Nie tylko GTA 6 - największe wycieki gier w historii
Z dużej chmury mały deszcz – okazało się, że „wielki” przeciek dotyczący GTA 6 tak naprawdę wiele nie ujawnił. Historia gier zna dużo poważniejsze incydenty, które wyrządziły twórcom sporo szkód. Oto jedne z najbardziej znaczących leaków w tej branży.
Spis treści
Gdyby zrobić małe porównanie wydarzeń i zapowiedzi w świecie gier, takich rzeczywiście zaskakujących, kiedy to twórcom udało się do końca utrzymać tajemnicę, byłoby ich chyba mniej od wszelkiego rodzaju plotek, później okazujących się prawdą, czy też konkretnych przecieków. Czasem powodem leaków jest ludzki błąd, jak chociażby w przypadku sklepów cyfrowych prezentujących zbyt wcześnie kartę towaru. Czasem to celowe zagranie osób mających dostęp do materiałów lub zwykła kradzież danych. Ciekawą teorią jest też domniemany cichy marketing samych twórców, podsycających w ten sposób zainteresowanie swoim produktem.
Dziś powoli opada kurz po wycieku, a raczej udostępnieniu światu wykradzionych danych, fragmentów szkieletu rozgrywki z GTA 6. Niektórzy wagę i rozmiar tej wpadki Rockstara błędnie utożsamili z samą siłą marki Grand Theft Auto. Nie bez znaczenia jest też głód wszelkich wieści na temat kolejnej gry z tej serii, bo w tej kwestii twórcy rzeczywiście przekroczyli wszelkie granice cierpliwości graczy. Ale tak naprawdę potwierdziło się tylko parę od dawna krążących plotek. Zobaczyliśmy też nieco surowego materiału z oprogramowania do tworzenia gier – i tyle. Branża zna o wiele bardziej poważne incydenty, gdy na światło dzienne wypływały dużo istotniejsze informacje. Oto największe przecieki w historii wirtualnej rozrywki.
Half Life 2 – z miłości do gry
Pierwsza część Half-Life’a studia Valve pokazała graczom i innym twórcom, że gry FPP nie muszą być tylko strzelnicami. Mogą być innowacyjne pod względem rozgrywki i prowadzenia narracji. Odbiorcy byli zachwyceni, nic więc dziwnego, że oczekiwania na jakiekolwiek informacje na temat sequela były spore. Jednym z takich niecierpliwych fanów okazał się Axel Gembe, nastolatek z Niemiec. Jego celem nie była kradzież danych i upublicznianie ich – chciał się po prostu dowiedzieć czegoś o ulubionej grze. Ale zamiast czekać na oficjalne informacje, pod koniec lata 2003 roku zaczął skanować sieć Valve w poszukiwaniu dostępu. Słabym punktem okazał się protokół AXFR (Asynchronous Full Zone Transfer), który można było wykorzystać do włamania się.
Z ofiary do hakera
Axel Gembe wspomina, że hakerem został niejako z przypadku – po tym, jak sam padł ofiarą tego procederu. Kiedyś ściągnął plik, który miał być generatorem kluczy dla Warcrafta 3, ale okazał się wirusem komputerowym. Zamiast po prostu usunąć go z dysku i zapomnieć o wszystkim, Gembe zaczął analizować jego kod, co z kolei doprowadziło go do serwera IRC wirusa, a stamtąd do jego operatora. Skontaktował się z autorem, otrzymał niezbędną wiedzę i sam napisał własny malware, pozwalający odblokowywać gry na Steamie.
Skanując logi, wyszukał nazwy odpowiednich serwerów, które były zaskakująco słabo zabezpieczone, i błyskawicznie zdobył dostęp do właściwego miejsca. Nie myślał w ogóle o zacieraniu śladów – pragnął jedynie informacji o Half-Lifie 2, którego nie mógł się doczekać. I trafił w dziesiątkę. Na serwerze znajdowały się dokumenty, concept arty, notatki – wszystko na temat procesu tworzenia HL2. Co więcej, nikt nie odkrył obecności Gembe, więc haker rozgościł się na serwerach Valve na długie tygodnie, kopiąc coraz głębiej.
Wreszcie trafił na swojego Graala. Znalazł i ściągnął na dysk jeden z buildów nieukończonej gry i kod źródłowy Half-Life’a 2! Gembe nie dał rady go uruchomić, dlatego sam dokonał w nim modyfikacji, by odpalić grę na swoim komputerze. Tylko że przy takiej deweloperskiej formie, surowej, pozbawionej wielu kluczowych elementów, nie miał z tego żadnej frajdy. Do dziś utrzymuje też, że to nie on puścił tę kopię w obieg. Miał to zrobić jeden z jego znajomych, któremu zaufał i przekazał build. Kolega, zamiast sobie pograć, od razu wrzucił pliki na torrenty. 2 października 2003 roku był czarnym dniem dla Valve i Gabe’a Newella.
Skutki przecieku
Ludzie zobaczyli przede wszystkim grę, której daleko było do premiery, zapowiadanej przecież jeszcze na ten sam rok. Pracownicy Valve crunchowali od miesięcy, ale mimo to dobrze wiedzieli, że są opóźnieni z projektem i „dwójka” nie ma szansy wyjść do końca grudnia. Z tego powodu apel Gabe’a Newella wystosowany na oficjalnym forum o pomoc społeczności w namierzeniu sprawcy spotkał się z mieszanym odbiorem. Było tam też oficjalne przyznanie, że przeciek jest autentyczny.
Jak na złość, ani Valve, ani nawet FBI nie udawało się namierzyć winnego całej akcji. Dopiero skruszony Axel Gembe, któremu było autentycznie przykro z powodu całej tej sytuacji, sam napisał maila do Gabena. Wywiązała się między nimi rozmowa, podczas której szef Valve dość perfidnie oszukał młodego Niemca, obiecując mu pracę w Valve i sprowadzenie go z rodziną do Stanów, ale był to tylko zasugerowany przez FBI trik, by hakera aresztować na terenie USA. Ostatecznie Axel został zgarnięty przez niemiecką policję w swoim domu i spędził w areszcie dwa tygodnie. W późniejszej rozprawie otrzymał wyrok w zawieszeniu. W porównaniu z tym, co czekałoby go w USA, ponoć wywinął się z tego bez szwanku.
Spekuluje się, że przecieku kosztował Valve około 250 milionów dolarów. Równie bolesny był spadek morale całego zespołu, co ostatecznie ponoć wydłużyło nieco dalsze prace. Obawiano się nawet zamknięcia projektu i całego studia. Koniec końców, Half-Life 2 ukazał się rok później i od razu stał się wielkim hitem, a następnie ponadczasową klasyką, sprzedając się w milionach egzemplarzy. Gracze nie patrzyli na grę pod kątem nieukończonego buildu, tylko gotowego produktu, który otrzymali. Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło.