Crash Site | Arcanum Przypowieść o Maszynach i Magyi poradnik Arcanum: Przypowieść o Maszynach i Magyi
Ostatnia aktualizacja: 21 sierpnia 2019
IFS Zephyr, pierwszy lżejszy od powietrza statek, odbywający swój dziewiczy rejs został zniszczony przez pół-ogry zasiadające za sterami dziwnych maszyn latających. Majestatyczny sterowiec spadł do kotliny u podnóża Stonewall Mountains, roztrzaskując się całkowicie. Prawie wszyscy pasażerowie zginęli na miejscu i jedynie ja doświadczyłem tak wielkiego szczęścia, by przeżyć. Prawie wszyscy, gdyż zataczając się w szoku wśród szczątków statku odnalazłem umierającego gnoma , który poprosił mnie o chwilę uwagi. Przekazał mi pewien pierścień i urywanymi zdaniami poprosił mnie, bym odnalazł chłopca i zwrócił mu jego własność, gdyż on będzie wiedział, co zrobić [001] . Zanim zmarł na moich oczach, starał mi się trochę wyjaśnić sytuację, mówiąc, że musieli to zrobić, gdyż on czynił im straszliwe rzeczy, że zostało ich tak niewielu i że teraz, gdy praca znajduje się już na ukończeniu, nadciąga wielkie zło, gdyż on chce przyjść, by zniszczyć wszystkich i wszystko. Mało mi to jednak póki co wyjaśniło.
Ledwie zdążyłem się podnieść znad ciała gnoma, gdy podszedł do mnie opatulony w podróżny płaszcz, podejrzanie egzaltowany człowiek imieniem Virgil . Wdał się ze mną w rozmowę, w której oddając mi boską cześć na przemian z pyskowaniem wyjaśnił, że jest wyznawcą religii Panarii, ja zaś jestem wcieleniem ich proroka, gdyż zgodnie z przepowiednią narodziłem się na skrzydłach ognia i coś tam dalej. Usiłowałem się go pozbyć, gdyż mój organizm zwyczajnie nie przyswaja fanatyków religijnych, lecz nie poszło tak łatwo. Nalegał, byśmy wyjaśnili sprawę, spotykając się z jego nauczycielem Joachimem, który zatrzymał się nieopodal, w miasteczku o nazwie Shrouded Hills .
Najpierw jednak przeszukałem ubranie zmarłego gnoma (1) i znalazłem w nim paszport na nazwisko Preston Radcliffe oraz firmowe pudełko zapałek , pochodzące z Roseborough Inn. Przyjrzałem się również otrzymanemu pierścieniowi , na którym wygrawerowane były inicjały "G. B.", po wewnętrznej zaś stronie widniała sygnaturka firmy jubilerskiej - "P. Schuyler & Sons".
Przy wyjściu z kotliny natrafiłem na kamienny obelisk (5) , który pozwolił odrobinę usystematyzować szczątkową wiedzę religijną Virgila. Z wyrytego nań tekstu wynikało, że niejaki Nasrudin odrodzi się na skrzydłach ognia wśród wzgórz spowitych we mgle, by stoczyć ostateczną walkę ze złem. Doprowadziłem do porządku swojego towarzysza, który zdawał się być trochę rozbawiony sytuacją, w której sam mnie osadził i poszliśmy dalej. Jednak po kilku krokach (6) drogę zagrodził mi nieznajomy elf i zaczął wypytywać o kraksę. Virgil rwał się do rozmowy, chcąc się intruza pozbyć, lecz ja miałem inne plany. Moje przyznanie się do przedśmiertnej rozmowy z Radcliffem, skłoniło elfa do rzucenia się na mnie. Zabiłem go w samoobronie, a przy zwłokach znalazłem medalion z okiem w heksagramie . Virgil był przekonany, że mieliśmy do czynienia z wynajętym zabójcą, a ja najwyraźniej byłem jego zakontraktowanym klientem.
