autor: Marek Czajor
Piwo i Orzeszki: Special Edition – Wspaniały rok 2008
Rok 2008 skończył się, i dobrze. Wszyscy jesteśmy starsi, dla nastolatków to pikuś, dla Fulko tragedia. Ale nie o tym dzisiaj będzie. Wasz bajarz dostał bowiem zadanie specjalne.
Rok 2008 skończył się, i dobrze. Wszyscy jesteśmy starsi, dla nastolatków to pikuś, dla Fulko tragedia. Ale nie o tym dzisiaj będzie. Wasz bajarz dostał bowiem zadanie specjalne. „Zrób mi tu Fulko rzetelne podsumowanie gier ubiegłego roku. Nikt się przecież od ciebie lepiej na tym nie zna” – coś w tym stylu wyszło z ust redaktora naczelnego serwisu GRY-OnLine. Nie było wyjścia. Duża to robota, a Fulko jest dość leniwy, lecz obietnica umieszczenia (wreszcie!) jego felietonu na hot spocie niczym Red Bull dodała mu skrzydeł. Do dzieła więc.
Zacznijmy od ustalenia pewnych prawd podstawowych. Fulko, choć pewnie nie dacie temu wiary, nie grał we wszystkie gry minionego roku. Bo choćby nawet wyrzekł się jedzenia, picia, spania, uprawiania seksu, chodzenia do roboty, wszamania orzeszków oraz żłopania piwa (to już by była przesada), to i tak trudno byłoby mu zaliczyć 1500 tytułów w różnych wersjach na różne platformy. Człowiek tyle nie żyje. Dlatego Wasz ulubiony felietonista nie będzie nikomu udowadniał, że, cytując Jarosława K.: „czarne jest czarne, a białe jest białe”. Po prostu opowie o tym, co widział, co słyszał, co czytał, no i przede wszystkim – w co grał. I tak wyjdzie z tego niezły artykuł.
Fulko zacznie mocnym akcentem i pochwali się, że jego kobieta kupiła mu kierownicę do gier. Dlatego musi rozpocząć przegląd od wyścigówek. W kwestii szybkich fur w ubiegłym roku nie było tragicznie, wystarczy wymienić choćby Burnout: Paradise, FlatOut: Apokalipsa, Race Driver: GRID czy Need for Speed: Undercover. Co do Burnout: Paradise wiadomo – szalona jazda w mieście pełnym ulic i uliczek, skrótów, zakamarków, skwerków, parkingów etc. Masa odlotowych trybów zabawy, no i klucz do sukcesu, czyli absolutnie jazda nie fair (przykładowo – spychanie rywali z trasy ładuje dopalacz!). Czyste arcade w najlepszym wydaniu. Ech, przypominają się stare czasy i Crazy Taxi.

Niewiele od Burnout „poważniejszym” (a w zasadzie w ogóle), lecz równie miodnym tytułem ścigałkowym jest FlatOut: Apokalipsa. Gra ma jedną zasadniczą wadę – mało różni się od starszego (a więc i tańszego) FlatOut 2, więc jeśli ktoś jest świeżutki w temacie i zastanawia się, co w pierwszym rzędzie kupić, powinien najpierw sięgnąć po „dwójkę”. Fulko zarzucił też na czas jakiś linkę holowniczą przy Need for Speer: Undercover. Wiecie – skoro człowiek w realnym życiu płaszczy się przed panami policjantami, powtarzając wciąż „panie władzo” i „panie władzo”, to chociaż w grze może odreagować, robiąc sobie z nich jajka na drodze, obdarowując chmurą spalin z rury wydechowej czy rozbijając kilka radiowozów.
Wasz Robert Kubica na krótko zagościł w Race Driver: GRID. Wyścigi w stylu TOCA to nie jest to, co Fulko kocha najbardziej, choć oczywiście oglądał sto razy Auta i jest fanem Zygzaka McQueena. Gra oferuje wprawdzie zmagania na zwykłych miejskich trasach, ale drogi bywają tak wąskie, że przy pierwszej lepszej kolizji robi się niezły karambol. Co gorsza – w czasie rywalizacji sieciowej zdarzają się chamidła, które specjalnie blokują drogę, robiąc rozpierduchę. Nic, tylko zatłuc takiego gada i zakopać!
Tak naprawdę, żeby w 2008 roku móc sobie solidnie przetestować sprezentowaną przez żonusię kierownicę, Fulko musiałby dokupić PS3 wraz z Gran Turismo 5 Prologue. Oczywiście frajerem nie był i Play’a nie kupił, bo raz, że czarny kolor konsoli nie pasuje do jego pasiastych mebli; a dwa – płacić ponad stówę za grę, która jest w zasadzie demem, jest niepolitycznie. Dlatego nie dziwota, że mimo pojawienia się na rynku solidnych tytułów, Fulko nadal katuje kierownicę na starawych Project Gotham Racing 4 i Forza Motorsport 2.