Solucja cz.6 | Salammbo poradnik Salammbo
Ostatnia aktualizacja: 17 października 2019
W Kartaginie, na ulicy, koło świni znalazłem poniewierające się płótno. Wziąłem - może się przyda. Od sługi Hannona dowiedziałem się, że jest w mieście i ma się stawić na posiedzenie senatu. Dotarłem do kompleksu świątynnego. Oczywiście o wejściu mogę zapomnieć. Strażnicy za nic mnie nie wpuszczą. Ciekawe, kim trzeba być, żeby się tam dostać. Druga para strażników również nie chciała mnie przepuścić. Powiedzieli jednak, że w mieście są kłopoty z mięsem i że jak załatwię jakieś to dobrze mi zapłacą. Nocna Bryza, kapłanka Tanit, powiedziała mi, co-nieco o kompleksie świątynnym. Nie wejdę tam, bo nie jestem ani strażnikiem ani kapłanką ani senatorem. Wspomniała również, że ma dziś wieczorem, hmm.... "randkę" z Hannonem. Co za zbieg okoliczności.
Błądząc po mieście znalazłem drabinę. Niedaleko sprzedawca sprzątał przed swym domem. Nie mógł mi zaofiarować nic do jedzenia ani picia. Pożegnałem się i odszedłem. W chwilę później, gdy znowu trafiłem pod jego dom, już go nie było, natomiast zakołatałem bardzo dziwną kołatką do drzwi i nader "życzliwa" gospodyni przepędziła mnie rzucając w moim kierunku różnymi przedmiotami, m.in. klatką, której nie omieszkałem dołączyć do swojego ekwipunku. Teraz drabina okazała się nader pomocna. Zabrałem zborze i przyprawy, takie same jak te, z których w obozie Numidyjczyków robiłem wino.