Dysk SSD w PS5 – witamy w XXI wieku. Recenzja PS5 - obietnica lepszego jutra
Spis treści
Dysk SSD w PS5 – witamy w XXI wieku
Odpłynąłem troszeczkę od "bebechów" PlayStation 5, żeby ponarzekać na brak ciekawych gier, ale nie martwcie się - nie zapomniałem. Bo chyba nie da się zapomnieć o największej zmianie, jaką niesie za sobą nowa generacja. Są nią oczywiście dyski SSD.
Tutaj pewnie wypadałoby rzucić jakimś zabawnym hasełkiem mówiącym o tym, że komputery mają to już od lat, ale wiecie - żart jest dobry na raz czy dwa. Poza tym dyski dyskami, ale takich czasów ładowania nie potrafi osiągnąć żaden pecet z Windowsem. Była o tym mowa już wielokrotnie i tak, to działa w praktyce. Od momentu uruchomienia konsoli, aż do chwili, w której faktycznie gramy, mijają dosłownie SEKUNDY.
Przechodząc Spider-Mana na PS4, jeśli musiałem dostać się do jakiegoś odległego miejsca na mapie, raczej ekstremalnie rzadko decydowałem się na skorzystanie z „szybkiej” podróży. Pomijając fakt, że eksploracja miasta w tej produkcji jest po prostu bardzo przyjemna, to najzwyczajniej świecie wolałem się te parę chwil pobujać na sieci, niż bezczynnie obserwować ekran wczytywania. Skorzystanie z szybkiej podróży w Milesie Moralesie po raz pierwszy było dla mnie totalnym zaskoczeniem. Po prostu klikasz na punkcie na mapie, ekran jest przez niecałe dwie sekundy czarny i… wracamy do gry w wybranym wcześniej miejscu.
Pewnie większość z Was kiedy to czyta, myśli sobie "oh wow, no szybciej się wczytuje, wielkie mi halo". A teraz przypomnijcie sobie, jak jeszcze nie tak dawno temu musieliście tłumaczyć znajomemu, że nie warto już stawiać systemu na dysku HDD, bo komfort pracy na SSD jest po prostu bez porównania lepszy. To jest dokładnie ten sam casus. Jak raz zaznasz, wiesz już, że nie ma powrotu.
Choć obiecałem, że będę starał się jak najmniej porównywać ze sobą bezpośrednio najnowszy sprzęt Microsoftu i Sony, skupiając się tutaj na możliwościach samego PS5, to jest pewien aspekt związany z dyskami SSD, który chciałbym szerzej omówić. Xbox Series X|S ma do zaoferowania kilka bajerów, jakich nie zaznamy na konsoli Japończyków. Mowa przede wszystkim o opcji Quick Resume. W dużym skrócie: zapamiętuje ona dla kilku ostatnio uruchomionych gier dokładny moment, w jakim skończyliśmy rozgrywkę. Dzięki temu możemy w ciągu kilku sekund przełączać się pomiędzy różnymi tytułami, bez konieczności oglądania ekranów początkowych, z pominięciem menu głównego itd. Nie jest to może „killer feature”, ale trochę go jednak w PS5 brakuje.
Miejsca na tym super-szybkim i super-fajnym dysku nie ma za wiele, bo z 825 GB do dyspozycji graczy zostaje niewiele ponad 650 GB. Sony zapowiadało, że pamięć będziemy mogli rozszerzyć, montując dodatkowy nośnik samodzielnie. Pomysł wydaje się całkiem ciekawy, ale póki co, ciągle nie ma jasnych deklaracji, które to konkretnie dyski i kiedy będziemy mogli je w konsoli zamontować.