych elementów, układanych kolejnymi warstwami. W FM3 edytor uległ niewielkim usprawnieniom, a ponadto znalazła się w nim opcja pozwalająca na tworzenie grafik na płaskim ekranie, zamiast wprost na karoserii samochodu. Jak niesamowicie ułatwia to tę kwestię, wie każdy miłośnik owych modyfikacji. Tak wykonaną grafikę lub nawet cały samochód możemy wystawić na aukcję i tu się nic nie zmieniło. Handel autami wciąga niesamowicie, choć aby nabyć najlepsze cacuszka, trzeba nie tylko olbrzymiej cierpliwości, ale także mnóstwa kasy. Oczywiście tej wirtualnej, zarabianej na wyścigach.
Zanim przejdziemy do najważniejszej kwestii, czyli samochodów, warto jeszcze przyjrzeć się możliwościom ich tuningu. W sklepie z częściami pojawiło się kilka nowych opcji, a ponadto teraz możemy na przykład zamontować do tego samego auta koła o różnym rozmiarze czy szerokości felgi. Większa ilość modyfikacji przekłada się na ich wpływ na indeks wydajności każdego z samochodów. Jednakże w FM3, w związku ze zwiększeniem ich ilości, ich jednostkowy wpływ nieco się zmniejszył. Oczywiście po przeprowadzeniu tuningu możemy skorzystać z hamowni, dzięki czemu dowiemy się czy wprowadzone zmiany odniosły zamierzony skutek.
Wydawałoby się, że dla laika te wszystkie czary mary w postaci wałków rozrządu, sprężyn, turbosprężarek czy świec zapłonowych będą zupełnie niezrozumiałe. I pewnie tak właśnie jest, bowiem autorzy, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom niedzielnych graczy, udostępnili opcję szybkiego tuningu. Bez zbędnego grzebania w częściach wybieramy po prostu, jaką klasę ma reprezentować modyfikowane auto, a system sam dobiera wszystko, co trzeba. Sprawdza się to bardzo przyzwoicie i przyznam, że sam wielokrotnie korzystałem z tej możliwości.
Sporą pracę w wygląd menu włożyli także graficy 3D. Trójwymiarowe modele samochodów prezentują się bardzo efektownie i jakością w żaden sposób nie odbiegają, a może nawet w jednostkowych przypadkach prześcigają to, co możemy zobaczyć w Gran Turismo 5 Prologue. Niestety, już podczas samych wyścigów, z wyjątkiem najazdów kamery prezentujących auto, model zostaje podmieniony na mniej szczegółowy. Oprawa wizualna jest najbardziej kontrowersyjną i jednocześnie zdecydowanie najsłabszą stroną nowej Forzy. Animacja śmiga w pełnych 60 klatkach (w czasie powtórek spada do 30), co obarczone jest koniecznością kilku ustępstw. Występuje zbyt wyraźny efekt level of detail, przez co dokładnie widzimy, jak w miarę oddalania się od innych pojazdów siatka ich modeli przeskakuje do formy bardziej uproszczonej.
Choć same auta prezentują się troszkę lepiej niż w FM2, to i tutaj nie obyło się bez kompromisów. Samochody ulegają uszkodzeniom wizualnym, ale nie w takim stopniu jak poprzednio. Blacha się gnie, lakier przeciera, ale ze świecą szukać odpadających elementów karoserii. Mało tego. W związku z zaimplementowaniem widoku z kokpitu, wszystkie pojazdy w FM3 wyposażone zostały w pancerną, nietłukącą się szybę. Dlaczego w związku? Ponieważ widok z kokpitu nie przewiduje żadnych pęknięć. Poza tym zabrakło jakichkolwiek efektów na szybie auta, zero refleksów świetlnych, zero plam. Wszystko to wygląda niczym zwykła, wycięta w samochodzie dziura. Jeżeli dodać do tego średnie odwzorowanie detali deski rozdzielczej i kanciaste lusterka, to... w zasadzie można powiedzieć, że prezentuje się to dosyć biednie. Pochwały należą się natomiast za to, co widzimy w lusterkach, bo w tym przypadku zdecydowano się nie upraszczać wstecznego widoku i dzięki temu mamy pięknie odbijające się detale.