Ponadto:
Przetrząsnąłem okolice wraku i znalazłem ciała zabitych: Victorii Warrington, Lugarda Bloodstone'a, Solomona Doone'a (21 sztuk złota i 3 roztwory elektrolitu ), Horace'a McGinley'a, MuckEvil Eye'a, Isaaca Zaprudera (aparat fotograficzny i termometr ), Merwina Tumblebrooka, Clarisse Vorak, Wilhelminy Carpenter (która miała przy sobie nie wysłany list do ukochanego Jareda , pracującego na stacji Vermillion), Godfrey'a Castleburgera, Bel'an T'Seraa, Merika Luggertona, Ker'ee Melange oraz D'ren'a Le'lor'a (17 sztuk złota ). W okolicy wraku nie napotkałem żadnych szczególnie groźnych stworzeń, a kilka kulawych wilków czy małych dzików jedynie pomogło mi rozruszać zastałe mięśnie.
(2) Za górką natknąłem się na kite shamana, z którym przyszło mi stoczyć nieco bardziej kłopotliwą walkę, niż z wcześniejszymi stworzeniami, lecz wysiłek zwrócił się w postaci zawartości skrzyni, której stworzenie broniło.
(3) W północnym rogu kotliny odkryłem wrak jednej z maszyn, która zaatakowała Zephyra. Na jej korpusie tkwiła tabliczka z wygrawerowanym logo producenta: "Maxim Machinery, Caladon", pośród jej szczątków zaś spoczywało ciało pół-ogra, który nie miał przy sobie nic prócz amuletu z okiem w heksagramie .
(4) Dalsze węszenie po kotlinie zaowocowało znalezieniem w jednej ze ścian wejścia do groty, Wewnątrz zaatakowało mnie stadko szczurów, lecz moje żywe zainteresowanie wzbudził dopiero unoszący się ponad martwym ciałem duch bandyty, który za życia nazywał się Charles Brehgo. Wił się w cierpieniu, gdyż siłą rzuconej nań klątwy jego duch na wieki był uwięziony na ziemi. Z rozmowy z duchem Charlesa dowiedziałem się, że za klątwę odpowiedzialny jest mnich imieniem Arbalah, który poproszony o odrobinę jedzenia i wody przepędził go ze swojego domu i na drogę jeszcze przeklął. Wzruszony cierpieniem człowieka, obiecałem zabić złego mnicha [002] , by położyć w ten sposób kres jego klątwie. Dom mnicha (Arbalah's House ) znajduje się nieopodal kotliny. Dotarłszy na miejsce zrodziły się w moim sercu pewne wątpliwości względem powierzonego mi skrytobójczego zadania - przed domem mnicha bowiem wyglądały z ziemi dwa świeże nagrobki opisane następująco: "Jamilah, ukochanej żonie i matce" oraz: "Saifowi, ukochanemu synowi". Wątpliwości te miały jeszcze nabrać kolorytu, gdy mnich opowiedział mi jak to Brehgo z kolesiem napadli na jego dom, z zimną krwią zabili żonę Arbalaha oraz jego syna, a na koniec skradli mu jedyny cenny przedmiot, jaki posiadał - świętą relikwię. Stanęło na tym, że nie tylko mnicha nie zabiłem, lecz nawet obiecałem mu odzyskać jego relikwię [003] . Wróciliśmy do Charlesa Brehgo. Kłamliwą obietnicą, że wstawię się za nim u mnicha, jeśli mi powie, gdzie jest skradziona relikwia, nakłoniłem go do zdradzenia mi miejsca kryjówki jego kumpla - tego, który go z resztą zabił - Simona Fahrkusa. Fahrkus (Simon Fahrkus' Shack ) najwyraźniej wiedział o klątwie, którą ściągnął na siebie, gdyż wyraźnie bał się umrzeć. Mój lekko podniesiony ton głosu wystarczył, by bandyta się roztrząsł i oddał mi własnowolnie skradzioną relikwię. Tę zwróciłem Arbalahowi, który z wdzięczności obdarzył mnie swoim błogosławieństwem. Nie zamknąłem sobie również możliwości uwolnienia ducha Charlesa, poprzez zabicie Arbalaha. Śmierć mnicha nie zdjęła ze mnie jego błogosławieństwa, bandycie zaś pomogła. Ten ucieszył się straszliwie, że dopełnił swojej zbrodni zza grobu, moje sumienie zaś poczuło się trochę gorzej.