autor: Bartosz Świątek
Recenzja Xbox Series X - Microsoft odrobił lekcje
Za kilka dni w na rynku zadebiutuje konsola Xbox Series X. Przetestowaliśmy ją gruntownie i jesteśmy gotowi do wydania wyroku. Czy nowy sprzęt Microsoftu jest wart uwagi oraz zakupu?
Spis treści
No i doczekaliśmy się. Już za kilka dni w domach wielu graczy zagości najnowsza platforma do gier Microsoftu, czyli Xbox Series X. Na sklepowych półkach pojawi się również Xbox Series S, ale w tym tekście skupię się na mocniejszym wariancie konsoli giganta z Redmond, który przez ostatnie kilka dni miałem okazję solidnie przetestować. Jak wypadł najmocniejszy (jak dotychczas) reprezentant rozpoczynającej się, dziewiątej generacji konsol?
Z tego tekstu dowiesz się jaka jest specyfikacja konsoli, co znajdziemy w pudełku, jak sprzęt się prezentuje oraz jak sprawuje się kontroler do Xboksa Series X. Sprawdziliśmy dla Was, jak wygląda i sprawuje się interfejs, jaka jest kultura pracy konsoli, jak się na tym gra i co w ogóle można na sprzęcie Microsoftu odpalić. Odpowiemy też na palące pytania: jakie są mocne i słabe strony Xboksa Series X oraz kto powinien się tym urządzeniem zainteresować.
Xbox Series X – specyfikacja
Zacznijmy od podstawowych informacji, które są nam znane od dłuższego czasu, ale które z dziennikarskiego obowiązku wypada przypomnieć. Mowa oczywiście o specyfikacji.
Procesor: | Zen 2 - 8 rdzeni 3.8 GHz (3.6 GHz z SMT) |
GPU: | 12 teraflopów, 52 CUs 1.825 GHz, RDNA 2 |
Proces technologiczny: | 7 nm |
Pamięć RAM: | RAM 16 GB GDDR6 |
Przepustowość pamięci: | 10 GB - 560 GB/s, 6 GB - 336 GB/s |
Dysk wewnętrzny: | 1TB NVMe SSD |
Dodatkowa pamięć: | możliwość zakupu karty zapewniającej kolejny 1 TB |
Pamięć zewnętrzna: | obsługa standardu USB 3.2 HDD |
Czytnik dysków optycznych: | 4K UHD Blu-ray Drive |
Zawartość opakowania i pierwsze uruchomienie
W pudełku z Xboksem Series X, poza rzeczą oczywistą, czyli samą konsolą, znajdziemy również kontroler, kabel HDMI 2.1 oraz przewód zasilający. Warto odnotować, że projektując swój nowy sprzęt Microsoft tym razem postanowił schować zasilacz wewnątrz obudowy (w przeciwieństwie choćby do Xboksa 360 czy pierwszych modeli Xboksa One). W testowanym przeze mnie zestawie znalazła się również opcjonalna karta pamięci Seagate o pojemności 1 TB, za którą normalnie trzeba będzie zapłacić dodatkowe pieniądze (i to niemałe). Warto przy tym odnotować, jak banalny i bezproblemowy jest proces jej instalacji, który nie różni się szczególnie od podpinania pendrive’a – po prostu wsuwamy kartę w slot i cieszymy się dodatkowym miejscem na gry.
Podłączenie samego urządzenia również jest bajecznie wręcz proste – wystarczy podpiąć dwa kable, nacisnąć wyróżniający się przycisk i drzwi do dziewiątej generacji konsol stoją przed nami otworem. Procedura pierwszego uruchomienia urządzenia przebiega zupełnie bezproblemowo. Wykorzystujemy przy tym aplikację na telefonie, która stopniowo przeprowadza nas przez kolejne kroki. Sprzęt automatycznie sprawdza też możliwości telewizora, do którego został podłączony i odpowiednio dostosowuje ustawienia.
Wygląd konsoli – jest gustownie, ale bez polotu
O wyglądzie Xboksa Series X (a także konkurencyjnego PS5) napisano już całe morze słów, więc podsumuję tylko krótko moje wrażenia. Konsola prezentuje się bardzo schludnie, a jej projekt sprawia, że bez problemu odnajdzie się obok telewizora przeciętnego gracza, nie zaburzając przy tym estetyki pomieszczenia. Projektanci Microsoftu najwyraźniej wyszli z założenia, że urządzenie do grania nie musi przyciągać uwagi… i szczerze mówiąc, mogę im tylko przyklasnąć, bo w całej rozciągłości się z tym przekonaniem zgadzam.
Zdecydowanie polecam przy tym postawienie konsoli pionowo. W teorii XSX może leżeć na boku, ale wygląda wtedy po prostu… dziwnie. Trochę, jak przewrócona kolumna. Sprzęt ewidentnie był projektowany jako swoisty „minitower” (mowa o typie obudowy pecetowej) stojący przy telewizorze, a układ poziomy jest tutaj wariantem opcjonalnym. Na prawej ściance konsoli znajdziemy specjalne wypustki, dzięki którym po położeniu w teorii nie powinna się ona nadmiernie rysować (byłbym z tym jednak ostrożny, bo te nóżki są naprawdę niewielkie… serio, najlepiej po prostu postawcie go do pionu).