Można również narzekać na nie najlepsze shadery użyte do odwzorowania lakieru aut w czasie wyścigu, przez co znowu wydają się one trochę plastikowe. W powtórkach wszystko to wygląda znacznie lepiej. A propos powtórek, to po tej nędzy, którą zaserwowano w „dwójce”, w nowej Forzie położono zdecydowanie większy nacisk na ten element, więc jak ktoś lubi obserwować zachowanie jadących po trasie samochodów, to będzie wniebowzięty.
Wybierając widok zza jadącego auta, otrzymujemy odpowiednio przyciemnione szyby, aby nie móc zobaczyć, co znajduje się wewnątrz. Nie najlepiej prezentują się pobocza, choć trzeba przyznać, że teraz obfitują w znacznie więcej detali. Niestety, ktoś tam chyba przesadził z efektem HDR, przez co na przykład na takich trasach, jak Road Atlanta czy Sebring, jadąc pod słońce, ma się wrażenie pływania w mleku. Tak więc oprawa graficzna prezentuje się lepiej niż w Forzie 2, ale to wciąż nie to, na co zapewne czekało wielu sympatyków serii.
Jeżeli chodzi o dostępne wprost z pudełka tory, to znajdziemy tu chyba większość lub nawet wszystkie te, które były w poprzedniej odsłonie gry. Do tego można dodać kilka nowych, wśród których na plus zdecydowanie wyróżnia się znana z dema Camino Viejo oraz arcyciekawy Circuit of Catalunya. Pojawiło się także więcej lokacji znajdujących się w jakimś egzotycznym miejscu, jak chociażby nadmorskie Rally di Positano oraz wrócił znany z pierwszej części niezwykle kręty, świetnie sprawdzający się w drifcie Fujimi Kaido. Usatysfakcjonowani ilością dostępnych opcji będą fani ścigania się z żywymi przeciwnikami, choć nieco smuci możliwość rywalizacji maksymalnie w 8 osób. Oczywiście można również grać na podzielonym ekranie. W przypadku dźwięku absolutnie nie ma się do czego przyczepić. Ryk V8 jest po prostu miażdżący, a odgłosy wydawane przez turbosprężarkę nie mają sobie równych. Jeżeli chodzi o oprawę muzyczną, to byłbym skłonny stwierdzić, że nie jest ona aż tak porywająca jak w części drugiej. Aczkolwiek fanom elektronicznych brzmień powinna się podobać.
Dzięki kilku nowym opcjom ekipie Turn 10 Studios udało się zrobić grę, w którą z przyjemnością zagra dosłownie każdy. Jednak jako całość, choć można mówić o rewelacyjnej jakości niektórych elementów, z których składa się gra, nie stanowi ona prawdziwej rewolucji. Mam tu na myśli głównie stronę wizualną, ale też brak większej ilości nowych lokacji czy pewne spłycenie rozgrywki. FM3 wypełnia dwie płyty DVD i aby cieszyć się całą jej zawartością, trzeba posiadać w konsoli dysk twardy, na którym zainstalujemy jedną z płyt. Z punktu widzenia kogoś, kto korzysta tylko z karty pamięci, to bardzo poważny minus. Na pytanie, czy Forza Motorsport 3 to najładniejsze wyścigi dostępne na konsolach, zdecydowanie odpowiadam: nie. Na pytanie, czy Forza Motorsport 3 jest obecnie najlepszym symulatorem wyścigów dostępnych na konsolach, śmiało odpowiem, że póki co: tak. Ale czy tak pozostanie po premierze Gran Turismo 5? Trudno powiedzieć. Pokorne ciele dwie matki ssie i dobrze byłoby, gdybyśmy w marcu przyszłego roku mieli kolejny powód do radości.
Przemek „g40st” Zamęcki
PLUSY:
- wyśmienity model jazdy;
- sztuczna inteligencja rywali (na wyższym poziomie);
- opcje odpowiedzialne za integrację społeczności fanów;
- modele samochodów w menu;
- doskonałe opcje tuningowe;
- bogate możliwości konfiguracyjne.
MINUSY:
- brak możliwości wyłączenia opcji cofania czasu;
- oprawa graficzna poniżej oczekiwań;
- słabe wizualne uszkodzenia samochodów;
- tylko 8 aut w multiplayerze.